Niemieccy politycy za dalszym korzystaniem z atomu

Dla szefa frakcji FDP przedłużenie aktywności trzech działających jeszcze elektrowni jądrowych w Niemczech byłoby wyrazem europejskiej solidarności. Rezygnacji z ich zamknięcia nie wykluczają też bawarscy Zieloni.

Przewodnicy grupy parlamentarnej FDP Christian Dürr postrzega przedłużenie terminu aktywności trzech pozostałych elektrowni jądrowych w Niemczech jako przejaw europejskiej solidarności. „Nie tylko Niemcy stoją w obliczu poważnego kryzysu energetycznego, ale również cała Europa” – powiedział Dürr w rozmowie z agencją DPA. Dodał, że Unia Europejska odwołuje się nawet wprost do energii jądrowej jako technologii alternatywnej.

O całkowitej rezygnacji z energii atomowej Niemcy zdecydowały w 2011 roku. Ostatnie elektrownie atomowe miałyby zostać zamknięte w 2022 roku.

- Musimy przez cały czas być w stanie eksportować prąd do naszych sąsiadów. Przedłużenie eksploatacji elektrowni atomowych w Niemczech byłoby zatem ważnym sygnałem solidarności europejskiej. Powinniśmy wyjść w myśleniu poza Niemcy i mieć na uwadze naszych partnerów

stwierdził Dürr.

Przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim, Manfred Weber (CSU), powiedział niemieckiej gazecie„Bild”: „Rząd federalny musi wykorzystać wszystkie możliwości samodzielnego zaopatrywania się w energię. W przeciwnym razie trzeba liczyć się, w obliczu zbliżającego się kryzysu energetycznego w Europie, z niezrozumieniem wśród krajów sąsiednich”. Dlatego, według Webera, powinno się przedłużyć czas eksploatacji wciąż aktywnych elektrowni. Weber wezwał przedstawicieli państw UE do tego, aby poprzez solidarne działanie zapobiec kryzysowi gospodarczemu.

W przeciwieństwie do Niemiec, Francja w dużym stopniu wykorzystuje do wytwarzania prądu energię atomową. Jednak około połowa francuskich elektrowni jądrowych była ostatnio wyłączona z sieci z powodu usterek lub konserwacji, więc elektrownie dostarczały mniej prądu niż zwykle.

FDP jako partner koalicyjny niemieckiego rządu jest za kontynuacją eksploatacji trzech pozostałych elektrowni jądrowych w kraju do końca roku, a nawet dłużej. Polityk FDP zajmujący się energią Michael Kruse wymienia też – jak podaje „Bild” – konkretne ramy czasowe: „Czas pracy elektrowni jądrowych należy przedłużyć do wiosny 2024 r. To okres, w którym grozi nam niedobór energii”.

Kanclerz Olaf Scholz (SPD) chce najpierw poczekać na wyniki drugiego testu dotyczącego bezpieczeństwa elektrowni, jak powiedziała rzeczniczka rządu.

Test ten przed tygodniem zapowiedziało ministerstwo gospodarki. Chodzi o ustalenie, czy przy skrajnym obciążeniu nadal gwarantowane jest bezpieczeństwo zasilania w sektorze elektroenergetycznym oraz bezpieczeństwo sieci. Wyników można się spodziewać „w ciągu najbliższych kilku tygodni”, potwierdziła rzeczniczka ministra gospodarki Roberta Habecka (Zieloni). Podkreśliła, że nie chodzi jednak o to, żeby pozwolić niemieckim elektrowniom jądrowym dłużej pracować, aby tym samym zastąpić „zepsute” francuskie elektrownie atomowe. Pierwszy test w warunkach skrajnych został przeprowadzony od marca do maja tego roku i pokazał, że bezpieczeństwo zasilania prądem na nadchodzącą zimę jest zagwarantowane.

W dyskusji o dalszym korzystaniu z atomu zabrał głos lider bawarskiej grupy Zielonych Ludwig Hartmann. Nie wyklucza on kontynuacji eksploatacji działających jeszcze elektrowni do końca roku, a nawet dłużej.

- Najważniejsze dla nas jest zapewnienie bezpieczeństwa dostaw. Jeśli zaostrzony test warunków skrajnych wykazałby, że poszczególne elektrownie jądrowe w skrajnych przypadkach konieczne są do utrzymania stabilności zasilania czy stabilności sieci, musimy odpowiednio zareagować w zależności od obiektu

powiedział Hartmann „Augsburger Allgemeine”.

Dodał, że w Bawarii ryzyko trudności w dostawach prądu jest zimą większe niż w innych krajach związkowych.

- Bawaria musi być w szczególnym stopniu uwzględniona w tym teście, ponieważ bawarski rząd całkowicie uzależnił się od rosyjskiego gazu, wręcz przespał rozbudowę energetyki wiatrowej i słonecznej, jak i zbojkotował tak ważną ekspansję sieci – stwierdził.

Bawarski minister gospodarki Hubert Aiwanger (Wolni Wyborcy) idzie dalej: chce reaktywować elektrownie jądrowe, które zostały już zamknięte z powodu przerażających niedoborów energii. Aiwanger powiedział we wtorek w Deutschlandfunk, że wszystko, co tylko jest do zaakceptowania, trzeba  z powrotem włączyć do sieci. Bawarska elektrownia jądrowa Gundremmingen C, która została zamknięta pod koniec 2021 roku, ma pręty paliwowe, które mogą dostarczać energię elektryczną do sierpnia 2023 roku. Również pozostałe dwie elektrownie, które zostały wówczas odłączone od sieci, powinny zostać ponownie uruchomione – uważa polityk.

Aiwanger wezwał również do wydłużenia okresu eksploatacji trzech elektrowni jądrowych, które nadal działają. Na przykład bawarska elektrownia jądrowa Isar 2 powinna również kontynuować pracę z istniejącymi prętami paliwowymi do sierpnia 2023 r., powiedział przewodniczący Wolnych Wyborców. Oprócz Isar 2 działają obecnie elektrownie Neckarwestheim 2 (Badenia-Wirtembergia) i Emsland (Dolna Saksonia). Według aktualnego planu całkowitej rezygnacji Niemiec z energii atomowej mają one zostać wyłączone z końcem roku. Grupa parlamentarna FDP opowiedziała się jednak za ich eksploatacją do początku 2024 roku. Pod koniec 2021 roku z sieci wyłączone zostały, oprócz Gundremmingen C , również elektrownie w Brokdorf (Szlezwik-Holsztyn) i Grohnde (Dolna Saksonia).

Źródło

Skomentuj artykuł: