Algorytmy wiedzą o nas wszystko! Jakie informacje o sobie udostępniamy firmom, klikając „lubię to”?
Algorytmy tworzące nasze portrety psychologiczne pozwalają firmom w globalnym zakresie poznać nasze upodobania i wpływać na podejmowane decyzje. I choć formalnie sami zgadzamy się na wykorzystywanie naszych danych, nie jesteśmy świadomi tego, kto i do czego je wykorzystuje. Na ten temat dyskutowali uczestnicy debaty pt. „Władza algorytmów. Nasze cyfrowe portrety, które rządzą światem”.
Żyjemy w czasach Internetu i wszechobecnych algorytmów. To, co jeszcze do niedawna wydawało się jedynie fikcją i co stworzone zostało, by ułatwić odbiór treści dostosowanych do naszych zainteresowań, dziś rządzi naszym światem. Każda informacja, którą pozostawiamy w sieci, każde słowo, ruch śledzony jest przez miliony algorytmów, które tworzą nasz cyfrowy portret, decydują o tym, co widzimy, z kim się komunikujemy, co czytamy i jakie decyzje podejmujemy.
Parę lat temu, przy okazji odbierania nagrody Crunchie Award, Mark Zuckerberg stwierdził, że prywatność przestała być normą społeczną. Wskazywał, że świadczą o tym zachowania użytkowników Facebooka, dla których ważniejsza jest komunikacja i wymiana informacji niż ochrona swojego życia prywatnego. W ten sposób uzasadniał skandaliczną politykę prywatności Facebooka dotyczącą danych użytkowników. Nie wydaje mi się, żeby osoby, które nawiązują kontakty i budują grupy na portalach społecznościowych nie dbały o to, co dzieje się z ich danymi. Myślę, że dla większości stanowią one istotną wartość jako dobra osobiste. Problem w tym, że dane te mają też istotną wartość dla biznesu czy środowisk politycznych. Właściwie z dnia na dzień zostaliśmy sprofilowani i staliśmy się towarem. Tak, jesteśmy śledzeni, obserwowani, składani kawałek po kawałku. Czy wyraziliśmy na to zgodę? W większości przypadków formalnie - tak, świadomie - nie. Edukacja, świadomość i rozwaga to chyba słowa-klucze jeśli chodzi o ochronę naszego życia prywatnego i publikowania naszych danych w sieci.
Czy możemy nadążyć za postępem technologicznym?
Kwestia zbierania danych osobowych i ich wykorzystywania dotyczy dzisiaj każdego, kto korzysta z telefonu czy komputera, ma konta w mediach społecznościowych. Chętnie zgadzamy się na ich wykorzystywanie, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, do czego mogą posłużyć i kto finalnie będzie miał do nich dostęp. Na dodatek szybkość postępu technologicznego jest ogromnym wyzwaniem dla prawników. Muszą oni stworzyć przepisy, które będą wciąż aktualne, zawsze o krok przed rozwojem technologii, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim korzystającym z jej dobrodziejstw.
Odpowiadając za wdrożenie RODO do polskiego porządku prawnego, jednym z największych wyzwań było dla mnie stworzenie norm prawnych, które nie będą dezaktualizowały się wraz z rozwojem technologicznym. Największym wyzwaniem jest analityka danych oparta o algorytmy, które dzisiaj kreują naszą wirtualną rzeczywistość. To właśnie algorytmy decydują o tym, że wpisując w wyszukiwarce internetowej określone hasło, inne wyniki wyszukiwania zobaczy Polak, a inne Amerykanin. To algorytmy decydują o tym, do jakiej grupy odbiorców trafi post, który udostępniamy na Facebooku. Debaty organizowane przez Wyższe Szkoły Bankowe mają dotykać bliskich nam wszystkim tematów. Nie ma chyba dzisiaj tematu, który tak bardzo dotykałby niemal każdego z nas, jak nasza cyfrowa tożsamość.
Przeszłość, z której musimy wyciągnąć wnioski
Odkąd na łamach The Observer w 2017 r. ukazał się pierwszy artykuł o Cambridge Analytica świat wstrzymał oddech. Dzisiaj coraz głośniej mówi się o wykorzystaniu danych zgromadzonych przez CA w wyborach prezydenckich w USA i referendum w sprawie Brexitu. Dociera już do nas, że to, co sami stworzyliśmy, zaczyna nami rządzić, zmieniając rzeczywistość. Jedną z pierwszych osób, które zwróciły uwagę na sposoby gromadzenia danych i tworzenia na ich podstawie modelu osobowości był Michał Kosiński - psycholog społeczny i data scientist zajmujący się badaniem ludzi poprzez pozostawiane przez nich cyfrowe ślady, wykładowca Uniwersytetu Stanforda.
Nikt z nas nie zdawał sobie sprawy z tego, że na podstawie udostępnianych przez nas danych można stworzyć portret psychologiczny. Algorytmy mogą określić nasze preferencje konsumenckie, poglądy polityczne, czy orientację seksualną. Nikt nie pytał nas o zgodę na wykorzystywanie danych do wyciągania takich wniosków. Tak wrażliwe informacje w posiadaniu firm prowadzą do manipulacji naszej decyzyjności, podejmowanych wyborów, również tak ważnych, jak wybranie głowy państwa. Ten sposób działania może prowadzić do ogromnego kryzysu zaufania społecznego i poczucia bezpieczeństwa, a także jest dużym zagrożeniem dla podstawowych założeń demokracji. Uświadomienie sobie niemal całkowitej utraty prywatności powoduje, że zaczynamy takie debaty jak ta, dzięki czemu uświadamiamy o zagrożeniach i konsekwencjach, zadajemy ważne pytania, szukamy odpowiedzi i rozwiązań.
Eksperci z dziedziny technologii i prawa do ochrony prywatności odgrywają teraz kluczową rolę w uświadamianiu społeczeństwa na temat zagrożeń idących za wykorzystywaniem danych osobowych. Przykład afery Cambridge Analytica powinien pomóc wyciągnąć odpowiednie wnioski, spowodować większą czujność przed udostępnianiem swoich danych.