Polacy rezygnują z lokat

Na wyścigi rezygnujemy z lokat, kupujemy obligacje, ziemie i mieszkania; zadłużamy się najszybciej w historii - napisał w analizie ekspert HRE Investments Bartosz Turek. Dodał, że będzie to miało wpływ na domowe budżety i gospodarkę.

Jak wskazał analityk, w ostatnich tygodniach pojawiły dane, które świadczą o tym, że Polacy na wyścigi rezygnują z lokat, kupują obligacje, ziemie i mieszkania, zadłużając się najszybciej w historii. Dodał, że wszystko wskazuje na to, że gospodarka po niemal całorocznym uśpieniu zaczyna wracać "na obroty i to z przytupem", a to, co się dzieje, ma i będzie miało ogromny wpływ na sytuację finansową gospodarstw domowych.

Ekspert napisał, że od wielu miesięcy widać odpływ środków z lokat bankowych. Wskazał, że powierzając 10 tys. zł w ramach rocznej lokaty możemy liczyć na to, że bank wypłaci nam po tym czasie jedynie około 11 zł odsetek. Tak złych warunków lokat - jak zauważył - jeszcze nie było i trudni się dziwić, że "wyparowała z nich w ciągu roku niemal co trzecia złotówka".

Polacy nie przestali jednak oszczędzać. "Z szacunków HRE Investments wynika, że w ciągu ostatniego roku zgromadziliśmy co najmniej 150-200 mld zł oszczędności, co mogło być nawet najlepszym wynikiem w historii" - napisał. Zauważył, że choć z lokat Polacy wycofali ponad 100 mld zł, to ponad 190 mld zł wpłacili na rachunki zwykłe i oszczędnościowe. Do tego około 64 miliardy wypłaciliśmy z banków i zachomikowaliśmy w „skarpetach”.

Kilkadziesiąt miliardów zainwestowaliśmy też na rynku nieruchomości. Za trochę ponad dwa miliardy kupiliśmy złoto w formie sztabek i monet, a przecież to wszystko i tak nie zamyka katalogu możliwości inwestycyjnych

wyliczył Turek.

Wskazał, że ważnym elementem oszczędności Polaków są detaliczne obligacje skarbowe: tylko w I kwartale br. kupiliśmy obligacje detaliczne o wartości ponad 10 mld zł, podczas gdy kwartał wcześniej było to 7,6 mld zł.

Ekspert zauważył też, że po wielu latach gorszej koniunktury "czas żniw" mają fundusze inwestycyjne. Powołując się na dane portalu analizy pl. poinformował, że w I kw. zainwestowano w nie 12 mld zł.

Rekordy bije też sprzedaż mieszkań. Z danych firmy JLL wynika, że w I kwartale br. deweloperzy tylko w siedmiu największych miastach Polski (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław) sprzedali 19,5 tys. lokali.

Dane JLL sugerują, że dostępnych do sprzedania mieszkań na największych rynkach jest tylko tyle, ile przy obecnej dynamice sprzedaży powinno sprzedać się mniej więcej w pół roku. To znacznie za mało. Można spodziewać się tego, że mieszkania będą drożały i to wyraźnie – szczególnie może ten problem dotknąć miast, w których są problemy z wydawaniem pozwoleń na budowę

wskazał.

Dodał, że w samym tylko marcu deweloperzy zaczęli budować 17,8 tys. mieszkań, co jest najwyższym miesięczny wynikiem w historii. Jeśli zaś chodzi o inwestorów indywidualnych, to zaczęli oni budowę prawie 12 tys. nowych nieruchomości.

Jego zdaniem boom na domy szybko nie zniknie, ponieważ rośnie popyt na działki zarówno rolne, leśne, rekreacyjne, siedliskowe czy rodzinne ogródki działkowe. Analityk zwrócił jednak uwagę, że wiele inwestycji obecnie Polacy robią na kredyt. Powołując się na dane BIK z marca napisał, że wniosek o kredyt na zakup nieruchomości złożyło aż 56 tys. rodaków, co jest historycznym rekordem.

W dużej mierze wynika on z faktu, że większość banków znowu zaczęła przyjmować wnioski kredytowe od osób posiadających niski wkład własny. Po wyraźnym ograniczeniu kredytowania znowu na długi mogą liczyć osoby zatrudnione na +śmieciówkach+ czy pozostające na samozatrudnieniu. W efekcie dziś o kredyt wnioskuje wiele osób, które na taki dług nie mogły liczyć przez wiele ostatnich miesięcy

wskazał.

Turek podkreślił, że rekordowe zainteresowanie hipotekami to efekt najtańszych w historii kredytów, których oprocentowanie wynosi zaledwie 2,8 proc. w skali roku.

Na taki procent niewiele ponad rok temu można było założyć rachunek oszczędnościowy czy lokatę

zauważył.

Jego zdaniem najniższe oprocentowanie w historii jest pokłosiem najniższych w historii stóp procentowych ustalanych przez Radę Polityki Pieniężnej. Ekspert podkreślił, że aby ratować wyniki finansowe, którym niskie stopy szkodzą, banki w Polsce podnoszą wyraźnie opłaty za świadczone usługi, w czym - jak zauważył - są liderami w Europie. Powołując się na dane Eurostatu podał, że opłaty za usługi bankowe wzrosły w Polsce w ciągu roku aż o 46 proc., co jest najwyższym wynikiem wśród badanych krajów.

Dla porównania średnia podwyżka w strefie Euro wyniosła w ostatnim roku niecałe 4 proc. Niestety podobnych rekordów jest więcej. Polska jest też wśród liderów np. pod względem tego, jak szybko drożeją usługi związane z malowaniem ścian czy pod względem kosztu wywozu śmieci

poinformował ekspert HRE Investments.
Źródło

Skomentuj artykuł: