- To jest totalna schizofrenia. Ich kompleksy energetyczne są znacznie mniej ekologiczne, a atakują Turów, najbardziej proekologiczny obiekt tego typu w Europie - mówi związkowiec Solidarności z kopalni Turów Wojciech Ilnicki. To odpowiedź na skargę niemieckiego miasta Żytawa ws. kopalni węgla brunatnego Turów.
Niemieckie miasto Żytawa (Zittau) w Saksonii chce wnieść skargę do TSUE przeciwko kopalni węgla brunatnego Turów - poinformowały niemieckie media. W sobotę 25 marca 2022 roku rada tego miasta jednogłośnie zagłosowała w sprawie skargi. Chodzi o reakcję na podjętą w połowie lutego decyzję polskiego Ministerstwa Klimatu i Środowiska o wydaniu koncesji na dalsze wydobycie węgla brunatnego w Turowie do roku 2044.
Podobną skargę złożyła przed laty strona czeska. W lutym 2022 roku premierzy Polski i Czech Mateusz Morawiecki oraz Petr Fiala podpisali umowę w sprawie kopalni odkrywkowej w Turowie. Zgodnie z umową Polska zapłaci 35 mln euro rekompensaty, natomiast Fundacja PGE przekaże 10 mln euro krajowi libereckiemu. Czechy wycofają swoją skargę na Polskę z TSUE. Nadzór ze strony Unii nad umową ma trwać 5 lat.
Zdaniem przewodniczącego NSZZ Solidarność w kopalni Turów Wojciecha Ilnickiego decyzja władz niemieckiego miasta to kolejna już próba niszczenia polskiego przemysłu i odciągnięcia uwagi od postawy Niemców m.in. w sprawie wojennej napaści Rosji na Ukrainę oraz od wcześniejszej współpracy z tym krajem w ramach Nord Stream 1 i 2, która doprowadziła do kryzysu energetycznego w Europie.
- Proszę zauważyć: elektrownia atomowa w Polsce - źle. Port na Odrze - źle, kopalnia i elektrownia Turów - źle. Wszystko, co jest nowoczesne, co jest zrobione w najnowocześniejszych technologiach to jest złe. To jest odciąganie tematu od samych Niemców, próba uderzania w polski przemysł i przeciągnięcia pracownika do zbierania szparagów, do tych najmniej opłacalnych zawodów w Niemczech, gdzie oni mają potężne problemy, bo tam już nawet Ukraińcy nie chcą pracować
Ilnicki uważa, że niemiecka strona cierpi też w sprawie wydobycia w Turowie na „syndrom niepamięci”, ponieważ historyczne źródła udowadniają, że to nie kopalnia Turów może szkodzić, ale wydobycie sprzed lat.
- W czasach cesarskich i hitlerowskich, gdy te ziemie w całości należały do Niemców, odbywało się tam wydobycie głębinowe i to nawet pod centrami miejscowości. Jeśli teraz oni mają tam problemy, to niech zaglądają do map z tego okresu. My też mamy do nich dostęp, jednak oni są bezczelni, że nie odwołują się do historii i mają syndrom niepamięci. To beznadziejne, bo nie ma możliwości, by problem osuwisk dział się po stronie niemieckiej z powodu Turowa, gdyż przypomnę, że dzieli nas rzeka Nysa - powiedział Ilnicki.
Podkreślił, że jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt tej sprawy: niemiecka strona atakuje Turów, czyli najnowocześniejszy kompleks w Europie, a sama eksploatuje znacznie gorsze kopalnie i elektrownie na węgiel brunatny.
- To jest totalna schizofrenia. Ich kompleksy energetyczne są znacznie mniej ekologiczne, a atakują Turów, najbardziej proekologiczny obiekt tego typu w Europie - podsumował Ilnicki.