Niski poziom Renu spowalnia niemiecką gospodarkę

Ren nie niesie wystarczającej ilości wody a statkom śródlądowym grozi przymusowa przerwa. Obciąży to dodatkowo niemiecką gospodarkę, która i tak obecnie znajduje się w recesji. Niski poziom wody na najważniejszej drodze wodnej w Niemczech utrudnia żeglugę, a zwłaszcza transport towarów.

Długotrwały niski poziom wody w rzekach skutkuje trudnościami w ożywieniu gospodarki Niemiec, która już boryka się z problemami. Jeśli zabraknie podstawowych produktów i surowców, takich jak ropa naftowa, gaz czy materiały budowlane, produkcja zostanie zatrzymana.

W 2022 roku spowolnienie gospodarcze miało również konsekwencje dla transportu wodnego na Renie i innych drogach śródlądowych i odwrotnie, poziom wody znacząco wpłynął na gospodarkę. Według Federalnego Urzędu Statystycznego transport wodny przewiózł w ubiegłym roku mniejszą ilość towarów niż kiedykolwiek od zjednoczenia Niemiec, częściowo z powodu niskiego stanu wody na Renie. Łączna ilość przetransportowanych towarów drogą wodną wyniosła 182 miliony ton, co stanowi spadek o 6,4 procent w porównaniu z rokiem 2021.

Stefan Kooths z Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej wyjaśnia, że obliczenia dotyczące konsekwencji niskiego poziomu wody w Renie w 2018 roku pokazują, iż produkcja przemysłowa zmniejszyła się o około jeden procent, gdy poziom wody w stacji pomiarowej Kaub na środkowym Renie spadł poniżej krytycznego poziomu 78 centymetrów przez okres 30 dni.

W rzeczywistości, produkcja przemysłowa w 2018 roku zmalała o około półtora procent. W przeliczeniu na cały rok a niski poziom wody kosztował około 0,4 procent produkcji. Jednak Stefan Kooths zaznacza, że nie można bezpośrednio przenosić ówczesnej sytuacji na obecną. 

Obecnie sytuacja jest dodatkowo pogarszana przez fakt, że przeszkody spowodowane niskim poziomem wody dotykają łańcuchów dostaw, które już i tak są bardzo napięte. Jakiekolwiek kolejne utrudnienia mogą powstrzymać ożywienie gospodarcze. Ponieważ rozbieżność między popytem a podażą rośnie, wszelkie utrudnienia w produkcji powodują wzrost cen. 

Na chwilę obecną barki nadal kontynuują żeglugę, ale nie można przewidzieć, jak długo taka sytuacja potrwa. Gdy poziom wody jest niski, w przeciwieństwie do okresów powodziowych, rzeki nie są zamykane. Decyzja o kontynuowaniu żeglugi należy do firm żeglugowych.

Dla przedsiębiorstw, których logistyka opiera się na transporcie morskim, sytuacja ta czasami prowadzi do znacznego wzrostu kosztów. Obecnie cena za przewóz skroplonego gazu z Rotterdamu do Karlsruhe wynosi około 94 euro za tonę. W porównaniu, jeszcze w czerwcu cena za tonę wynosiła około 20 euro.

Wiele osób z branży biznesowej wzywa obecnie do pogłębienia kanałów żeglugowych, szczególnie w problematycznym odcinku między St. Goar a Moguncją na środkowym Renie. Plan zakładałby usunięcie skał oraz zastosowanie tzw. ostrogów podłużnych na brzegach, które skierowałyby wodę na środek rzeki. Minister transportu, Volker Wissing (FDP), poparł ten projekt już jako minister gospodarki w Nadrenii-Palatynacie. Niemniej jednak, Zieloni - partnerzy koalicyjni w rządzie federalnym - uniemożliwili uwzględnienie tego projektu na liście priorytetowych projektów budowlanych.

Ekolodzy i wiele gmin, które leżą wzdłuż rzeki, również sprzeciwiają się pogłębianiu kanałów żeglugowych. Obawiają się negatywnego wpływu na krajobraz i zniszczenia ekosystemu. Według organizacji ekologicznych, lepszym rozwiązaniem byłoby dostosowanie statków do warunków na Renie, zamiast modyfikować Ren pod potrzeby statków.

Źródło

Skomentuj artykuł: