Są oznaki, że inflacja będzie spadała. Optymistyczne dane płyną z NBP i resortu finansów

Minister finansów Tadeusz Kościński liczy na rozpoczęcie luzowanie obostrzeń w gospodarce już za kilka tygodni. Sprzyja temu polepszająca się sytuacja epidemiologiczna w kraju, program masowych szczepień, jak również dobre wieści z gospodarki. Jak informuje MF, dochody z VAT wzrosły w ubr. o 2-2,5% r/r, a z CIT - o ok. 0,5% r/r.

Minister podkreśla, że recesja jest mniejsza, niż zakładano.

Myśmy założyli recesję na poziomie 4,6 proc. w ubiegłym roku, ale myślę, że było bliżej 3 proc.

powiedział Kościński.

Dochody z VAT i CIT były w 2020 r. wyższe, a niższe były tylko dochody z PIT, ale pamiętajmy, że obniżyliśmy stawkę tego podatku

dodał.

Jednocześnie MF aktywnie wspiera przedsiębiorców.

- Jeśli ktoś ma poważne kłopoty, to można zgłosić się do urzędu skarbowego i poprosić o odroczenie podatków - powiedział minister. - Urzędy są pozytywnie nastawione do przedsiębiorców. Zależy im na tym, żeby płacili podatki. Lepiej więc należności odroczyć, niż doprowadzić do upadłości firmy - radzi. Wg MF są też oznaki, że inflacja będzie spadała. Potwierdza to opinię Adama Glapińskiego, prezesa NBP, że inflacja jest tematem wyolbrzymionym. WG NBP, aktualne prognozy zakładają kontynuację spadku inflacji bazowej w tym roku.

Nie rozumiem, skąd takie zaniepokojenie obserwatorów rzekomą groźbą wybuchu inflacji. Dane tego nie potwierdzają, ani perspektywy rozwoju gospodarczego, ani kształtowanie się cen światowych, ani dynamika płac i sytuacji wewnętrznej

wylicza Adam Glapiński.

Z danych GUS wynika, że w 2020 r. średnioroczna inflacja w Polsce wyniosła 3,4 proc., podczas gdy w 2019 r. sięgnęła zaledwie 2,3 proc. Szef NBP podkreśla, że gdyby nie gigantyczny wzrost cen wywozu śmieci, oraz wysokie koszty energii, kształtowane za granicą, to wskaźnik inflacji nie podskoczyłby tak mocno.

Jest to zjawisko absolutnie skandaliczne, że w Polsce mamy do czynienia z bezprecedensowym, ponad 50-proc. rok do roku, wzrostem cen za wywóz śmieci. Jest to ewenement na skalę europejską, a może i światową. I jak się temu bliżej przyjrzałem, okazało się, że te ceny kształtują firmy zagraniczne. Cała ta sfera nie jest konkurencyjna. Jest zoligopolizowana. Na pierwszym miejscu jest firma niemiecka, później francuska, hiszpańska. To się musi kiedyś skończyć. Nie może być tak, że banalny wywóz śmieci, segregacja dokonywana na miejscu przez klientów, podbija nam tak znacząco inflację i psuje charakter oddziaływania polityki pieniężnej

wskazuje prezes NBP.

Problemem jest też unijna polityka Zielonego Ładu - gdyby Polska nie była w UE, to również koszty energii nie byłyby aż tak wysokie jak obecnie. Na koszty energii wpływają bowiem dodatkowe parapodatki ekologiczne narzucone przez UE.

Gdybyśmy nie byli w Unii, to byśmy mieli tanią energię. Szczerze mówiąc, Unia Europejska, zamiast tych wszystkich zielonych funduszy, powinna nam wybudować ze trzy elektrownie atomowe. I wtedy byśmy zrezygnowali z węgla

zaznacza Adam Glapiński.

Prezes NBP, podobnie jak minister finansów, wierzy w szybkie odrodzenie polskiej gospodarki.

Wszystko wskazuje na to, że w roku 2021 będziemy mieli do czynienia ze wzrostem aktywności gospodarczej, ale powrót do normalności jest trudny do określenia. Ewentualne pogorszenie sytuacji pandemicznej, przedłużenie restrykcji osłabiłoby skalę i tempo ożywienia, co obniżyłoby inflację

zaznaczył szef NBP.

Przypomniał też, że przeciętne płace rosną szybciej niż ceny, co oznacza, że siła nabywcza dochodów rośnie i według prognoz tak będzie nadal. Sytuacja większości firm też jest dobra. Jak zauważył prezes NBP, polskie firmy dostały już ponad 100 mld zł publicznego wsparcia, a mimo to, mimo recesji, depozyty samych firm są o 25 proc. wyższe niż przed rokiem.

Firmy nie cierpią na brak kredytu, a pomocy nie wydają na inwestycje, tylko deponują te środki w formie zapasu

wyjaśnia Adam Glapiński.

Prezes Glapiński zapewnił równocześnie, że bank centralny ma dużą przestrzeń do obniżek stóp procentowych i możliwe jest ich cięcie nawet poniżej zera, ale obniżka nastąpi tylko przy radykalnym pogorszeniu się sytuacji gospodarczej. Tymczasem w bazowym scenariuszu prezes przewiduje utrzymanie stóp procentowych na obecnym poziomie przez najbliższe dwa lata.

Dopuszczam stopy ujemne, które - przypomnę - są w całej strefie euro. Bank przeprowadził analizę dotyczącą skutków ewentualnej obniżki i mogłoby do niej dojść w przypadku radykalnego pogorszenia ogólnej sytuacji gospodarki. A zakładamy przeciwnie - że w tym roku, od tego kwartału będzie następowała poprawa koniunktury, a inflacja będzie zgodna z celem NBP. Jeśli ten scenariusz będzie się realizował - co zakładam z ogromnym prawdopodobieństwem, a może się to zmienić tylko pod wpływem czynników zewnętrznych, to nie będzie potrzeby zmiany stóp procentowych

wskazuje szef NBP.
Źródło

Skomentuj artykuł: