W przewidywalnej przyszłości roboty nie będą w stanie zastąpić człowieka we wszystkich dziedzinach. Ale rozwój nowych technologii, zwiększenie roli automatyzacji i robotyzacji spowodują istotne zmiany na rynku pracy.
Niektóre zawody stracą swoje znaczenie czy wręcz zanikną, a powstaną nowe, odpowiadające potrzebom cyfrowej gospodarki.
W ostatnim czasie powstało wiele raportów i analiz, które starają się przewidzieć jak będzie ewoluował rynek pracy w odpowiedzi na rozwój nowych technologii, a szczególnie sztucznej inteligencji (AI). Przykładowo, eksperci Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) przeanalizowali jak duzi, międzynarodowi pracodawcy przewidują strukturę zatrudnienia w perspektywie roku 2022. Według raportu Future of Work, przewidywany 10-procentowy ubytek niektórych rodzajów miejsc pracy zostanie w pełni zrównoważony poprzez tworzenie nowych stanowisk i pojawienie się nowych zawodów (wzrost o 11 proc.). Z kolei 48 proc. dzisiejszych miejsc pracy określanych jako te uniwersalne, stanowiące większość zatrudnienia w różnych branżach, utrzyma się na tym samym poziomie do 2022 r.
- AI nie zastąpi ludzi. Da im za to nowe możliwości i nowe stanowiska pracy. Szybki rozwój technologii nie idzie jednak w parze z jej szybkim wdrożeniem i akceptacją społeczną. Przez najbliższe kilka lat spotkamy się ze zwiększeniem zautomatyzowanych procesów dzięki AI w środowiskach, które są ustrukturyzowane i powtarzalne, co zacznie eliminować udział człowieka w wykonywaniu takich ról jak księgowy, urzędnik pocztowy czy pracownik linii produkcyjnej. Należy jednak pamiętać, że to nie nastąpi z dnia na dzień
Pojawienie się nowych technologii spowoduje w niektórych dziedzinach redukcję stanowisk pracy. Ale z drugiej strony, automatyzacja i sztuczna inteligencja stworzą wiele nowych miejsc pracy. Eksperci WEF na liście nowych stanowisk pracy tworzonych przez AI wymieniają m.in. specjalistów od big data i transformacji cyfrowej, badaczy i analityków danych czy specjalistów od robotyki. Powstaną też zupełnie nowe zawody i specjalności, które z jednej strony będą szansą dla pracowników, z drugiej pewnym wyzwaniem, wymagającym zdobycia nowych kompetencji. Z analizy Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że w Polsce sektorami, których pracownicy mogą w największym stopniu odczuć procesy automatyzacji są: przetwórstwo przemysłowe, budownictwo, sprzedaż hurtowa i detaliczna.
Zdaniem ekspertów firmy doradczej PwC, głównym powodem, dla którego polscy pracownicy obawiają się automatyzacji, jest to, że może ona całkowicie przejąć ich zadania. Taką możliwość zakłada 60 proc. ankietowanych w badaniu PwC.
- Pracownicy w Polsce są bardzo świadomi zmian, jakie zachodzą w związku z cyfryzacją. Ich praca już teraz wygląda inaczej niż jeszcze kilka lat temu, a tempo transformacji nie zwalnia. W związku z tym większość z nich za oczywiste uznaje konieczność zdobywania nowych umiejętności, dopasowanych do zmieniającej się rzeczywistości. Chęć podnoszenia kompetencji, a nawet przekwalifikowania, wyraża 89 proc. badanych, przy średniej globalnie na poziomie 77 proc.
Ciekawych wniosków dotyczących postrzegania procesów automatyzacji w przemyśle dostarcza badanie firmy doradczej Deloitte, w którym uczestniczyli menedżerowie z 26 krajów, w tym Polski. Współpraca ludzi i sztucznej inteligencji wymaga zmian organizacyjnych. Tymczasem 60 proc. zbadanych przez Deloitte menedżerów firm z całego świata nie wie, czy automatyzacja będzie wymagała od ich pracowników przekwalifikowania. W Polsce takiej odpowiedzi udzieliło aż 85 proc. przedstawicieli kadry kierowniczej.
- Nieunikniona jest zmiana sposobu myślenia o automatyzacji. To nie jest zagrożenie dla pracowników. Roboty nie zabiorą nam pracy, choć technologia zmienia sposób, w jaki pracujemy. To znaczy, że rośnie zatrudnienie w rolach, które są najtrudniejsze do zautomatyzowania. Osób z takimi kompetencjami wciąż jest bardzo mało i warto rozwijać w pracownikach takie cechy jak kreatywność, empatia, elastyczność, nieszablonowe myślenie czy umiejętności interpersonalne. Kolejne badania pokazują, że coraz częściej do pracy bardziej będziemy potrzebowali naszych głów i serc, niż rąk. Tę zmianę bardzo poważnie powinni przemyśleć też liderzy i zastanowić się nad wpływem, jaki będzie ona miała na ich pracowników – podkreśla Wojciech Sygnowski z firmy Deloittte.