Polski Ład to impuls do rozwoju. Zyska na nim większość podatników

Dziewięćdziesiąt proc. podatników albo zyska na Polskim Ładzie, albo zmiany będą dla nich neutralne. Polski Ład ma być impulsem do rozwoju - powiedział w wywiadzie dla "Polska Times.pl" minister finansów, funduszy i polityki regionalnej Tadeusz Kościński.

 

Kościński zapewnił, że "dla osób z zarobkami 5 tys. 700 zł - 11 tys. 100 zł brutto Polski Ład będzie absolutnie neutralny".

Według szefa resortu finansów "o połowę mniej Polaków będzie płacić wyższą stawkę PIT - nie 32 proc., tylko 17 proc.".

To są rozwiązania, które przyniosą realne pieniądze w kieszeniach Polaków

powiedział w wywiadzie.

Na pewno osoby, które zarabiają więcej, czyli powyżej 14-15 tys. zł brutto, to będą ci ludzie, którzy na początku będą mieć mniejsze benefity z Polskiego Ładu, ale w przyszłości będą mogli zarabiać jeszcze więcej, bo gospodarka będzie się szybciej rozwijać

wyjaśnił

Kościński. Dodał, że "osoby z bardzo wysoką pensją mogą być stratne o mało odczuwalne kwoty".

Na Polskim Ładzie skorzystają wszyscy, ponieważ gospodarka dostanie kolejny prorozwojowy impuls. To są rozwiązania, które przyniosą realne pieniądze w kieszeniach Polaków

przekonywał w rozmowie minister finansów, funduszy i polityki regionalnej.

Kościński wyjaśnił, że "w kieszeniach Polaków zostanie ok. 14 mld zł, a 90 proc. podatników albo zyska na Polskim Ładzie, albo zmiany będą dla nich neutralne".

Pytany o to, jaki pomysł ma rząd, aby "przekonywać Polaków, że zyskają na Polskim Ładzie albo chociaż nie stracą", Kościński powiedział: "musimy pokazywać, jakie są fakty".

Podnosimy kwotę wolną od podatku z 8 tys. zł do 30 tys. zł i dotyczyć to będzie wszystkich, którzy rozliczają się na skali, w tym osób prowadzących działalność gospodarczą. Podwyższamy prób podatkowy, który będzie zaczynać się od 120 tys. zł, a nie jak do tej pory od 85 tys. zł

wyjaśnił.

Pytany o to, "kto tak naprawdę straci na Polskim Ładzie", Kościński powiedział: "+straci+ to względne pojęcie".

Koncepcją Polskiego Ładu jest to, żeby polska gospodarka rozwijała się jeszcze szybciej, a co za tym idzie, aby ci, którzy zarabiają mniej, zarabiali więcej

przekonywał.

Pytany, „od jakich zarobków brutto zaczną się straty", szefa resortu finansów powiedział: "na pewno Polacy, którzy zarabiają 10 tys. zł brutto na umowie o pracę, nie stracą". "Nikt, kto na umowie o pracę ma 12 tys. 800 zł brutto nie będzie stratny" - podkreślił.

Kościński wyjaśnił, że "ci, którzy na podstawie takiej umowy zarabiają do 5 tys. 700 zł brutto będą mieć z Polskiego Ładu korzyść, tak jak osoby z pensją od 11 tys. 100 zł do 12 tys. 800 zł brutto".

Pytany o kontrowersje związane "z podniesieniem składki zdrowotnej" i o to, "czy ten krok jest konieczny", Kościński powiedział: "musimy zapytać, czy dalej możemy pozwalać na niesprawiedliwość społeczną".

Nie może być tak, ze pracodawca, który zarabia o wiele więcej niż jego pracownik, płaci niższą od niego składkę zdrowotną

tłumaczył minister.

Podkreślił, że "to ewenement na skalę europejską". "Tu chodzi o elementarną sprawiedliwość społeczną" - zapewnił.

Kościński wyjaśnił, że rząd jest "po konsultacjach społecznych i rozważane są rożne scenariusze wprowadzenia tej zmiany".

Pytany o obawy emerytów związane z tym, że "nie będą mogli odliczyć składki zdrowotnej", Kościński powiedział: "więcej pieniędzy zostanie w kieszeniach 90 proc. emerytów i rencistów, czyli ponad 8 mln osób". "Az 2/3 z nich w ogóle nie zapłaci PIT" - dodał.

Emeryci i renciści o wyższych świadczeniach zapłacą podatek tylko od kwoty przekraczającej 2 tys. 500 zł. Natomiast seniorzy otrzymujący stosunkowo niskie świadczenia, na pewno nie stracą na reformie

wyjaśnił.

Pytany o to, "z czego wynika deficyt 30 mld zł w przyjętym przez Radę Ministrów projekcie budżetu na rok 2022", Kościński powiedział: "mamy akurat taką sytuację finansów publicznych, ze możemy sobie pozwolić na deficyt w wysokości 30 mld zł, ale nie wynika on z tego, że nie spinają się nam wydatki".

Po jednej stronie jest też dług, a po drugiej są inwestycje. Zdecydowaliśmy, że dług będziemy spłacać w przyszłości, kiedy będzie nam rosła gospodarka, a teraz jest moment na przeznaczenie tych 30 mld zł na inwestycje, co pozwoli nam jeszcze szybciej wyjść ze spowolnienia gospodarczego po kryzysie COVID-19

powiedział szef resortu finansów.
Źródło

Skomentuj artykuł: