Barbarzyńska napaść Rosji na Ukrainę wywołała największy kryzys humanitarny w Europie od czasu II wojny światowej. Oczywiście, ma ona wpływ również na gospodarkę – w skali globalnej. Problemy widać w wielu branżach. Niestety, to nie jedyny problem – działać zaczęły hieny, które w ohydny sposób wykorzystują tragedię na Ukrainie.
Już pięć tygodni minęło od dnia, gdy Rosja napadła na Ukrainę. Przerażające zdjęcia i filmy z Mariupola, Charkowa, Doniecka, Kijowa, czy licznych małych miejscowości, poruszyły ludzi z całego świata. Bombardowane są bowiem miasta, rosyjskie pociski i rakiety spadają na szpitale i przedszkola, giną bezbronne dzieci, a setki tysięcy uchodźców musiało opuścić własny kraj.
Natychmiast pojawił się temat sankcji, które należy nałożyć na reżim Putina. Zarówno przez rządy państw, jak i światowe koncerny. Wiele przedsiębiorstw od razu zamknęły swoje placówki w Rosji, zerwały kontakty handlowe, zamroziły jakiekolwiek inwestycje. Ale nie wszyscy! Serwis FilaryBiznesu.pl jako jeden z pierwszych stworzył tzw. „listę wstydu” – z nazwami firm, które postanowiły pozostać na rynku rosyjskim, a tym samym współfinansować wojnę na Ukrainie.
Wprawdzie z każdym dniem jest ona coraz krótsza, bo szefowie wielu koncernów zmienili - pod wpływem nacisku opinii publicznej - pierwotne decyzje, ale nadal są tacy, którzy obstają przy swoim.
Problemy w branży motoryzacyjnej
Niewątpliwie wojna wywołana przez Rosję wpływa na właściwe funkcjonowanie rozmaitych branż – także poza Ukrainą. Poważne problemy obserwowane są chociażby na rynku motoryzacyjnym. Bardzo często jako główną przyczynę wskazuje się „przerwanie łańcucha dostaw”.
Matas Buzelis, ekspert motoryzacyjny i kierownik ds. komunikacji w firmie carVertical, tłumaczy, iż Rosja eksportuje cenne komponenty dla tego przemysłu.
„Na przykład od rosyjskiego tytanu, żelaza i palladu zależny jest przemysł motoryzacyjny w Niemczech. Rosja, która w roku 2021 wyprodukowała 108 mln ton rudy żelaza, jest piątym co do wielkości producentem rudy żelaza na świecie, zaopatrującym europejskich producentów stali, którzy borykają się obecnie z wyższymi cenami i stają przed ewentualnymi trudnościami z pozyskaniem surowca w innych miejscach” - wyjaśnia.
Od razu też dodaje:
„Inwazja Rosji jest również ciosem w ukraiński przemysł motoryzacyjny. Na przykład niemieccy producenci samochodów, tacy jak BMW i Volkswagen, korzystają z dostaw dużego ukraińskiego producenta wiązek kablowych. Poza tym Ukraina jest trzecim co do wielkości światowym producentem niklu i aluminium, dwóch niezwykle cennych surowców wykorzystywanych do produkcji komponentów akumulatorów i pojazdów elektrycznych.
Ukraina wytwarza prawie 70% światowego zapotrzebowania na gaz neonowy wymagany do wytwarzania takich urządzeń jak mikrochipy, których brak jest już odczuwalny”.
Zawirowania przy produkcji nowych samochodów mają bezpośredni wpływ na funkcjonowanie rynku handlu autami używanymi. Już zeszły rok był trudny, a w obecnym – jak twierdzą eksperci – ma być jeszcze gorzej.
„Osoby zainteresowane zakupem używanego samochodu zmuszone są obecnie wybierać spośród najbardziej ograniczonych i jednocześnie najdroższych ofert na rynku. Ograniczona podaż nie oznacza jednak, że kupujący mogą sobie pozwolić na rezygnację z procedur chroniących ich przed oszustwami. Wprost przeciwnie, kupujący powinni sprawdzić historię każdego używanego pojazdu” – podkreśla Buzelis.
