Tegoroczny sezon wakacyjny będzie niezwykle ważny dla polskiej branży hotelarskiej. Jak pokazuje raport „Rynek hoteli i condohoteli w Polsce”, przygotowany przez Emmerson Evaluation, w 2021 r. sektor zaczął się sukcesywnie odbudowywać.
Wciąż jednak obłożenie było dalekie od poziomu sprzed pandemii. W stosunku do 2019 r. liczba gości była nadal mniejsza o 39 proc. A na horyzoncie piętrzą się nowe wyzwania, jak wysoka inflacja i wzrost kosztów działalności oraz efekt wojny w Ukrainie.
Ubiegły rok był kolejnym, w którym pandemia dyktowała warunki funkcjonowania hoteli. Jednym z najcięższych okresów dla polskiego rynku hotelowego okazało się pierwsze półrocze 2021 r. Ferie zimowe zostały skrócone i odbywały się w jednakowym dla wszystkich województw terminie, ograniczono możliwość przyjmowania gości do 50% pokoi, co przełożyło się na bardzo niską podaż turystów w Polsce.
Z kolei czerwiec 2021 r. był miesiącem napawającym optymizmem dla turystyki krajowej. Według danych pochodzących z GUS, w tym miesiącu zanotowano ponad dwukrotnie wyższą liczbę turystów niż w maju,, co przełożyło się na wizytę 1 341 762 gości, w tym 131 116 turystów zagranicznych.
Trzeci kwartał ub. r. okazał się już bardzo dobry dla hotelarzy. Odnotowano średnią liczbę odwiedzających oscylującą na poziomie 2 milionów miesięcznie, w tym blisko 300 tysięcy gości z zagranicy.
W czwartym kwartale względem ostatniego kwartału roku 2020 widać było duży wzrost liczby turystów, który wyniósł aż 172%, co przełożyło się na 1 590 419 gości w tym 267 098 turystów zagranicznych. W porównaniu do czwartego kwartału 2019 r. była to jednak liczba mniejsza o 17%.
Dane GUS wskazują, że w całej Polsce na koniec lipca 2021 r. funkcjonowało 2521 obiektów skategoryzowanych stricte jako hotele, liczących prawie 297 tysięcy miejsc noclegowych. Oznacza to, że w porównaniu do 2020 r. mieliśmy do czynienia z nieznacznym wzrostem liczby obiektów wynoszącym 0,9%, natomiast miejsc noclegowych o 7,4%. Przekłada się to na zwiększoną podaż w stosunku do 2020 r. w sześciu województwach. Największy wzrost liczby hoteli (5,4%) wystąpił w woj. pomorskim, gdzie Polacy chętnie wykupywali noclegi w okresach wakacyjnych. Natomiast najwięcej miejsc noclegowych przybyło w woj. mazowieckim, o 15,1%.
- Konflikt zbrojny tuż za wschodnią granicą niesie za sobą negatywne skutki dla polskiego rynku hotelowego. Zagraniczni turyści postrzegając Polskę jako kraj przyfrontowy w obawie przed potencjalnym zagrożeniem zaczęli rezygnować z planowanych wyjazdów do naszego kraju i pobytu w lokalnych hotelach. Obecnie, rezerwacje dokonywane są bardzo późno, nawet bezpośrednio przed przyjazdem. Polscy turyści w obawie przed skutkami ekonomicznego konfliktu oraz galopującą inflacją również wstrzymują się z decyzją o rezerwacji miejsc noclegowych - zaznacza Dariusz Książak, prezes Emmerson Evaluation.
Dodatkowym problemem jest także rekordowo wysoka inflacja. Wszyscy przedsiębiorcy, w tym także hotelarze, borykają się z dotkliwym problemem jakim są podwyżki cen energii. Presja inflacyjna i zwiększone koszty działalności operacyjnej hoteli wymuszają na branży podwyżki swoich usług. A to w dłuższej perspektywie może ograniczyć popyt na usługi hotelarskie i gastronomiczne.
- W okresie pandemii rynek nieruchomości hotelowych ucierpiał najbardziej ze wszystkich sektorów nieruchomości. Wiele wskazuje na to, że również zostanie najbardziej dotknięty obecną sytuacją - rozchwianą gospodarką, galopującą inflacją, a przede wszystkim wojną w Ukrainie. W zależności od tego, kiedy skończy się konflikt za wschodnią granicą i jak szybko zostanie zdławiona inflacja oraz ustabilizowana gospodarka, będzie można dokładniej prognozować dalsze losy sektora. Branża hotelarska jednak już nie po raz pierwszy musi dostosowywać się do nowej rzeczywistości. Nasz rynek jest coraz bardziej dojrzały, a hotelarze nauczeni doświadczeniem pandemii coraz lepiej radzą sobie w nieprzyjaznych warunkach - podsumowuje Książak. Emmerson Evaluation.