Polski problem z reprywatyzacją. "Wprowadzono jedynie szczątkowe rozwiązania"

Polska jest obecnie jedynym państwem z byłego bloku wschodniego, w którym nie rozwiązano kompleksowo kwestii reprywatyzacji - mówi mec. Michał Mosakowski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".

Jak mówi adwokat w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", mimo wielu projektów w obowiązujących przepisach, wprowadzono jedynie szczątkowe rozwiązania. Cierpią na tym zarówno byli właściciele oraz ich spadkobiercy, jak i obecni lokatorzy znacjonalizowanych nieruchomości.

- Państwo powinno wziąć na siebie odpowiedzialność i być podmiotem, który wynagrodzi chociażby w sposób symboliczny poczucie pokrzywdzenia i niesprawiedliwości względem byłych właścicieli - uważa mec. Mosakowski.

Jego zdaniem, ostateczne uregulowanie kwestii reprywatyzacji w Polsce jest możliwe. Przykładem jest ustawa z 8 lipca 2005 r. regulująca kwestie tzw. mienia zabużańskiego. Na mocy przepisów tej ustawy, właściciele nieruchomości pozostawionych na byłych terenach Rzeczypospolitej Polskiej lub ich spadkobiercy uzyskali prawo do rekompensaty w wysokości 20 proc. wartości utraconych dóbr. Prawo do rekompensaty nie jest zbywalne, co ogranicza patologie związane z handlem roszczeń, które miały miejsce w obszarze reprywatyzacji gruntów warszawskich - wspomina prawnik.

Adwokat uważa, że "na powojennej nacjonalizacji skorzystało całe społeczeństwo. Dlatego to państwo powinno wziąć na siebie odpowiedzialność".

W jego ocenie ostatnim projektem ustawy reprywatyzacyjnej, który zawierał "w miarę kompleksowe i przemyślane rozwiązania" był projekt zaproponowany przez prof. Jana Żaryna.

- Był najbliżej uregulowania problemu reprywatyzacji w Polsce w trakcie Sejmu III kadencji za rządu Jerzego Buzka - uważa prawnik.

- Była to jedyna jak dotąd uchwalona przez Sejm ustawa reprywatyzacyjna o tak szerokim zakresie przedmiotowym. Została jednak zawetowana przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - mówi rozmówca dziennika. 

Źródło

Skomentuj artykuł: