Pracodawca może zorganizować testy na SARS-CoV-2 w ramach ubezpieczenia

SALTUS Ubezpieczenia, jako pierwszy z ubezpieczycieli oferuje firmom pokrycie kosztów i organizację testów serologicznych na obecność wirusa SARS-CoV-2. Badanie przesiewowe to najszybszy sposób na sprawdzenie, czy ktoś miał kontakt z wirusem. Na czym polegają te testy i co trzeba zrobić, żeby je wykonać?

Druga fala pandemii koronawirusa coraz mocniej daje o sobie znać. Co kilka dni pada kolejny niechlubny rekord zakażeń na SARS-CoV-2. Rośnie zatem zainteresowanie firm organizacją testów wykrywających koronawirusa dla pracowników, żeby zapewnić im bezpieczeństwo i ograniczyć ryzyko zarażenia. SALTUS Ubezpieczenia uruchomił dodatkowe ubezpieczenie, zapewniające pokrycie kosztów i organizację testów przesiewowych w siedzibie firmy. 

– Szczególna sytuacja wywołana pandemią spowodowała, że przedsiębiorcy ze zdwojoną siłą dbają o zdrowie swoich pracowników. I doceniają każde dodatkowe wsparcie, które im się oferuje. Zauważyliśmy, że mimo tego, że większość osób ma pewną wiedzę na temat mechanizmu działania testów na koronawirusa, to już nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak i gdzie je wykonać. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z chęcią przebadania dużej grupy pracowników – mówi Xenia Kruszewska, Dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych w SALTUS Ubezpieczenia.

Badania serologiczne, czyli masowe testy przesiewowe, są najszybszym sposobem na sprawdzenie, czy któryś z pracowników nie miał kontaktu z osobą zarażoną lub przechodzi infekcję bezobjawowo. 

Co pokazują testy przesiewowe? 

Mamy dostępne dwa typy testów wykrywających zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, wywołującym chorobę COVID-19. Są to testy genetyczne (diagnostyka molekularna) oraz immunologiczne (serologiczne, czyli badanie krwi). Pierwsze, choć dokładniejsze, są drogie i trudno dostępne. Drugie, mimo że są narzędziem uzupełniającym, wykrywającym przeciwciała SARS-CoV2, są dobrym sposobem na szybkie określenie, czy ktoś miał kontakt z wirusem. Ponadto są znacznie tańsze, ponieważ polegają wyłącznie na pobraniu krwi (nie wymagają też skierowania, więc można je wykonać „od ręki”), a ich praktyczna użyteczność jest bardzo duża. Osoba badana otrzymuje wynik w ciągu maksymalnie 72 godzin, ale zazwyczaj jest on już dostępny w ciągu jednej doby. Wynik pozytywny należy potwierdzić testem molekularnym, który jasno stwierdzi, czy mamy do czynienia z COVID-19.

Dlaczego warto wykonywać testy przesiewowe? 

SARS-CoV-2 to wciąż mało znany przeciwnik. Nie mamy pewności, od kiedy zakażamy, jak długo i jak duże zagrożenie dla otoczenia stanowią osoby, u których infekcja przebiega bezobjawowo. Nie wiemy również, czy znamy już wszystkie drogi zakażenia. 

– Jednak to, co wiemy, wystarczy, by móc z całą pewnością powiedzieć, że jedyną skuteczną metodą ograniczenia rozprzestrzeniania się infekcji jest wykrywanie zakażonych, także nosicieli nieświadomych, bezobjawowych. W tym celu należy wykonywać jak najwięcej testów przesiewowych, zapewniających „szybkie sprawdzenie”, czy stanowimy zagrożenie dla innych. To bardzo ważne, zwłaszcza że nadchodzi sezon grypowy – dodaje Xenia Kruszewska z SALTUS Ubezpieczenia.

Dwa rodzaje testów przesiewowych

Obecnie stosuje się przeważnie dwa rodzaje testów przeprowadzanych metodą ELISA: anty-SARS-CoV-2 IgM oraz anty-SARS-CoV-2 IgG. Ten pierwszy wykonuje się, żeby określić możliwość kontaktu z wirusem, po upływie co najmniej 7-10 dni od wystąpienia objawów choroby. IgM to przeciwciała „wczesnej fazy” infekcji. Ich obecność w organizmie może świadczyć o tym, że właśnie zmagamy się z zakażeniem. Badanie najlepiej wykonać, gdy podejrzewamy, że mieliśmy styczność z osobą zakażoną. Z kolei badanie IgG – wykrywające przeciwciała „późnej fazy” infekcji – mogą zostać przeprowadzone po upływie co najmniej 11-14 dni od potencjalnego kontaktu z wirusem. Wynik dodatni może świadczyć o przebytym, nieaktywnym zakażeniu. Badanie służy wykrywaniu osób, które przeszły zakażenie bezobjawowo i mogą zarażać innych. Jest też wskazane w przypadku osób z powikłaniami po niedawnej infekcji grypopodobnej, które nie były badane pod kątem koronawirusa.
 

Skomentuj artykuł: