W marcu, kiedy Stany Zjednoczone przeszły na naukę online z powodu pandemii prawie z dnia na dzień, wiele szkół i rodzin zrobiło wszystko, co w ich mocy, by zadowolić się posiadanym sprzętem. Niestety okazało się, że na rynku brakuje sprzętu komputerowego.
Sytuacja ujawniła głębokie dysproporcje w dostępie do technologii, a wiele okręgów szkolnych miało nadzieję na naprawienie sytuacji, gdy jesienią rozpoczęły nauczanie hybrydowe lub online.
- Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy w całości zajmować się zdalną nauką, oznaczało to, że będziemy musieli dostarczyć urządzenia do potrzebujących uczniów. Moment był kluczowy ... Nikt nie chce zaczynać tam, gdzie uczniowie nie mają dostępu do urządzeń lub internetu
Jednak w okręgach w całych Stanach Zjednoczonych, które składają duże zamówienia na urządzenia mniej więcej w tym samym czasie - a wiele uniwersytetów i firm jest również zależnych od pracy zdalnej - bezprecedensowy popyt na laptopy nadwyrężył łańcuchy dostaw. W rezultacie szkoły i rodziny borykają się z opóźnieniami w dostawach, ograniczonym wyborem i wyższymi niż zwykle kosztami technologii.
Wielu producentów urządzeń twierdzi, że pracuje nad skalowaniem produkcji, aby zaspokoić potrzeby, ale jest go tylko tyle, ile dają radę wyprodukować.
Denver Public Schools rozpoczęły proces zamawiania urządzeń na jesień w kwietniu, a do połowy lipca zakończyły zamówienia na ponad 12 500 laptopów Lenovo 300E z ekranem dotykowym. Okręg wcześniej korzystał z tego urządzenia i wierzył, że ma ono cechy i trwałość potrzebne do zdalnego uczenia się.
Ale kilka tygodni później zewnętrzny dostawca okręgu oznajmił, że zamówienie utknęło w amerykańskim urzędzie celnym i zachęcił DPS do zbadania alternatyw w dostawach. Okazało się, że nie ma zapasów takiego sprzętu, nawet ułamka tego, czego szkoły potrzebowały. Dlatego okręg szkolny w Denver „przeszukał” szkolne szafki, odnowił stare laptopy i poprosił rodziny, które pożyczały urządzenia na wiosnę, o ich zwrot, jeśli mają inne możliwości. Kupił także inne laptopy za prawie 100 000 USD więcej niż pierwotnie planował zapłacić.
Problem ma konsekwencje jeśli chodzi o dodatkowy stres i pieniądze. Praca uczniów na różnych rodzajach laptopów komplikuje procesy naprawcze i zmusza nauczycieli do rozwiązywania problemów w wielu systemach operacyjnych. Inne okręgi szkolne również napotkały ten problem, z różnym stopniem nasilenia.
Rzecznik Los Angeles Unified School District powiedział w zeszłym tygodniu CNN Business, że urządzenia są obecnie dostępne dla wszystkich uczniów, ale zaległe zamówienia na zamienniki Chromebooków i iPadów zostały opóźnione.
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej gdy w rodzinie jest więcej dzieci i każde z nich potrzebuje pracować na laptopie. Kupienie dodatkowego urządzenia nie jest opcją dla rodzin w których ktoś stracił pracę z powodu pandemii. A takich sytuacji jest nie mało.
Problem więc nie polega na tym, że producenci urządzeń produkują mniej laptopów. Wielu producentów urządzeń faktycznie cieszy się podwyższoną sprzedażą. Według Baker z NPD, od pierwszego tygodnia kwietnia sprzedaż detaliczna komputerów PC wzrosła o 44% w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Jednak w tym roku popyt w tym roku był tak duży, że firmy technologiczne musiały walczyć o zaspokojenie potrzeb.
Szybki wzrost popytu spotęgował istniejącą presję na łańcuchy dostaw wielu firm technologicznych. Jeszcze przed uderzeniem koronawirusa producenci urządzeń zmagali się już z cłami i innymi ograniczeniami w handlu z Chinami. Na początku pandemii wielu producentów w Chinach tymczasowo zamykało fabryki lub ograniczało działalność.
W niedawnej rozmowie dotyczącej wyników finansowych, dyrektor operacyjny firmy Dell (DELL), Jeff Clarke, zwrócił uwagę, że uzyskanie kluczowych komponentów laptopa, takich jak krzem i ekrany ciekłokrystaliczne, może zająć trochę czasu.
- Czasy realizacji usług w zakresie naszych produktów poprawiają się z dnia na dzień. Ale to jest wyzwanie, przed którym stoimy… To nieoczekiwany wzrost popytu w tym konkretnym podsegmencie, który spowodował braki w branży, na które reagujemy