Niepowodzenie w przezwyciężeniu podziałów między Wschodem a Zachodem jest główną przyczyną, dla której Europa nie stała się prawdziwym globalnym graczem - napisali we wspólnym tekście Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego i David Marsh, szef londyńskiego think-tanku OMFIF.
Autorzy nawiązują do dwóch podpisanych 30 lat temu, w grudniu 1991 r., traktatów - porozumienia białowieskiego, które przypieczętowało upadek Związku Radzieckiego i ustanowiło Wspólnotę Niepodległych Państw oraz traktatu z Maastricht w sprawie utworzenia wspólnej waluty europejskiej. Jak piszą, oba wyznaczyły drogę ku europejskiej jedności, która później okazała się usłana fałszywymi złudzeniami i nieudanymi zwrotami.
"W grudniu 1991 r. Europa żywiła wielkie nadzieje po upadku sowieckiego komunizmu i żelaznej kurtyny. Konferencja w Maastricht zbiegła się z powszechnym przekonaniem, że po wielu latach konwergencji integracja europejska stała się nieodwołalna"
Jednak szybko pojawiły się oznaki gasnącej euforii i ogromne rozczarowanie niewielkimi postępami w budowaniu unii politycznej, która miała być rekompensatą za likwidację marki niemieckiej.
"Logika pierwszego zjednoczenia Niemiec w roku 1871, a następnie reunifikacji w 1990 r., opierała się częściowo na tym, że integracja powinna poprzedzać unifikację waluty. Ta kolejność została odsunięta na bok podczas podpisywania porozumienia w Maastricht i po jego podpisaniu. Trzy dekady później UGW jawi się nadal jako walutowa budowla bez państwa. Euro jest obecnie walutą 19 państw członkowskich, otoczoną czcią jako światowa waluta numer dwa po dolarze amerykańskim. Jednak nadal istnieją niepokojące linie podziałów"
Zwracają uwagę, że udział UE w gospodarce światowej spadł od czasu podpisania traktatu z Maastricht z około jednej czwartej do 15 proc. światowego PKB obecnie. Wskazują, że kryteria ekonomiczne ustanowione w Maastricht, ograniczające poziom długu publicznego do 60 proc. PKB, a deficytu do 3 proc. – stały się standardem w unii gospodarczo-walutowej, ale w rzeczywistości zostały one pogrzebane z nadejściem globalnego kryzysu finansowego w roku 2008 i to, że wciąż obowiązują, jest jawnym zaprzeczeniem rzeczywistości.
Piszą, że na wschodzie w 1991 roku cień komunizmu zniknął, ale nikt nie znał odpowiedzi na pytanie, jak poradzić sobie z odrodzoną Rosją, która nigdy nie chciała całkowicie zdystansować się od dziedzictwa Związku Radzieckiego, a wszelkie możliwości stworzenia sojuszu na całym kontynencie europejskim szybko odeszły w cień.
"Niepowodzenie w przezwyciężeniu podziałów między Wschodem a Zachodem jest główną przyczyną, dla której Europa nie stała się prawdziwym globalnym graczem. W ciągu ostatnich 30 lat Europa często podporządkowywała się polityce Waszyngtonu. (...) W polityce dotyczącej wspólnej europejskiej waluty, handlu, regulacji bankowych i finansowych oraz stosunków z Chinami Europa często musiała grać drugorzędną rolę w stosunku do Ameryki"
"Pandemia Covid-19 okazała się wystarczająco zjadliwa, by zachwiać wzrostem gospodarczym i spójnością społeczną. Nie była jednak na tyle silna, by wywołać jednolitą reakcję Europy. (...) Nadal istnieje możliwość korzystnego dla Europy wyniku – opartego na udanym wdrożeniu strategii szczepień przeciw Covid-19, zmniejszeniu napięć między Wschodem a Zachodem w sprawie Ukrainy i mądrym przywództwie gospodarczym – aby jak najlepiej wykorzystać niskie stopy procentowe i unijny fundusz odbudowy. Osiągnięcie tego celu będzie wymagało ciężkiej pracy, mężów stanu i niezbędnej dozy szczęścia"
Artykuł został opublikowany na stronie internetowej OMFIF. OMFIF to niezależny think-tank, zajmujący się bankowością centralną, polityką gospodarczą i inwestycjami publicznymi.