Puste samoloty na niebie. Przepisy KE nie nadążają za pandemią

Lufthansa planuje obsłużyć 18 tys. lotów bez pasażerów lub tylko z kilkoma na pokładzie. Niemiecka firma czuje się do tego zmuszona, ponieważ w przeciwnym razie ryzykuje utratę praw do startu i lądowania na niektórych lotniskach. System slotów dla linii lotniczych ma stymulować konkurencję na papierze, ale nie zawsze sprawdza się w praktyce, zwłaszcza podczas pandemii. Reakcje innych linii lotniczych są różne: KLM na razie nie przewiduje żadnych problemów, ale Brussels Airlines już tak.

Niepewność przewoźników
Chociaż ruch lotniczy wzrósł zeszłego lata, nadal istnieje duża niepewność ze względu na rosnące infekcje i nowe warianty koronawirusa. Linie lotnicze mają stałe, z góry określone okienka czasowe. To terminy, w których mogą odlecieć i wylądować.

„Przed kryzysem obowiązywała zasada 80/20”

wyjaśnia badacz lotnictwa Thijs Boonekamp.

„Jako linia lotnicza musiałaś wykorzystać 80 procent swoich slotów, aby zachować swoje miejsce w następnym sezonie”

dodaje.

Odsetek ten został obniżony do 50 proc. przez Komisję Europejską na początku pandemicznego kryzysu. Od końca marca obowiązywać będzie standard 64 proc., bo ruch lotniczy ma wzrosnąć w 2022 roku.

„Linie lotnicze często mają szereg slotów - całe bloki w ciągu dnia, aby przyloty i odloty mogły się ze sobą dobrze łączyć. Jest to ważne dla elastyczności”  

mówi Boonekamp.

Ale, jak zaznacza ekspert, jest to również interesujące dla konkurenta: jeśli Lufthansa nie może latać, Ryanair może chcieć wskoczyć w tę lukę.

Konkurencja napędza emisje

„Aby zapobiec utracie swoich praw, Lufthansa będzie zatem wykonywać puste loty”

potwierdza rzecznik przewoźnika. 

Firma cieszy się, że Komisja Europejska obniżyła standardy na przyszły rok. Łącznie tej zimy Lufthansa odwołuje aż 33 tys. lotów. Według Lufthansy nowe warianty koronowe i ograniczenia w podróżowaniu nadal sprawiają, że lotnictwo jest podatne na zagrożenia. Dlatego konieczne jest dalsze obniżenie standardów. Według rzecznika Lufthansy są regiony, w których władze mają bardziej pragmatyczne podejście: tam zasady dotyczące slotów są czasowo zawieszone. 

„Tak jest na przykład w Stanach Zjednoczonych, Chinach, Japonii i Kanadzie”

mówi Boonekamp. 

„To ma zalety dla klimatu i linii lotniczych, które nie muszą latać niepotrzebnie”

podkreśla.

W jego opinii problem w Europie jest poważny.

„Prawo do latania wydaje niezależna organizacja. Jako linia lotnicza nie można nikomu zapłacić za zachowanie prawa do swojego stanowiska”

wskazuje. 

Ich koordynacja odbywa się w każdym kraju na podstawie umów międzynarodowych. Komisja Europejska może w zasadzie dalej obniżać standardy, ale porty lotnicze nie są z tego zadowolone. Jeśli Lufthansa nie musi obsługiwać lotu, lotnisko nic nie zarabia. Ale być może inna firma chętnie przejmie to miejsce. A raz stracone, jest bardzo trudne do odzyskania. 

„Na papierze przepisy mają zachęcać do konkurencji. Ale linie lotnicze wydają teraz pieniądze i emitują CO2 tylko po to, by odeprzeć konkurencję”

wskazuje ekspert.

Zbyt mała liczba pasażerów by generować zyski
Brussels Airlines przypomina, że liczba pasażerów spadła w tym sezonie zimowym po udanym lecie. 

„Trudno jest dostosować rozkład lotów do zmieniającej się liczby pasażerów”

zauważa przewoźnik.

W ciągu ostatnich dwóch lat Brussels Airlines udało się uniknąć niepotrzebnych lotów dzięki regulacjom Komisji Europejskiej. Ale jeśli standard nie zostanie złagodzony w ciągu najbliższych trzech miesięcy, to przewoźnik będzie obsługiwać loty pomimo niskiej liczby pasażerów. Dotyczy to trzech tysięcy lotów, których – jak podkreśla przewoźnik - należy unikać z ekologicznego i ekonomicznego punktu widzenia i które istnieją „tylko po to, by móc utrzymać sloty niezbędne dla siatki połączeń”. Linia podkreśla, że często nie są to całkowicie puste loty („loty duchów”). Są to loty komercyjne, których liczba pasażerów jest zbyt mała, aby generować zysk.

Źródło

Skomentuj artykuł: