Rynek pracy pozostaje stabilny - ocenił Sebastian Sajnóg z Polskiego Instytutu Ekonomicznego w komentarzu do wtorkowych danych GUS. Według analityka spowolnienie gospodarcze powinno mieć "małe przełożenie na bezrobocie", a jego skutkiem będzie m.in. słabszy wzrost wynagrodzeń.
Jak poinformował we wtorek Główny Urząd Statystyczny, zatrudnienie w sierpniu rdr wzrosło o 2,4 proc., a wynagrodzenie w sierpniu rdr zwiększyło się o 12,7 proc.
"Sierpniowe dane potwierdzają, że rynek pracy pozostaje stabilny" – wskazał Sebastian Sajnóg z PIE. Zwrócił uwagę, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 6583 zł. "Solidne wyniki widoczne są także poza dużymi firmami – dane Eurostatu potwierdzają, że liczba pracujących osób jest bliska historycznym maksimom" - zaznaczył.
W opinii analityka "spadek aktywności gospodarczej powinien mieć słabe przełożenie na bezrobocie". Wyjaśnił, że liczba nowych bezrobotnych zgłaszających się do urzędów jest niewielka. "Także badanie Randstad wskazuje, że czas potrzebny na zmianę pracy jest stabilny (niecałe 3 miesiące)" - dodał. Według niego głównym skutkiem spowolnienia będzie "osłabienie pozycji negocjacyjnej pracowników – trudniej będzie wywalczyć podwyżkę".
Analityk zaznaczył, że rosnące koszty energii mają dotąd małe przełożenie na decyzje o zatrudnieniu. Dodał, że na koniec lipca przedsiębiorcy zadeklarowali o 40 proc. mniejszą liczbę zwolnień grupowych mniejszą niż przed rokiem. "W sierpniu zatrudnienie straci 17,4 tys. pracowników, w ubiegłym roku było to 29,7 tys. osób" - stwierdził.