We Włoszech nie mija polemika wokół nadania lotnisku Malpensa w Mediolanie imienia zmarłego przed rokiem byłego premiera Silvio Berlusconiego. Ze zmianą nazwy nie zgadza się burmistrz Mediolanu Beppe Sala, który córkę Berlusconiego, Marinę, publicznie zapytał: czy nie można było z tym zaczekać?
Na mocy decyzji włoskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego od czwartku pełna nazwa mediolańskiego portu lotniczego brzmi: Międzynarodowe Lotnisko Mediolan Malpensa - Silvio Berlusconi.
Rozporządzenie to zatwierdziło Ministerstwo Infrastruktury i Transportu, kierowane przez wicepremiera Matteo Salviniego, który - jak podał resort - wyraził "wielką satysfakcję" z tej decyzji. Jego ugrupowanie, prawicowa Liga, jest koalicjantem założonej przez Berlusconiego partii Forza Italia.
Do zmiany nazwa lotniska odniósł się w sobotę burmistrz stolicy Lombardii Beppe Sala, który już wcześniej sprzeciwiał się szybkiemu nadaniu placowi lub innemu miejscu w mieście imienia polityka i magnata medialnego, który od lat budził skrajne emocje, także za sprawą skandali obyczajowych.
W mediach społecznościowych burmistrz zwrócił się do jego najstarszej córki, Mariny Berlusconi.
"Pani doświadczyła osobiście tego, jak bardzo pani ojciec był kochany i nienawidzony. Czy nie byłoby (więc) lepiej poczekać, aż emocje opadną, i z większym spokojem zastanowić się nad historią pani ojca?" - zapytał Sala z opozycyjnej centrolewicy. "Dlaczego musimy znów tak szybko zajmować stanowisko w tej sprawie, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób ta decyzja została podjęta?" - dodał.