Roszkowski: Porozumienie na ostatnim szczycie UE przyniosło optymistyczny sygnał

Dług powstały w wyniku uchwalenia Funduszu Odbudowy stanowi kolejny krok w kierunku federalizacji Unii. Oznacza to, że jej państwa członkowskie nawzajem gwarantują sobie spłatę wspólnego długu. Podobne decyzje podejmują także w odniesieniu do sposobu wychodzenia z kryzysu: poprzez zalanie rynku pieniędzmi. Tego typu rozwiązania były zresztą stosowane na arenie międzynarodowej już w latach 30. ubiegłego wieku. Z Marcinem Roszkowskim, prezesem Instytutu Jagiellońskiego, rozmawia Maciej Pawlak.

W jakiej mierze kompromis osiągnięty przez polski rząd w debacie nad budżetem UE może wpłynąć na sytuację na polskiej giełdzie?
Na giełdę wpływają trzy czynniki fundamentalne. Chodzi o wskaźniki wzrostu PKB, inflacji itd.; analiza techniczna, a wreszcie tzw. sentyment: pozytywny, lub negatywny, a więc emocje inwestorów. Porozumienie, które zostało osiągnięte na ostatnim szczycie państw UE, przyniosło w sumie optymistyczny sygnał. To się nakłada na inne trendy funkcjonujące na giełdzie. Zaś sam parkiet radzi sobie dobrze w tej sytuacji. 

Skąd się mogło wziąć upublicznione przekonanie agencji ratingowej Standard&Poor’s, a także wielu ekspertów finansowych, wyrażane jeszcze przed finałem ostatniego szczytu UE, że do weta Polski i Węgier jednak nie dojdzie. I że wszystko skończy się kompromisowo?
To był faktycznie jeden z ostatnich przypadków, że S&P się nie pomylił. Zaś jeśli chodzi o sam szczyt, to prawdopodobieństwo, że będzie porozumienie, rosło wraz z rosnącymi powiązaniami gospodarek państw członkowskich: współpracą, jaką mocno łączą ich regulacje. Dług powstały w wyniku uchwalenia Funduszu Odbudowy stanowi kolejny krok w kierunku federalizacji Unii. 

Co to w praktyce znaczy?
Oznacza to, że jej państwa członkowskie nawzajem gwarantują sobie spłatę wspólnego długu. Podobne decyzje podejmują także w odniesieniu do sposobu wychodzenia z kryzysu: zalanie rynku pieniędzmi. Tego typu rozwiązania były zresztą stosowane na arenie międzynarodowej już w latach 30. ubiegłego wieku. Najważniejsze, że doszło do uchwalenia kompromisu. Prawo prawem, a jednak siłowe rozwiązania w Unii Europejskiej są stosowane wielokrotnie. To jest smutne. Nie zwiększa zaufania do integracji europejskiej. Natomiast, jak widać w tym przypadku, na końcu efekt wyszedł pozytywny. Ten etap mamy już za sobą. 

Polska opozycja nie jest chyba zachwycona?
Nasza opozycja próbująca w ostatnich dniach „przymusić” rząd do bezdyskusyjnego przyjęcia wysuniętych przez unijną większość propozycji warunkujących uchwalenie budżetu zgodą na stosowanie mechanizmu tzw. praworządności, znalazła się w trudnej sytuacji. Nie jest w stanie napisać alternatywnego - do rządowego - programu działania. Walka o kształt budżetu była dla naszej opozycji tematem zastępczym. Temat ten urósł w jej oczach do niebotycznych rozmiarów i z tej okazji nie pozostało jej nic innego niż tylko składanie po raz 78. deklaracji o „końcu demokracji” z powodu posunięć rządu.

Wróćmy do gospodarki... Jak pieniądze z nowego budżetu oraz Funduszu Odbudowy wpłyną na główne wskaźniki gospodarcze naszego kraju?
Połowa tych pieniędzy ma trafić do sektora energetycznego i na ochronę środowiska, a także na cyfryzację usług publicznych oraz informatyzację gospodarki. Sektory te zostaną bardzo mocno wsparte. Będą redystrybuowane według różnych kryteriów. Zaledwie jednym z nich jest to sporne - dotyczące praworządności. Są też kryteria klimatyczno-energetyczne. Długoterminowo środki z nowego budżetu UE wpłyną na pewno pozytywnie na wskaźniki rozwoju gospodarczego Polski. Choć nie zapominajmy, że duża część ze środków przyznanych przez UE wpłynie na wzrost długu, który trzeba przecież będzie spłacić w średniej perspektywie czasowej. Jednak w dłuższej perspektywie pieniądze z UE pomogą. 

Jakie skutki dla polskiego systemu finansowego przyniesie dalsze utrzymywanie przez RPP praktycznie zerowych stóp procentowych?
Nikomu, kto ma pieniądze nie opłaca się ich w tym stanie rzeczy trzymać na koncie. Stopy w Polsce są realnie ujemne. Tyle, że inflacja jest wyższa w stosunku do tego, co banki płacą jako odsetki. Efekt jest taki, że istnieje bardzo duży impuls do wydawania pieniędzy w sektorach bezpiecznych, takich, jak nieruchomości, albo w aktywa na giełdzie, czy operacje walutowe na Foreksie - tam gdzie są wyższe stopy zwrotu niż z lokowania środków na kontach bankowych. Utrzymywanie przez RPP niskich stóp ma na celu przyspieszenie obrotu pieniądza w gospodarce.

Ostatni szczyt unijny przyniósł także zwiększenie celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez państwa UE do 2030 r. o 55 proc. w stosunku do poziomu emisji z 1990 r. (wcześniej ograniczenie miało być na poziomie 40 proc.). Czy Polska da radę dostosować się do tych nowych wymogów?
Będzie ciężko. Polska - z powodu historycznych zaszłości - ma jedną z dwóch najbardziej emisyjnych gospodarek w UE. W związku z tym pieniędzy na ten cel w przypadku naszego kraju potrzeba naprawdę dużo. Przełoży się to na konkretne podejmowane inwestycje. Będzie to wymagało dużego wysiłku. Być może trzeba będzie stworzyć nowe sektory gospodarki - oparte na odnawialnych źródłach energii - w których odniesiemy sukcesy. Jest to w związku z tym wyzwanie i obciążenie dla naszej gospodarki.

Ale damy radę?
Zobaczymy. Te procesy w dużej części już u nas trwają. Nie trzeba będzie czegoś tworzyć natychmiast. Na razie obserwujemy u nas np. zmiany wiążące się z wyśrubowanymi unijnymi celami klimatyczno-środowiskowymi, w wymiarze instytucjonalnym. Powstało ministerstwo klimatu i środowiska w miejsce wcześniejszego resortu energii. Przynosi to pozytywne efekty. Natomiast jeśli polski przemysł nie przełoży na swoje działania prawnych regulacji, które dla wykonywania celów unijnych powinien zapewnić polski rząd, będziemy mieć do czynienia z gigantycznymi transferami zagranicznymi. Mogłoby to doprowadzić do sytuacji, że inwestycje w naszym kraju w związku z wymaganymi przez Brukselę zmianami klimatycznymi wykonałyby obce firmy zamiast polskich. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Źródło