- Choć nastąpiła znacząca poprawa sytuacji finansowej polskich gospodarstw domowych, konkurencyjność polskiej gospodarki nie ucierpiała. Stąd dobre wyniki naszego eksportu w trakcie pandemii, najmniejszy jego spadek w regionie, najszybsze i zarazem najbardziej wyraźnie odbicie w kolejnych miesiącach po pandemicznym dołku. A perspektywy naszego handlu zagranicznego w średnim i długim terminie wydają się dobre – mówi w rozmowie z Filarybiznesu.pl Piotr Bujak, główny ekonomista i dyrektor departamentu analiz ekonomicznych PKO Banku Polskiego.
Maciej Pawlak: Jakie główne wyzwania w dziedzinie gospodarki widzi Pan dla nowego rządu, który ma być powołany w najbliższy poniedziałek?
Piotr Bujak: Przede wszystkim odbudowa gospodarki po obecnej recesji związanej z pandemią koronawirusa. A ponadto w krótkim terminie powinno nastąpić dostrojenie antykryzysowych działań, pobudzenie inwestycji publicznych. A w średniej perspektywie - szybkie, umiejętne i efektywne wykorzystanie unijnych środków na odbudowę gospodarki po obecnym kryzysie. Jak również na przeprowadzenie niezbędnych zmian strukturalnych. Kolejny problem to cyfryzacja, w której to dziedzinie obecny rząd miał zresztą szereg sukcesów - także ze wsparciem sektora bankowego, co wypada mi odnotować. Ale trzeba tu jeszcze zrobić dużo więcej. Jest to zresztą jeden z priorytetów unijnych - jeden z głównych elementów, na które mają zostać przeznaczone pieniądze z funduszy UE, zwłaszcza z Funduszu Odbudowy. Jednocześnie wśród priorytetów, którymi powinien zająć się rząd, należy wymienić transformację energetyczną, z bardzo dla nas ambitnymi celami forsowanymi przez Brukselę. Patrząc na to, co się dzieje na świecie, np. na deklarację Chin o osiągnięciu neutralności klimatycznej do 2060 r. wydaje się, że przed tym kierunkiem nie ma ucieczki. Choć rzecz jasna należy uwzględniać, że trzeba przy tym dbać o konkurencyjność naszej gospodarki. Tymczasem w naszym miksie energetycznym jest wciąż dużo węgla. Jednak wydaje się, że nie ma odwrotu od zielonej energetyki. Świat nie pozwoli nam stać w miejscu. To więc będzie dla nas istotne wyzwanie i to już na najbliższe lata.
Jak polskie spółki energetyczne, pozyskujące energię głównie z węgla, poradzą sobie z realizacją niedawnego porozumienia rządu z górnikami, zakładającego stopniową likwidację kopalń? Będą ograniczały swoją działalność czy raczej inwestowały w „zieloną” energetykę?
Myślę, że będą realizowały zrównoważoną strategię. Na to się zanosi. Chodzi o to, by rozłożyć koszty dostosowania własnej działalności do nowych warunków w odpowiednio długim czasie. I przeprowadzać transformację energetyczną w sposób odpowiedzialny i możliwie bezbolesny, m.in. bez redukcji zatrudnienia pracowników. Wydaje mi się, że będzie to więc strategia bardzo zróżnicowana. Warto odnotować, że polskie firmy, jak np. PKN Orlen, coraz częściej uwzględniają w swojej strategii te ambitne cele - w zakresie neutralności klimatycznej. Sam ten koncern staje się zresztą coraz bardziej spółką stricte energetyczną.
Na koniec lipca wielkość polskiego eksportu i importu okazała się niższa niż rok wcześniej, odpowiednio o 6 i 10 proc. Jednocześnie handel zagraniczny, zwłaszcza eksport, stanowi jeden z motorów napędzających całą naszą gospodarkę. Jakie są szanse, by takim motorem pozostał także w najbliższej przyszłości?
