Masalski: W II kwartale powinno się już zacząć wychodzenie naszej gospodarki na plus

Pandemia pokazała, że działalność gospodarcza np. w Indiach jest mocno ryzykowna, choćby ze względu na słabe nasycenie infrastrukturą technologiczną. W wielu miejscach brak jest tam choćby dostępu do internetu. A w naszym kraju wszystko działa. Zatem Polska w najbliższym czasie powinna zyskiwać w rozwoju gospodarki, a zwłaszcza w eksporcie usług do Europy zachodniej, kosztem Azji - ocenił w rozmowiez FilaryBiznesu.pl Seweryn Masalski zarządzający funduszami w MM Prime TFI.


Maciej Pawlak: Wg danych GUS polski PKB spadł w IV kwartale ub. roku w stosunku do IV kw. 2019 r. o 2,8 proc. - tyle ile w całym 2020 r. Czy nasz PKB w I kwartale br. wobec I kw. ub.r. będzie na minusie czy na plusie?

Seweryn Masalski: Na tle gospodarek europejskich wynik naszego PKB za IV kwartał w warunkach kolejnej fali koronakryzysu można uznać za relatywnie bardzo dobry. I tegoroczny kwartał nie będzie jeszcze u nas na plusie, bo wciąż obowiązuje jeszcze wiele ograniczeń, a co najmniej kilka branż pozostaje w lockdownie. Większość ekspertów ocenia więc, że I kwartał br. pozostanie na minusie. Ale mniejszym niż w IV kwartale ub. roku, tj. na poziomie ok. -2 proc. Mimo, że faktycznie kilka branż pozostaje zamrożonych widać, że Polska sobie generalnie radzi całkiem nieźle. W dodatku przypomnijmy sobie, że punkt odniesienia, czyli I kwartał 2020 r. był okresem, gdy polska gospodarka radziła sobie - poza końcówką marca - jeszcze bardzo dobrze. Mamy obecnie już prawie połowę obecnego kwartału. Weźmy jednak pod uwagę fakt, że gdy w kolejnych tygodniach nasza gospodarka zacznie się otwierać i sytuacja będzie się poprawiać, to nawet, gdy marzec przyniesie pod tym względem dobre wieści, w sumie będzie to jeszcze zbyt krótki czas, by zdążyć odrobić straty w stosunku do ub. roku. Myślę, że już drugi kwartał okaże się bardzo dobry i powinno się już zacząć wychodzenie naszej gospodarki na plus.

A jak sytuacja będzie wyglądać w całym obecnym roku? Czy zdołamy wyjść na plus już nie tylko wobec 2020, ale i 2019 roku?

Tak. Myślę, że decydująca i bardzo dobra powinna się okazać druga połowa obecnego roku. Powinna już wówczas być zaszczepiona większa część społeczeństwa, prawdopodobnie zostaną zdjęte lockdowny ze wszystkich branż. Choć wciąż istnieje niepewność co do tempa kolejnych szczepień, ale myślę, że nie będzie większych zakłóceń w dostawach szczepionek. Pojawiają się przecież na rynku szczepionki kolejnych firm, które okazują się wysoce skuteczne i otrzymują zezwolenia odpowiednich organów UE na dopuszczenie na rynek. Zatem, gdy jeden z producentów ma problemy z produkcją, to jego konkurenci niemal od razu proponują w to miejsce swój wyrób. Ponadto dla dalszego rozwoju naszej gospodarki duże znaczenie ma fakt, że naszym atutem jest coraz większa na świecie chęć uniezależnienia się od Chin czy innych państw azjatyckich w łańcuchu dostaw czy outsourcingu - eksportu usług. Pandemia pokazała bowiem, że działalność gospodarcza np. w Indiach jest mocno ryzykowna, choćby ze względu na słabe nasycenie infrastrukturą technologiczną. W wielu miejscach brak jest tam choćby dostępu do internetu. A w naszym kraju wszystko działa. Zatem Polska w najbliższym czasie powinna zyskiwać w rozwoju gospodarki, a zwłaszcza w eksporcie usług do Europy zachodniej, kosztem Azji.

Wg GUS wzrost przeciętnego, realnego wynagrodzenia w ub. roku wyniósł 1,7 proc. Czy 2021 r. przyniesie dalszy wzrost realnych zarobków?