Oczywiście, będzie miało to wpływ na ceny używanych samochodów, choć obecnie eksperci nie są w stanie przewidzieć, jak bardzo. Powody są dwa. Nie jest żadną tajemnicą, że dla handlarzy autami w sąsiednich krajach obywatele Ukrainy byli ważnym klientem – oni kupowali przede wszystkim starsze rocznikowo auta. Z drugiej jednak strony komisy w Polsce, czy na Litwie i Słowacji pełne są starych aut, a ich właściciele będą musieli mocno zejść z ceny, jeśli będą chcieli sprzedać pojazdy. Co przeważy? Dzisiaj to nieco wróżenie z fusów.
Leasing z pułapką
W branży motoryzacyjnej pojawiają się też inne ryzyka.
„Klienci firm leasingowych bywają namawiani przez pośredników, zajmujących się wywożeniem pojazdów z Polski do Francji, do zawierania umów leasingowych, a następnie podnajęcia aut. Z takiej inwestycji obiecywane są ogromne zyski, reklamowane jako dochód pasywny. Często jednak klient firm leasingowej nie ma świadomości ryzyka, jakie za tym idzie oraz kontroli nad tym, co się dzieje z pojazdem. Nie wie, gdzie się znajduje, ani kto go użytkuje” – ostrzega Związek Polskiego Leasingu.
Na czym polega proceder? ZPL zwraca uwagę, że przestępcy koncentrują się na drogich, sportowych samochodach, najczęściej Audi, BMW, Mercedes, Porsche, Volkswagen, które są wywożone poza granice Polski (głównie do Francji, choć mogą trafić gdzie indziej, np. do krajów Beneluxu lub Hiszpanii) i wynajmowane w tamtejszych wypożyczalniach.
Osoby, które zdecydują się brać udział w takim przedsięwzięciu, sporo ryzykują. Bo auta mogą być w różny sposób wykorzystane, chociażby do przemytu narkotyków, bądź w nielegalnych wyścigach.
„Auta są wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem i ulegają zniszczeniu, a w takich przypadkach zakłady ubezpieczeń odmawiają wypłaty odszkodowania z tytułu AC. Auta uczestniczące w przestępstwach są zatrzymywane przez organy ścigania i mogą być skonfiskowane. Konsekwencją takiej sytuacji jest konieczność zapłaty całego zobowiązania w stosunku do firmy leasingowej przez klienta, który zdecydował się użyczyć auto innemu podmiotowi bez uprzedniej zgody leasingodawcy, nie spełniając tym samym innych warunków kontraktu leasingowego” - podkreśla Związek Polskiego Leasingu.
Hieny wśród hakerów
Niemal natychmiast po inwazji Rosji na Ukrainę do akcji wkroczyli hakerzy z Anonymous, którzy rozpoczęli walkę z reżimem Władimira Putina. Nie tylko wykradali tajne dane, czy paraliżowali działalność ważnych instytucji, ale sporo uwagi poświęcali, aby przekazywać prawdziwe informacje o sytuacji na Ukrainie. Ponieważ „zwykli Rosjanie” znają głównie kremlowską propagandę, to Anonymous przejmował serwisy informacyjne stacji telewizyjnych, strony internetowe, a nawet wyświetlacze komunikatów na dystrybutorach paliw.
Niestety, nie wszyscy hakerzy zachowują się w taki sposób. Niektórzy cynicznie wykorzystują dramat Ukraińców.
„Bitdefender Antispam Lab wykrył kampanie spamowe związane z wojną na Ukrainie. Oszuści najczęściej wysyłają e-maile z prośbą o przekazanie darowizny dla Ukraińców, ale nie jest to jedyny sposób na wyłudzanie pieniędzy” – przekazała Marken, oficjalny dystrybutor firmy Bitdefender na Polskę.
Niektórzy cyber-złodzieje działają w sposób wyjątkowo ohydny. Tak jak grupa podszywająca się pod organizację United Help Ukraine.
„Spamerzy wykorzystują adresy IP w Stanach Zjednoczonych, a oszukańcze wiadomości docierają do adresatów w Europie i Ameryce Północnej. Przycisk „wpłać teraz” odsyła potencjalne ofiary do sklonowanej wersji witryny United Help Ukraine. Fałszywa strona oferuje internautom możliwość przekazania jednorazowej darowizny w postaci kryptowalut. Inni oszuści udają, że zbierają darowizny dla Ukrainy za pośrednictwem fałszywej strony crowdfundingowej. Wiadomości są wysyłane z adresów IP w Stanach Zjednoczonych i Japonii” – ujawniono.