Całkiem duże. Polska gospodarka nawet zwiększyła swoją konkurencyjność na arenie międzynarodowej w ostatnich latach. Produktywność rosła w Polsce szybciej niż w innych krajach naszego regionu Europy. Płace były przy tym pod kontrolą. Rosły szybko, ale nie nadmiernie - na tle tego szybkiego wzrostu produktywności. Stosunkowo jednak wolniej niż w innych krajach. Dzięki temu choć nastąpiła znacząca poprawa sytuacji finansowej polskich gospodarstw domowych, konkurencyjność polskiej gospodarki nie ucierpiała. Stąd dobre wyniki naszego eksportu w trakcie pandemii, najmniejszy jego spadek w regionie, najszybsze i zarazem najbardziej wyraźnie odbicie w kolejnych miesiącach po pandemicznym dołku. A perspektywy naszego handlu zagranicznego w średnim i długim terminie wydają się dobre. Bo oprócz wysokiej, zwiększonej konkurencyjności, możemy liczyć na pozytywną, strukturalną zmianę w postaci przenoszenia bazy przemysłowej czy potencjału eksportowego w sektorze usług z Chin i nawet szerzej: z Azji bliżej konsumentów w Europie. A Polska, przy swojej wysokiej konkurencyjności i atrakcyjności dla inwestorów zagranicznych, jest często wymieniana w TOP5 czy nawet TOP3 lokalizacji w Europie dla zupełnie nowych inwestycji, czy tych przenoszonych z Chin. Jesteśmy więc w stanie przejąć sporą część potencjału produkcyjnego i eksportowego z Kraju Środka bliżej konsumentów w Europie.
W co się obecnie najbardziej opłaca inwestować z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego, skoro lokaty przy obecnych zerowych stopach przynoszą w praktyce straty zamiast zysków?
Dla tych, którzy nie akceptują zmienności na rynkach finansowych, towarzyszących inwestycjom w akcje, czy nawet w obligacje, nie ma istotnej alternatywy. Muszą się pogodzić z tym, że tak, jak długo stopy procentowe NBP będą utrzymywane na poziomie niemal zero procent, tak długo oprocentowanie depozytów też będzie osiągało poziom ok. zero proc. O tym decyduje bank centralny, a nie poszczególne banki. Jeśli jednak ktoś akceptuje w jakimś stopniu ryzyko inwestycyjne, które faktycznie powinno być dostosowane do indywidualnego profilu, sytuacji życiowej, czy indywidualnych potrzeb, możliwości oszczędzania, przynoszące zysk istnieją. Są np. obligacje skarbowe, niemal tak bezpieczne, jak depozyty. Choć musimy pamiętać o pewnej zmienności rynkowej towarzyszącej inwestowaniu w ten rodzaj inwestowania. A dla odważniejszych pozostają przede wszystkim fundusze inwestycyjne. I te obecnie niskie stopy procentowe będą sprzyjać temu, by przy odbudowie światowej gospodarki, także polskiej - w kolejnych latach po pandemii wyceny aktywów rosły. Wobec tego przy odpowiednio zdywersyfikowanym portfelu i przy odpowiednio długim horyzoncie inwestycyjnym fundusze inwestycyjne stanowią jak najbardziej odpowiednią alternatywę dla tradycyjnej, ale mało zyskownej formy utrzymywania oszczędności na lokatach bankowych.
GUS podał ostatnio wstępny pomiar inflacji na koniec września - na poziomie 3,2 proc. Czy taka ok. 3-proc. inflacja utrzyma się w najbliższych miesiącach?
Zdaniem analityków PKO Banku Polskiego inflacja w kolejnych miesiącach może się nieco obniżyć poniżej 3 proc. Ale nie będzie to wielka zmiana. Do końca tego roku inflacja pozostanie nieco powyżej 2,5 proc. Natomiast przez większą część 2021 r. powinna być nieco poniżej 2,5 proc. A w kolejnych latach - będzie kształtować się ponownie powyżej 2,5 proc. W sumie w najbliższych dwóch-trzech latach spodziewamy się, że inflacja będzie przez większość tego okresu na umiarkowanym poziomie 2-3 proc. Oznacza to tym samym, że realne stopy procentowe, przy nominalnych w okolicach zera proc., pozostaną ujemne.