Branża e-commerce to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi naszej gospodarki. Ale to nie oznacza, że każdy może odnieść w niej sukces. 60 proc. nowozakładanych sklepów internetowych jest likwidowanych. Często z długami.
Po ubiegłorocznych spadkach poziomu zadłużenia, w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kwota niezapłaconych zaległości, z jakimi mierzą się sprzedający w sieci, wzrosła o ponad 18 proc. i wynosi obecnie ponad 95 mln zł - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów.
Analitycy szacują, że wartość sektora e-commerce w ciągu najbliższych pięciu lat się podwoi.
Wpływ na jego dynamiczny rozwój z pewnością miała pandemia koronawirusa, jednak już wcześniej polski e-commerce był jednym z najszybciej rosnących się w Europie.
Równocześnie od września 2021 r. kwota zaległości branży w bazie danych KRD sukcesywnie rośnie. Na koniec listopada 2022 r. zadłużenie było już o ponad 18 proc. wyższe. Firmy zajmujące się sprzedażą w sieci mają aktualnie 95,2 mln zł zaległości. Składają się na to nieuregulowane rachunki 4 236 firm, z których każda ma do oddania średnio prawie 22,5 tys. zł.
- To, co wyróżnia branżę, to duża rotacja na rynku. Z danych KRS wynika, że miesięcznie w Polsce rejestrowanych jest średnio 865 sklepów, a wykreślanych 525, co z jednej strony oznacza, że z każdym miesiącem polski sektor e-commerce rośnie o blisko 350 nowych podmiotów. Z drugiej zaś, że duża część firm nie radzi sobie i zmuszona jest zamknąć działalność. Często z długami. W ostatnim czasie ludzie chętniej korzystają także z tradycyjnego sposobu kupowania. W okresie epidemii, kiedy sklepy i galerie były zamknięte, a ludzie bali się wychodzić z domów, przedsiębiorcy z sektora e-commerce mocno zyskali. Teraz po powrocie do zakupów stacjonarnych tempo wzrostu nieco zwolniło. Nie bez znaczenia jest także aktualna sytuacja gospodarcza
Więcej niż 2 na 3 zadłużonych firm widniejących w bazie KRD to JDG-i (69 proc.). Podobnie wygląda odsetek łącznej kwoty zaległości. 62,2 mln zł z 95,2 mln zł to długi mikroprzedsiębiorców.
Jak wynika z badania Dun&Bradstreet przeprowadzonego w połowie 2022 r., spośród ponad 54 tys. firm, których główną zarejestrowaną działalnością jest sprzedaż online, w bardzo dobrej sytuacji finansowej znajduje się tylko 8 proc. firm, a w dobrej 41 proc. Sytuację 30 proc. można określić jako złą, a aż 21 proc. jako bardzo złą.
Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że największym wierzycielem branży e-commerce są instytucje finansowe (49,7 mln zł), dalej firmy z sektora handlowego (13,4 mln zł), przedsiębiorstwa transportowe (7,5 mln zł) oraz te zajmujące się oprogramowaniem (6,8 mln zł) i obsługą technologii informatycznych (6,3 mln zł).
- W przypadku e-klepów obserwujemy podobne zjawisko, jak w handlu stacjonarnym. Wiele osób zakłada sklep, bo wydaje im się, że to nic prostszego - kupić w hurtowni taniej i drożej sprzedać klientowi. Jednocześnie nie wiedzą, jak się promować w sieci, jak kontrolować koszty, jak obliczać marżę, żeby utrzymać płynność finansową. A gdy zaczyna brakować pieniędzy, zapominają o etyce i przestają płacić dostawcom. Dlatego szczególną uwagę trzeba przykładać do tego, z kim podejmujemy współpracę. Oprócz korzystania z usług sprawdzonych od lat na rynku e-sklepów, warto zwracać uwagę na certyfikaty i zaświadczenia o wiarygodności płatniczej, które potwierdzą, na przykład, że firma nie jest zadłużona. Dzięki temu unikniemy ryzyka