[NASZ WYWIAD] Konsekwencje embarga na rosyjską ropę. „Ograniczenie lub nawet utrata potencjału wydobywczego Rosji”

Jeżeli okazałoby się, że po stronie rosyjskiej zachodzi konieczność np. ograniczenia wydobycia ropy ze względu na to embargo, to straty mogą być niepomiernie większe, niż tylko w zakresie utraty dochodów ze sprzedaży tego surowca. Jeżeli Rosjanie wstrzymywaliby wydobycie, albo ograniczali, to zachodzi ryzyko, że duża część ich potencjału wydobywczego zostanie zaburzona co najmniej na kilka lat, a niektóre miejsca być może na dekady lub nawet bezpowrotnie zostaną utracone, jako miejsca wydobycia ropy naftowej – powiedział w rozmowie z Filarybiznesu.pl ekspert ds. energetyki Jakub Wiech, komentując decyzję UE o nałożeniu sankcji na rosyjską ropę.

Przywódcy Unii Europejskiej w nocy z poniedziałku na wtorek na szczycie w Brukseli porozumieli się m.in. w sprawie zakazu importu rosyjskiej ropy do państw Wspólnoty drogą morską. Ukraińska agencja UNIAN powołując się na szacunki agencji Bloomberga poinformowała, że w efekcie embarga Rosja straci ok. 10 mld USD rocznie. Według Bloomberga, gdy embargo zacznie obowiązywać, Rosja będzie zmuszona sprzedawać swoją ropę do Azji, gdzie surowiec ten jest tańszy – jego cena jest niższa o około 34 USD za baryłkę. Zgodnie z deklaracjami KE, dostawy rosyjskiej ropy drogą morską stanowią około 2/3 rosyjskiego importu ropy.

Ekspert ds. energetyki (portal Energetyka24.pl i Defence24.pl) Jakub Wiech przyznał w rozmowie z Filarybiznesu.pl, że trudno jest obecnie ocenić skutki unijnego embarga na import rosyjskiej ropy, ponieważ „nie znamy jeszcze dokładnego układu procentowego, jeżeli chodzi o jej przesył drogą morską i drogą lądową”.

– Dane, którymi się posiłkuje KE, mówiąc o skali embarga to jest informacja z zeszłego roku, gdzie faktycznie 2/3 dostaw było realizowanych drogą morską. Obecnie ta proporcja jest zapewne inna, ale ponieważ nie dysponujemy jeszcze raportem za II kwartał 2022 r., który by pokazywał, ile ropy i jaką drogą jest przesyłane, trudno powiedzieć jak to obecnie wygląda – zaznaczył.

Przypomniał, że wiele państw UE podejmowało już wcześniej wysiłki na rzecz wyhamowania odbioru tego surowca, „natomiast cały czas jest jeszcze trudno określić ich zakres”.

– Pani Ursula Von der Leyen zapewnia, że od końca 2022 roku 90 proc. puli rosyjskich dostaw do UE będzie objęte sankcjami. Nie wiem, czy to jest prawda i trudno to zweryfikować, bo nie ma jeszcze danych dotyczących tego, ile ropy tłoczono do UE i za pośrednictwem jakich technologii i rozwiązań infrastrukturalnych po rozpoczęciu 24 lutego pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Z tego względu te wyliczenia są obarczone pewnym błędem – wyjaśnił.

Wiech zwrócił uwagę na wzmożone zainteresowanie rosyjską ropą m.in. na rynku chińskim i indyjskim, gdzie „jest ona oferowana odbiorcom z cenami co najmniej dumpingowymi, niższymi nawet o 30 proc. w stosunku do wartości baryłki ropy Ural na rynku międzynarodowym”.

– To jest bardzo atrakcyjna oferta i nic dziwnego, że np. Indie zwiększyły znacząco odbiór rosyjskiej ropy, bowiem przez pierwsze 4 miesiące 2022 roku ściągnęły 40 mln ton tego surowca, podczas gdy w całym 2021 r. zaledwie 16 mln ton. To jest gwałtowny skok – tłumaczył.

Podkreślił, że odbiór surowca przez azjatyckich gigantów jest ograniczony możliwościami infrastrukturalnymi.

- Z tym problem mają Chiny, bowiem dla nich w zasadzie jedyną opcją na zwiększenie odbioru ropy rosyjskiej są porty, które też mają swoje możliwości i potrzebują do tego statków – zauważył, dodając jednak, że „na skutek embarga na dostawy rosyjskiej ropy do UE drogą morską” może zostać „uwolniona określona liczba tankowców, które będą realizować dostawy tańszym frachtem, niż ma to miejsce obecnie”.  - Dzięki temu być może ten wolumen zostanie przekierowany, zwłaszcza na rynek chiński, tym bardziej, że nie będzie to cały wolumen europejski, tylko jego część – zastanawiał się ekspert. Jakub Wiech przyznał również, że embargo UE „rodzi pewne obawy, jeżeli chodzi o możliwości manewrowania nim przez Rosjan”.

Dopytywany o długofalową skalę rosyjskich strat w wyniku unijnego embarga, nasz rozmówca stwierdził, że „trudno to na razie ocenić”.

– Jeżeli okazałoby się, że po stronie rosyjskiej zachodzi konieczność np. ograniczenia wydobycia ropy ze względu na to embargo, to straty mogą być niepomiernie większe, niż tylko w zakresie utraty dochodów ze sprzedaży tego surowca. Jeżeli Rosjanie wstrzymywaliby wydobycie, albo ograniczali, to zachodzi ryzyko, że duża część ich potencjału wydobywczego zostanie zaburzona co najmniej na kilka lat, a niektóre miejsca być może na dekady lub nawet bezpowrotnie zostaną utracone, jako miejsca wydobycia ropy naftowej, co też rozlałoby się na rynek gazu – wyjaśnił.

Zaznaczył, że w jego ocenie najpoważniejszą konsekwencją embarga UE dla Rosji jest właśnie „ograniczenie w zakresie potencjału wydobywczego”. – Te straty byłyby multiplikowane – podsumował ekspert.

Źródło

Skomentuj artykuł: