Ziemniak jest obecnie ważną alternatywą do uprawy zbóż - przekonywał w poniedziałek w Łomży (Podlaskie) wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski i zachęcał rolników do uprawy ziemniaków. Mówił, że mają być zwiększone dopłaty do kwalifikowanego materiału siewnego, a ziemniaki będą skupione przez polskie firmy przetwórcze.
Lech Antoni Kołakowski spotkał się z rolnikami w Przedsiębiorstwie Przemysłu Spożywczego PEPEES SA w Łomży, które zajmuje się przetwórstwem ziemniaków skrobiowych.
"Uważam, że ziemniak dzisiaj jest bardzo ważną alternatywą do uprawy roślin, do zbóż (...) Chciałbym, aby z tych w Polsce ponad 200 tys. ha areału uprawy ziemniaków, tę powierzchnię zwiększyć do 400, do pół miliona hektarów. Byłaby to dywersyfikacja ekonomiczna dla gospodarstw rolnych. Jest też zapewnienie przetwórców ziemniaka, że z tego areału ziemniaki zostaną skupione" - mówił Kołakowski.
Wiceminister przekonywał, że uprawa ziemniaków, w związku z trudną sytuacją na rynku zbóż, dałaby bezpieczeństwo żywnościowe Polsce, a także bezpieczeństwo ekonomiczne gospodarstwom rolnym.
"(...)jesteśmy u progu wiosny 2023 i chciałem zachęcić rolników do uprawy ziemniaka, których plon będzie skupiony przez polskich przetwórców" - mówił Kołakowski.
Dodał, że zachętą dla rolników ma być zwiększona dopłata do kwalifikowanego materiału siewnego. Mówił, że ministerstwo będzie dążyć do tego, aby była ona zwiększona maksymalnie.
"Biorąc pod uwagę wszystkie możliwości wsparcia środków krajowych jak również środków unijnych, ten ziemniak będzie opłacalny. A nade wszystko jeszcze raz chcę podkreślić, ten ziemniak od polskiego rolnika będzie skupiony, będzie przetworzony. Będzie to bezpieczeństwo ekonomiczne polskiego rolnictwa" - powiedział Kołakowski.
Pytany przez dziennikarzy o tę dopłatę powiedział, że musi być ona obliczona.
"Myślę, że w ciągu najbliższych dni będziemy w stanie wskazać. Ja wiem, że tym problemem jest wysoka cena kwalifikowanego materiału siewnego, ale w najbliższych dniach będzie podpisane rozporządzenie ministra rolnictwa, gdzie określone będą te wartości, ale na pewno czynione są działania. Resortowi rolnictwa, polskiemu rządowi zależy, aby zwiększyć opłacalność uprawy ziemniaka. To jest nasza racja stanu i takie działania są podejmowane" - powiedział Kołakowski.
Producent ziemniaków skrobiowych współpracujący z PEPEES Jan Zelkowski, członek zarządu Podlaskiej Izby Rolniczej powiedział dziennikarzom, że rolnikom potrzebna jest opłacalność produkcji, a ziemniaki są dobre do uprawy, także jako płodozmian.
"Po ziemniakach można każdą jedną roślinę uprawiać i gwarantuje to świetną wydajność. Natomiast musi być jeszcze opłacalna cena" - powiedział Zelkowski. Podał, że obecnie dopłata to 400 euro do ha, rolnicy słyszą, że ma być niższa, ale z możliwością zdobycia środków z innych działań. "Mam nadzieję, że jeszcze jakoś ministerstwo to uwzględni i te dopłaty powinny wzrosnąć, a nie zmaleć" - powiedział dziennikarzom Zelkowski.
PEPEES w Łomży może skupić ponad 200 tys. ton ziemniaków skrobiowych, a cała grupa może skupić znacznie więcej, surowca jest za mało - powiedział dziennikarzom prezes tej firmy Wojciech Faszczewski. Zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa, nie chciał podać ile ziemniaków firma kupiła w ostatnim roku, ale powiedział, że było to o kilkadziesiąt procent mniej w porównaniu do możliwości.
"Z tej przyczyny, że wszędzie dominują zboża, głównie kukurydza. Rolnicy woleli, mam nadzieję, że przestaną woleć tylko i wyłącznie zboża (...) ziemniak stał się uprawą zanikającą" - powiedział Faszczewski.
Podał, że PEPEES ma płacić w bieżącym roku cenę najwyższą w historii za tonę ziemniaka skrobiowego. Jej wysokości nie podał. Mają być też w najbliższych latach wprowadzane tzw. dopłaty lojalnościowe dla rolników stale współpracujących. "Chcemy docenić tych rolników, którzy od wielu lat produkują, pracują, natomiast zależy to tylko i wyłącznie od naszych możliwości finansowych" - powiedział prezes PEPEES.