Projekt metawersum ogłoszony niedawno przez założyciela Facebooka, Marka Zuckerberga, nie przestaje budzić emocji. W ostatnich dniach z pomysłu drwił ekscentryczny miliarder Elon Musk, krytykując formę funkcjonowania w tej wirtualnej przestrzeni. Metawersum okazać może się jednak przestrzenią dość dużych inwestycji - co pokazują niedawne ruchy na rynku wirtualnych nieruchomości.
W listopadzie opisywaliśmy na naszych stronach nowe przedsięwzięcie Marka Zuckerberga – metawersum, swoistą koncepcją świata w świecie opartą na technologii wirtualnej rzeczywistości.
- W metawersum będziesz mógł robić wszystko, co możesz sobie wyobrazić: pracować, robić zakupy, bawić się. Zamiast patrzeć na ekran, będziesz się czuł, jakbyś tam był – tłumaczył Zuckerberg.
Koncepcja tworzona ma być we współpracy z innymi technologicznymi gigantami, a jej realizacja w pełnym kształcie zająć może nawet kilkanaście lat. Angelika Gifford, wiceprezes Meta na Europę Środkową, w rozmowie z PAP tłumaczyła, że metawersum będzie „jak internet, w którym jesteś, a nie na który patrzysz”.
Projekt założyciela Facebooka budzi jednak wiele wątpliwości co do swojego kształtu i funkcjonowania. Do grona krytyków metawersum dołączył niedawno ekscentryczny miliarder, Elon Musk. Założyciel Tesli i SpaceX. W wywiadzie dla „The Babylon Bee” stwierdził, że nie widzi przekonującego zastosowania dla opartego na wirtualnej rzeczywistości metawersum. Jednocześnie skrytykował także koncepcję Web 3.0, określając ją jako „mglisty koncept, w którym usługi internetowe są przebudowane wokół blockchainu i kryptowalut” i twierdząc, że jest „bardziej marketingiem niż rzeczywistością”.
W swojej krytyce metawersum, oprócz braku przekonujących możliwości użycia, Musk skupił się także na "rozczarowującym doświadczeniu dla użytkowników".
- Oczywiście, może założyć sobie telewizor na nosie. Nie jestem pewien, czy to sprawi, że znajdziesz się w metawersum. Nie widzę tego, że ktoś cały dzień przypina sobie do swojej twarzy ten pieprzony ekran i nie chce z tego wyjść. Myślę - bez szans. Obecnie nie jestem w stanie dostrzec przekonującej pozycji metawersum"
W tym samym wywiadzie Elon Musk pozytywnie odniósł się do wspieranej przez siebie koncepcji opracowywanej przez firmę Neuralink. Założone przez miliardera przedsiębiorstwa specjalizuje się w neurotechnologii, a szczególnie w tworzeniu wszczepialnych implantów umożliwiających połączenie mózgu z komputerem.
W wywiadzie dla "The Babylon Bee" stwierdził, że "wyrafinowany Neuralink, w dłuższej perspektywie" mógłby umieścić użytkownika w pełni w wirtualnej rzeczywistości". W oficjalnych zapowiedziach, pierwsze projekty Neuralinku mają stanowić pomoc dla osób dotkniętych paraliżem, mających problem z poruszaniem kończynami. Według niedawnych zapowiedzi, chipy będą mogły być wszczepiane pierwszym pacjentom już w 2022 roku. Do wdrożenia technologii potrzebna jest jednak m.in. zgoda amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA).
Europa rdzeniem metawersum
Tymczasem Zuckerberg nie zwalnia tempa przy realizacji projektu metawersum. Do współpracy - jak ujawnia Financial Times - już w sierpniu zatrudniona została firma Reverie, która realizowała kontrakty związane ze sztuczną inteligencją dla armii amerykańskiej. Start-up ma zajmować się tworzeniem wspólnego wirtualnego świata.
O rozmiarach przedsięwzięcia może świadczyć fakt, że jeszcze niedawno Zuckerberg zapowiadał w ramach budowy metawersum stworzenie 10 tys. miejsc pracy dla wysoko wykwalifikowanych w Europie.
- To inwestycja to wotum zaufania dla siły europejskiego przemysłu technologicznego i potencjał europejskich talentów – mówił Nick Clegg, wiceszef Facebooka.
Wkład Europy w budowę nowej wirtualnej przestrzeni ma również znaczenia na gruncie pozatechnologicznym. Facebook akcentował, że „UE ma do odegrania ważną rolę w tworzeniu nowych zasad internetu.
„Europejscy ustawodawcy są liderami we wdrażaniu takich wartości, jak swoboda wypowiedzi, prywatność, przejrzystość czy prawa jednostek w funkcjonowaniu w internecie” – podkreśla Facebook.
Manhattan dla każdego
Projekt metawersum nabiera dopiero kształtu, jednak z rynku płyną już wyraźne sygnały, że w przyszłości może stać się on przestrzenią dużych inwestycji.
W listopadzie 2021 r. kanadyjska firma Tokens.com zakupiła w wirtualnej przestrzeni Decetnerland 116 działek o wartości ok. 2,5 mln dolarów. Nabywcy mają nadzieję, że „przyciągnie to popularne marki, które będą chciały reklamować się w tej przestrzeni”. Szef firmy, Andrew Kiguel, w rozmowie z USA Today, przyznał, że liczy na szybkie przychody z wynajmu wirtualnych nieruchomości.
Powstały już firmy, które specjalizują się w obrocie wirtualnymi nieruchomościami. Kiguel, który jest także udziałowcem w zajmującej się tą dziedziną spółce Metaverse Group, otwiera się na zakupy nieruchomości w najbardziej prestiżowych fragmentach wirtualnej przestrzeni. Sam przyznał, że zdecydował się na zakup wirtualnych parceli w „dzielnicy” Fashion Street po tym, jak dużym sukcesem okazał się organizowany tam wirtualnie festiwal muzyczny. Liczy, że popularność i prestiż tego wycinka wirtualnej przestrzeni staną się wabikiem dla największych marek branży modowej. Kiguel szacuje, że wartość posiadanych przez niego nieruchomości wzrosła już 10-krotnie. Tak jak w realnym świecie, kwintesencją jest właściwa lokalizacja.
– „Parcela w centrum wirtualnego śródmieścia, z potencjalnie dużym ruchem odwiedzających, będzie bezcenna. Im więcej odwiedzających, tym cenniejsza ziemia i tym więcej reklamodawcy będą skłonni wydać, by dotrzeć ze swoją reklamą”
O zakupach wirtualnych nieruchomości na innych platformach informują kolejne firmy, a ich wydatki sięgają nawet kilku milionów dolarów.
Istotę rynku wirtualnych nieruchomości dość celnie przedstawił w serwisie wired.com Eric Ravencraft:
„Kupowanie nieruchomości na wirtualnych platformach jest jak kupowanie nieruchomości na Manhattanie, ale w świecie, w którym każdy może stworzyć nieskończoną liczbę alternatywnych Manhattanów, z równie łatwym dostępem do każdego. Jedynym powodem, dla którego kupują właśnie ten, konkretny Manhattan, jest to, że oferuje lepszą obsługę niż inne”.