W tym roku powinno dojść do dalszego zwiększania wynagrodzeń. Bo po pierwsze władze chętnie podwyższają minimalny poziom zarobków - jest to relatywnie dobrze odbierane, cała gospodarka na tym nie cierpi, a wręcz zyskuje, bo rośnie jej siła nabywcza. Ponadto wciąż mamy wciąż stosunkowo niskie bezrobocie i to mimo pandemii. Zatem, jeśli gospodarka ma się odbijać, a zabrakłoby rąk do pracy, to częściowo będzie miała efekt podwyższenia płac. Generalnie tak to wygląda, że gdy dochodzi do wzrostu gospodarczego - tak, jak zakłada się to w obecnym roku - następuje wzrost wynagrodzeń. Widzieliśmy zresztą w już w ub. roku, że największe sieci sklepów spożywczych w naszym kraju, chcąc pozyskiwać nowych pracowników, oferowały podwyżki wynagrodzeń. 

Szef Komisji Nadzoru Finansowego zaproponował jeszcze w końcu ub. roku uregulowanie problemu tzw. kredytów frankowych - poprzez zawieranie przez zainteresowane banki i ich klientów ugód pozasądowych i przeliczanie pozostałych do spłaty kredytów na złotówki. Jak zachowają się banki? Czy będą skłonne podjąć tę propozycję?

Jest ona na pewno lepsza od najbardziej negatywnego scenariusza, czyli masowego umarzania kredytów przez sądy. A w ok. 90 proc. ostatnich rozpraw sądowych dotyczących kredytów frankowych dochodzi do takich właśnie rozstrzygnięć. Rzecz jasna tracą wówczas zainteresowane banki. Wobec tego propozycja szefa KNF jest w tej sytuacji dla tych ostatnich -lepsza. Choć z drugiej strony o tyle gorsza, że zapewne - w razie przyjęcia ścieżki ugód pozasądowych banki traciłyby może mniej niż przy umarzaniu kredytów przez sądy, ale stałoby się to w dość krótkim czasie. Podczas gdy procesy sądowe są w czasie rozciągnięte. Przy tym, nawet w razie przyjęcia propozycji KNF przez banki frankowicze i tak zachowaliby zapewne prawo do występowania w sprawach swych kredytów do sądów i domagania się dla siebie jeszcze większych korzyści (zwłaszcza osoby, zaciągające kredyty po relatywnie najniższym kursie franka w 2008 r.). Zatem propozycja KNF nie załatwi zapewne wszystkiego, ale istotne znacznie będzie miała zapowiadana na 25 marca opinia Sądu Najwyższego w tej sprawie. Jeśli SN się wypowie, że standardowe powinno być anulowanie takich kredytów, to banki na pewno będą chciały przyjąć propozycję KNF i wejść na drogę ugód pozasądowych.

Jak Pan ocenia rozwoju szansę na rozwój w najbliższych miesiącach obecnie zamkniętych branż, jak m.in. gastronomia, organizacja targów i wystaw czy fitness, oczywiście o ile zostaną otwarte? Na ile są w stanie wytrzymać obecny lockdown jeszcze jeden, a może dwa miesiące?

O ile faktycznie będą musiały wytrzymać w obecnym stanie jeszcze kilka tygodni, a potem wrócą do mniej czy bardziej normalnej działalności, a z drugiej strony społeczeństwo chętnie wróci do korzystania z usług tych branż, to myślę, że działający w nich przedsiębiorcy będą w jeszcze w stanie zacisnąć zęby, ewentualnie zapożyczyć się i wytrzymać. W sumie wszystko na to wskazuje. Widzieliśmy niedawno, że tak to wyglądało np. we Włoszech - ludzie zaczęli masowo korzystać z restauracji. Bardzo możliwe, że tak to będzie wyglądać i u nas. Tym bardziej, że nasza gospodarka i niski poziom bezrobocia pokazują, że istnieje duży potencjał możliwości zaspokajania potrzeb konsumpcyjnych. 

Według Bloomberga w ostatnich kilku dniach doszło do 11-proc. wzrostu cen platyny na światowych rynkach, która osiągnęła poziom z początków 2015 r. Z jakiego powodu? 

Ceny wszystkich metali na rynkach światowych rosną, zwłaszcza metali przemysłowych. Dzieje się tak w odpowiedzi na rozmaite programy stymulacyjne gospodarek w USA czy Chinach, które zakładają wzrost inwestycji infrastrukturalnych w tych krajach. Do tych wszystkich projektów potrzebne są tego typu metale. Dodam, że w ostatnim czasie dochodzi także do wzrostu cen miedzi, cynku. Stąd nie dziwi ten trend także w odniesieniu platyny.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: