Roszkowski: Do uspokojenia rynków energetycznych droga jeszcze daleka

Popyt na energię ale i na inne surowce jest gigantyczny. Tym bardziej, że COVID-19 poprzerywał łańcuchy ich dostaw. Oznacza to rosnące problemy z prawidłowym przebiegiem transportów towarów z Chin czy w ogóle z Azji. Efekt jest taki, że wszystkie importowane - i nie tylko - towary i surowce stają się coraz droższe, ich dostarczanie trwa dłużej, w dodatku wzrasta poczucie niepewności co do możliwości ich otrzymania - mówi wywiadzie z Maciejem Pawlakiem dla filarybiznesu.pl Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Maciej Pawlak: Jak na gospodarkę i finanse publiczne naszego kraju może wpłynąć dalsze przeciąganie w przekazywaniu przez Brukselę przyznanych nam środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy?

Marcin Roszkowski: To przeciąganie przez Unię Europejską wypłaty środków z KPO nie jest uczciwe. Dlatego, że z jednej strony dotyka to finansów publicznych, a z drugiej strony też środki te powinny trafiać do przemysłu, usług i całej naszej gospodarki. Przez to polscy przedsiębiorcy są już opóźnieni w zakresie wsparcia ze strony środków unijnych - w przeciwieństwie do innych krajów unijnych, wobec których przyznane im środki zostały jak wiadomo już uruchomione. Choć, jak zapowiedział wiceszef resortu rozwoju, Waldemar Buda, pierwsze płatności, jakie wynikają z naszego z KPO, mają być przekazane Polsce w drugim półroczu 2022 r. Zaś w br. możliwa jest jeszcze ewentualna zaliczka z puli krajowej.

Faktycznie dogadamy się ostatecznie z Brukselą co do przekazania nam miliardowych środków z KPO?

Myślę, że tak. W innym przypadku byłby to niebezpieczny precedens. Choć z drugiej strony wygląda na to, że pod względem przekazywania środków z KPO przez UE Polska znalazła się wśród państw drugiej kategorii. Z różnych względów znaleźliśmy się na końcu tej kolejki, co niestety nie jest dla nas korzystne.

Jakie są szanse na powstrzymanie dalszych wzrostów cen energii, zwłaszcza elektrycznej?

Ceny energii elektrycznej poddawane są rozmaitym uwarunkowaniom. Chodzi już nie tylko o samą unijną politykę klimatyczną. Na dziś bowiem ceny energii u nas napędzane są przez wzrost cen gazu na rynkach zachodnich, z którymi jesteśmy połączeni. Dzieje się tak wskutek tego, że gospodarki zachodnie przechodzą dekarbonizację stosując powszechnie w energetyce źródła gazowe. I tam ceny energii są obecnie rekordowe - na rynku hurtowym wyższe niż w Polsce. Nie widzieliśmy tam tak drogiej energii chyba od trzydziestu lat. Dopóki więc nie potanieje ona na tamtych rynkach, także i u nas widzę małe szanse na spadki cen.

Zysk netto sektora bankowego w od stycznia do końca października br. wyniósł 10,58 mld zł, wzrósł więc w porównaniu z takim samym okresem w ub.r. o 58,4 proc. Stało się tak przy praktycznie zerowych stopach procentowych, których podwyższenia banki się domagały w minionych miesiącach. Czy niemal 60% wzrost zysku banków to tylko efekt niskiej zeszłorocznej bazy? 

To z pewnością efekt niskiej bazy w ubiegłym roku. Ale też tego, że tani pieniądz powoduje, że akcja kredytowa banków odznacza się wysoką intensywnością. Banki podwyższają przy tym rozmaite marże i dodatkowe opłaty - i to w sumie składa się na dodatkowe zyski tych instytucji, większe niż można się byłoby się wcześniej spodziewać. 

Czy te dobre wyniki banków będą do powtórzenia w kolejnych miesiącach?

Zapewne ich akcja kredytowa, wskutek spodziewanego wciąż dalszego podnoszenia stóp kredytowych, będzie ograniczona. Jednak cały czas obserwujemy wzrost gospodarczy w całej gospodarce, stąd prawdopodobnie i tak dojdzie do dalszego wzrostu zysków banków, które rosną tak, jak i cała gospodarka, a nawet szybciej.

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych, czyli tzw. inflacja CPI (consumer price index), według szybkiego szacunku w listopadzie 2021 r. w porównaniu z listopadem ub.r. wzrosły o 7,7%, a w stosunku do października wzrosły o 1,0%. Jakiego poziomu inflacja może sięgnąć najwyżej? I kiedy?

Inflacja rzeczywiście bardzo mocno odbiła w górę. Wzrost samych tylko cen energii, o których rozmawialiśmy na początku: elektrycznej, a zwłaszcza cieplnej, bardzo mocno przyspieszył. Bo przecież ceny i energii elektrycznej i cieplnej, ale i paliw stanowią istotny składnik wszystkich naszych działalności: prywatnych czy służbowych. I to jest problem. Bowiem do uspokojenia rynków droga jest jeszcze daleka, tym bardziej, że znajdujemy się jeszcze przed apogeum sezonu grzewczego. Ponadto rosyjsko-niemiecki gazociąg Nord Stream 2 nie otrzymał jeszcze unijnej certyfikacji - a ta przecież leży w interesie Federacji Rosyjskiej i Gazpromu. Zatem myślę, że z drogą energią będziemy się jeszcze borykać przez dobre parę miesięcy. Z tym musimy się po prostu pogodzić - tego się nie da w żaden sposób odczarować. 

Dlaczego?

Popyt na energię, ale i na inne surowce, jest gigantyczny. Tym bardziej, że COVID-19 poprzerywał łańcuchy ich dostaw. Oznacza to rosnące problemy z prawidłowym przebiegiem transportów towarów z Chin czy w ogóle z Azji. Efekt jest taki, że wszystkie importowane - i nie tylko - towary i surowce stają się coraz droższe, ich dostarczanie trwa dłużej, w dodatku wzrasta poczucie niepewności co do możliwości ich otrzymania. Niektórzy przedsiębiorcy już ogłaszają, że wskutek fluktuacji cen zrywane są kontrakty, a te nowe, w ich miejsce, zawierane są na innych, mniej korzystnych warunkach. Dochodzi wręcz niekiedy do burzliwych sytuacji związanych z wychodzeniem z covidowej recesji.

Zatem: byle do wiosny! Wcześniej niż na wiosnę nie ma się co spodziewać spadków cen energii?

Na razie przewiduję, że co najmniej jeszcze przez parę miesięcy będziemy musieli żyć z drogą energią. Niestety powinniśmy się do tego przyzwyczaić. Być może wręcz nie należałoby pytać: czy zaczną się faktycznie obniżać się od najbliższej wiosny, ale: od wiosny którego roku?

W październiku ceny producentów - czyli tzw. inflacja PPI (producer price index) - w strefie euro były o 5,4% wyższe niż we wrześniu oraz aż o 21,9% wyższe niż rok temu - poinformował Eurostat. We wszystkich państwach UE, wskaźnik ten osiągnął dynamikę 5,0% m/d/m i 21,7% r/d/r. To kolejny odnotowany w tym roku rekord i najszybszy wzrost cen producentów w strefie euro po 2000 r. Kiedy inflacja producencka zacznie znacząco spadać?

Zacznie spadać w momencie, gdy ceny półproduktów i surowców, które składają się na ten wskaźnik, przestaną rosnąć. To wszystko jest ze sobą powiązane. Ciekawe, że proces inflacyjny, oczywiście o różnym natężeniu, obecny jest praktycznie na całym świecie. W efekcie z jednej strony wkrótce zacznie powoli kończyć się fala pandemii, przy jednoczesnym zmniejszaniu rozmiarów jej skutków w gospodarce - ale z drugiej strony odbija się czkawką to, że przyjęło się, że do głównych walut, np. w odniesieniu do dolara amerykańskiego, wszystkie banki centralne dostarczały dużą płynność na rynek. A obecnie przy spadku ilości usług i wytwarzanych produktów w naturalny sposób ceny poszły w górę. Zatem obecnie mamy do czynienia z efektem światowej decyzji sprzed pandemii o luzowaniu polityki monetarnej.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: