Negatywnie na zdolność kredytową zadziałał wzrost WIBOR

Po trzech miesiącach powolnej odbudowy zdolności kredytowej Polaków, listopad przyniósł zatrzymanie tego trendu. W tym miesiącu można pożyczyć od banku prawie tyle samo co w październiku. Na plus zaliczyć można wzrost wynagrodzeń i większą konkurencję pomiędzy bankami. Negatywnie na zdolność kredytową zadziałał za to wzrost WIBOR-u - napisali eksperci HRE Investments: Oskar Sękowski i Bartosz Turek.

Ich zdaniem przez ostatnie trzy miesiące można było obserwować powoli odbudowującą się zdolność kredytową. Pierwsze optymistyczne informacje zobaczyliśmy w sierpniu. Wtedy to pierwszy raz od sześciu miesięcy zdolność kredytowa zaczęła niespieszny ruch w górę.
Z danych zebranych przez HRE Investments wynika, że w listopadzie zdolność przykładowej trzyosobowej rodziny wyniosła 427 tys. zł (z dochodem 9247 zł netto miesięcznie). Wynik ten jest wyższy niż w lipcu (396 tys. zł), ale też kosmetycznie niższy niż przed miesiącem.

Różnica pomiędzy stanem z października i listopada jest tak mała (niespełna 200 zł), że ciężko mówić o odwróceniu trendu, a raczej o stabilizacji.

Według ekspertów trzeba mieć świadomość, że na naszą zdolność kredytową oddziałuje szereg czynników. Z jednej strony mamy dynamiczny wzrost wynagrodzeń. Informacje GUS na temat pensji w przedsiębiorstwach sugerują, że w październiku 2022 roku przeciętne wynagrodzenie wynosiło 6,7 tys. złotych brutto. To o 13% więcej niż rok wcześniej. Wyższe wynagrodzenie pozwala oczywiście wnioskować w banku o większy kredyt. Dodatkowo niektóre instytucje zmieniły nieco podejście do badania naszej zdolności kredytowej. Celem jest to, aby zawalczyć o uszczuplające się grono klientów. Efekt? Już w dwóch bankach spotkać się można na przykład z akceptacją 500+ jako źródła dochodu.

Z drugiej strony istnieje jednak ważny czynnik, który obniża kwotę jaką można pożyczyć od banków. Mowa tutaj o wskaźniku WIBOR. W normalnych warunkach jego poziom (w wersji 3M) jest o 0,25 pkt. proc. wyższy niż podstawowa stopa procentowa. Idąc tym tropem można by się spodziewać, że powinien on wynosić około 7%. Na dzień 21 listopada br. WIBOR w popularnej wersji 3-miesięcznej był notowany jednak na poziomie 7,37%.

Jest to o tyle dziwne, że przecież RPP od dwóch miesięcy pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Dodatkowo część członków tego gremium sugeruje, że na kolejne, ewentualne zmiany stóp procentowych trzeba poczekać. Mimo tego rynek nie w pełni wierzy tym zapewnieniom, ponieważ WIBOR jest notowany na poziomie o kilkadziesiąt punktów bazowych wyższym niż w normalnych warunkach.

Tymczasem, piszą dalej eksperci, notowania WIBOR-u przekładają się nie tylko na zdolność kredytową, ale i na wysokość rat kredytów. Jeszcze przed rozpoczęciem cyklu podwyżek, czyli we wrześniu 2021 rata przykładowego kredytu w wysokości 300 tys. zł, na 25 lat z marżą 2,6% kształtowała się na poziomie około 1,4 tys. zł miesięcznie. W listopadzie br. wynosi ona natomiast ponad 2,7 tys. zł - tj. więcej o ponad 95%.

Patrząc na notowania tzw. kontraktów terminowych (FRA) raty kredytów mogą pójść jeszcze w górę o około 2%. Te same prognozy sugerują jednak, że pod koniec 2023 r. możliwe są obniżki stóp procentowych. Tak przynajmniej wynika z obecnych przewidywań, ale roztropnie zarządzając domowym budżetem należy przygotować się również na gorsze scenariusze.

Wszystko to oddziałuje na kwotę, którą możemy pożyczyć w ramach kredytu mieszkaniowego. Choć zagregowane dane dają nam pewne pojęcie na temat całego rynku, to trzeba pamiętać, że w zależności od banku sytuacja może kształtować się skrajnie odmiennie. Chodzi tutaj o to, że pomimo obserwowanych tendencji niektóre instytucje będą nam skłonne pożyczyć mniej lub więcej niż to co sugeruje rynkowa mediana lub średnia (wspomniane 427 tys. zł).

I tak - szacują dalej eksperci - planując zakup mieszkania na kredyt, w listopadzie 2022 r., na najwięcej można liczyć w PKO Banku Polskim i PKO Banku Hipotecznym. Banki te są skłonne pożyczyć naszej przykładowej rodzinie niemal 474 tys. zł. Nieco mniejszej propozycji można się spodziewać udając się do banków: Pekao, Alior, BNP Paribas czy Millennium. W tych instytucjach można pożyczyć od 427 do ponad 442 tys. zł. Na drugim biegunie znajdziemy za to mBank, Bank Pocztowy i BOŚ Bank. W tych instytucjach proponowana wartość kredytu nie przekroczyłaby 400 tys. zł.

Źródło

Skomentuj artykuł: