"Namawiamy do couplingu na gaz". Minister: Narzędzia do ograniczenia cen energii są w rękach KE
Narzędzia do ograniczenia cen energii są w rękach Komisji Europejskiej - maksymalna cena gazu czy zamrożenie systemu ETS. Czekamy na pilne działanie KE, działania jednego kraju będą nieskuteczne - ocenił minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
Szef resortu rozwoju pytany w czwartek w Radiu Wnet o mechanizmy, które pozwoliłyby na ograniczenie cen prądu dla przedsiębiorców, stwierdził, że znajdują się one w rękach Komisji Europejskiej. "Komisja Europejska - w szczególności przewodnicząca Ursula von der Leyen - zapowiadała maksymalną cenę na gaz, bo pamiętajmy, że to bezpośrednio wpływa na cenę prądu" - wskazał.
"Oczekujemy tej decyzji. Martwię się, że po ostatnim posiedzeniu Rady z udziałem ministrów do spraw energii zapowiedzi były, że nad tym będzie się pracować, a w komunikacie końcowym to zostało strasznie rozmydlone i nie jest do końca jasne, czy Komisja w ogóle w tym kierunku pójdzie. My żądamy, namawiamy do couplingu na gaz - urzędowe ograniczenie ceny gazu, które będzie wynikało z decyzji europejskich. Sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Rynek energii jest rynkiem europejskim" - mówił minister rozwoju i technologii.
Jego zdaniem "działania jednego kraju będą nieskuteczne, musi być działanie europejskie". "Uzupełnimy te działania o działania krajowe, i czekamy na pilne działanie Komisji" - oświadczył.
Buda ocenił, że wsparcie wszystkich potrzebujących przedsiębiorców wobec braku takich rozwiązań to "gigantyczne pieniądze". "My raczej szukamy innych rozwiązań; musielibyśmy z jednej kieszeni wyjąć, żeby do drugiej włożyć, czyli musiałoby się skończyć jakimiś większymi poborami lub ograniczeniami w innym polu" - zaznaczył.
Minister rozwoju i technologii pytany, czy takie pieniądze nie mogłyby pochodzić z zysków koncernów energetycznych, Buda odparł, że spółki i tak inwestują te pieniądze. "Jeżeli zabierzemy jakiejś spółce, to ona nie wybuduje farmy wiatrowej, nie przekształci swoich pieców w energooszczędne i tak dalej. I tak później z innej kieszeni musielibyśmy potem dołożyć im na inwestycje, które planują" - powiedział.
Dodał, że np. PKN Orlen obecnie "dokłada do biznesu w postaci Anwilu - produkcji nawozów". "Jeżeli ogołocimy ich z dochodu, to trzeba będzie im dołożyć na inwestycje, bo sami nie są w stanie uciągnąć kilkudziesięciu miliardów inwestycji, a takie są plany na poziomu Orlenu" - tłumaczył Buda.
W środę, podczas przemówienia o stanie Unii Europejskiej, przewodnicząca KE Ursula von der Leyen powiedziała, że UE dyskutuje o limitach cen energii i pracuje nad ustaleniem „bardziej reprezentatywnej” ceny referencyjnej gazu niż holenderski hub TTF, gdzie ceny gazu gwałtownie wzrosły.
Komisja wycofała się jednak z pierwotnego planu ograniczenia cen rosyjskiego gazu, bo kraje UE są podzielone co do tego, czy takie pułapy cenowe pomogłyby czy zaszkodziłyby wysiłkom Europy na rzecz zabezpieczenia dostaw gazu na zimę. Szefowa KE zapowiedziała też środki mające na celu ograniczenie dochodów wytwórców energii elektrycznej i zmuszenie firm sektora paliw kopalnych do dzielenia się zyskami, jakie osiągają dzięki rosnącym cenom energii.