Eksperci Allianz Research i Działu Badań Ekonomicznych Euler Hermes przygotowali i prezentują bieżącą analizę wpływu wojny na gospodarki, przede wszystkim europejską.
Eskalacja konfliktu rosyjsko-ukraińskiego ma istotne gospodarcze i finansowe konsekwencje oddziałujące głownie w trzech dziedzinach: energii, wymiany handlowej i sektora finansowego. Zależeć on będą od tego jakie sankcje są wdrażane obecnie oraz mogą być w przyszłości. Warto zauważyć, iż Rosja jest obecnie pod względem ekonomicznym na mocniejszej pozycji niż była w roku 2014.
Jakkolwiek kryzys i sankcje nim spowodowane będą miały ogólnie umiarkowany wpływ na bieżące ceny energii w gospodarkach UE (ich szczyt mamy jak na razie za sobą), to w dłuższej perspektywie ceny na poziomie 90 USD za baryłkę Brent czy 90 EUR/MW gazu wpłyną na nastroje na rynku, szczególnie wśród gospodarstw domowych, zwiększając presję inflacyjną.
Główne tezy:
- Prognoza cen gazu: oczekiwanie utrzymania dostaw i zakupów w relacjach z Rosją, włącznie z oczekiwaniem utrzymania się obecnych cen i ich wzrostu przed kolejna zimą – przy niemożności pełnego przestawienia na dostawy LNG (jego niewystarczająca dostępność, niedostosowanie większości magazynów w Europie (80%) do gazu płynnego – wymaga to długotrwałych inwestycji)
- W najbardziej ekstremalnym scenariuszu „blackoutu”, w którym Rosja zaprzestałaby zaopatrywania Europy w gaz, ceny gazu skoczyłyby do średnio 140 EUR/MW, ponieważ alternatywne źródła zaopatrzenia są tak naprawdę ograniczone. Taka sytuacja podniosłaby o +2,5pp nasza obecna prognozę inflacji w strefie Euro (wynoszącą obecnie +3,8% w tym roku). Recesja byłaby wtedy nieunikniona.
- Duże rezerwy walutowe Rosji – np. pokrycie rezerwami na krótkoterminowe, zapadalne w ciągu 12 miesięcy zobowiązania na poziomie 439% wobec 232% w 2014
- Większe niż 8 lat temu zróżnicowanie wzajemnych zależnościach handlowych EU-Rosja– co zmniejszy efekt sankcji na % wzrostu PKB UE, np. obecnie Rosja jest 5 a nie jak wtedy 3 partnerem handlowym UE
- Zaangażowanie kapitałowe w Rosji banków z państw UE spadło (w porównaniu do 2014 roku) i obecnie jest albo całkowicie nieduże albo „zarządzalne” – czyli nie jest kluczowe przy wprowadzaniu sankcji finansowych
- UE-USA-Japonia-Ukraina-UK-Norwegia-Szwajcaria odpowiadają za 60% nadwyżek w wymianie handlowej surowcami przez Rosję – zaprzestając sprzedaży na te rynki Rosja miałaby mimo wszystko pole manewru w sprzedaży surowców, dopływ środków i nie będzie musiała finansować importu wyłącznie ze swoich rezerw
- Postulowane wykluczenie Rosji ze Swift nie jest wcale proste (konieczny silny konsensus – ciało zarządzające to 25 osobowa rada dyrektorów, wśród nich Rosjanin, plus nadzór ze strony banków centralnych G10 i EBC), ponadto Rosja zbudowała mechanizm częściowo zastępujący ten system rozliczeń – SPFS (przez który realizowane było dotychczas 20% rosyjskich rozliczeń z zagranicą)
Gdy świat otwiera się po pandemii Covid-19 w sytuacji wyższej inflacji, zakłóconych łańcuchów dostaw surowców i źródeł energii i wrażliwych rynkach finansowych, zakładamy iż najbardziej prawdopodobny scenariusz eskalacji konfliktu (szacowany na 65% prawdopodobieństwa) przyczyni się do podniesienia inflacji w Europie (+100 punktów bazowych), spowolnienia wzrostu (-0,5pp) i spadku na rynkach akcji (-10%), zwiększenia się spreadów obligacji państwowych i korporacyjnych (+20 do 60 bps) oraz wpłynie na perspektywy polityki gospodarczej (fiskalne wsparcie w celu zrównoważenia wpływu tych czynników). Nie ulega wątpliwości, iż surowość sankcji jest w wyraźny sposób wpłynie na gospodarki i rynki finansowe.
Poniżej – wykres ze wspomnianego raportu o potencjalnie alternatywnych źródłach zaopatrzenia Europy w gaz. Niestety dla Europy – alternatywne źródła gazu są ograniczone.
Dyplomatyczne wysiłki USA i UE przyniosły kilka awaryjnych rozwiązań (Katar, rozmowy z Algieria i Maroko) – które miały być głównie sygnałem wysłanym Rosji i w celu zatrzymania wzrostu cen gazu. Katar poza 15% eksportu gazu LNG na pokrycie długoterminowych kontraktów mógłby dużą część z pozostałej puli przestawić na eksport do Europy, podobnie jak USA, Azerbejdżan, Australia, Libia czy Egipt. Ale te „ekstra” ilości hipotetycznych dostaw zapewniłyby Europie jedynie 3 dni zimowego zapotrzebowania. Co więcej – ponieważ gaz w dużym stopniu transportowany jest rurociągami, to flota dostępnych statków transportujących LNG jest ograniczona – gdyby wszystkie statki transportujące LNG wykorzystać do dostaw do Europy, ich pojemność wystarczyłaby na pokrycie dodatkowego tygodniowego zużycia gazu w Europie. Zdywersyfikowanie dostaw gazu do Europy w krótkiej perspektywie będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Wypada więc liczyć na łagodną zimę i szybką wiosnę, wzrost ilości prądu z odnawialnych źródeł energii, przyspieszenie remontów siłowni nuklearnych oraz na szybkie zakończenie konfliktu na Ukrainie.
Ponadto Europa musi przygotować zapasy na przyszła zimę – niestety większość, bo ponad 80% pojemności magazynów gazu przystosowane jest do gazu w formie gazowej, a nie płynnej – LNG wiąże się z inwestycjami w infrastrukturę: nowe zbiorniki, ich chłodzenie etc., czego nie da się zrobić natychmiast. Nie można więc wykluczyć sytuacji wprowadzenia ograniczeń przez rządy w zużyciu energii.