Sasin pytany o zamrożenie cen paliw. "Użyliśmy wszystkich mechanizmów"

Mamy rekordową inflację, 12,4 proc. to bardzo dużo - musimy to przetrzymać - powiedział dzisiaj w Radiu Plus wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Według ministra, rząd nie planuje zamrożenia cen paliw. - Wszystkie mechanizmy użyliśmy, które były możliwe, czyli zejście do absolutnych minimów europejskich, chyba że ogólnoeuropejskie uzgodnienia byłyby takie, że możemy zejść jeszcze niżej - powiedział.

Główny Urząd Statystyczny poinformował w ubiegły piątek, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2022 r. wzrosły rdr o 12,4 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 2,0 proc.

Sasin w Radiu Plus pytany o to, czy dojdziemy w tym roku do 20 proc. inflacji, odparł:

- No nie no, nie przewiduję tego. Co prawda rzeczywiście mamy rekordową inflację, bo te 12,4 proc. to jest bardzo dużo.

Jak wskazał, w krajach Zachodniej Europy inflacja od kilkudziesięciu lat jest najwyższa.

- Podjęliśmy cały zestaw działań, żeby tę inflację ograniczać. Tarcza antyinflacyjna przede wszystkim zmniejsza te dolegliwości, można powiedzieć, inflacji - powiedział.

- Ale już w drugiej połowie roku, pod koniec roku zacznie ona spadać. Musimy to przetrzymać. Wojna zmieniła wszystko

ocenił.

Dodał, iż eksperci przewidują, że w tym roku mamy szczyty inflacji.

Co dalej z cenami paliw?

Wicepremier mówił o możliwych działaniach rządu w sprawie cen paliw "nie mówmy o bezradności rządu". - Podjęliśmy te działania, które były możliwe w ramach regulacji europejskich. Paliwo, mimo, że bardzo drogie, na tle Europy jest najtańsze. W wielu krajach europejskich to już ponad 11 PLN, w przeliczeniu na nasza walutę.

- Pod uwagę brane jest zamrożenie cen? - pytał prowadzący.

- My żyjemy jednak w czasach gospodarki rynkowej, paliwa w Polsce sprzedają nie tylko podmioty kontrolowane przez Skarb Państwa, bo przecież nie tylko Orlen czy Lotos, ale również koncerny zagraniczne. Trudno mi sobie wyobrazić w jaki sposób mielibyśmy zmusić te koncerny zagraniczne, żeby sprzedawały benzynę poniżej kosztów surowca. To zupełnie niemożliwe. Wzrost cen surowca, ropy naftowej na rynkach od chwili wybuchu to wzrost kilkanaście procent, wzrost cen walut, dolara w tym przypadku, to również kilkanaście procent w stosunku do tych cen przedwojennych. To się musi wszystko niestety odbijać na cenach na stacjach benzynowych i to jest całkowicie niezależne od polskiego rządu. To trend światowy, ceny na świecie paliw rosną, nie tylko benzyny. Zrobiliśmy już wszystko, bo zareagowaliśmy pierwsi. Mogliśmy nie reagować i teraz mógłbym przyjść do studia i powiedzieć tak: mamy jeszcze te mechanizmy w zanadrzu, ale my już te wszystkie mechanizmy użyliśmy, które były możliwe, czyli zejście do absolutnych minimów europejskich, chyba że ogólnoeuropejskie uzgodnienia byłyby takie, że możemy zejść jeszcze niżej

- odpowiedział Jacek Sasin.

Sasin w Davos

Jacek Sasin w Radiu Plus mówił równiez o swoim udziale w Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w dniach 22-26 maja.

Podkreślił, że oprócz dyskusji na temat wojny w Ukrainie na agendzie będzie również kwestia transformacji energetycznej.

- Ten temat w związku z wojną nie tylko nie zszedł z agendy, ale wręcz przeciwnie. Stał się jeszcze bardziej ważny w kontekście odcięcia dostaw surowców energetycznych z Rosji. Transformacja energetyczna staje się pierwszoplanowym zadaniem dla Europy, o tym trzeba rozmawiać - powiedział.

Dodał, że w Davos będą obecni również przedstawiciele polskich spółek energetycznych.

- Będę chciał się również spotkać z przedstawicielami największych instytucji finansowych światowych, tak aby zachęcić ich do udziału finansowego, kapitałowego w tym procesie transformacji energetycznej, który będzie wymagał od nas rzeczywiście zaangażowania ogromnych środków, którymi w pełni nie dysponujemy

dodał wicepremier.

Sasin przyznał, że musimy szukać również zewnętrznych źródeł finansowania zadań, inwestycji związanych z transformacją energetyki.

- Tutaj będziemy musieli duży wysiłek finansowy ponieść. Sami go nie udźwigniemy. Potrzebujemy rzeczywiście również poszukiwać środków zewnętrznych - dodał.

Czy węgla wystarczy

W kontekście kryzysu energetycznego, zakazu importu węgla z Rosji, polskie kopalnie mogą zwiększyć wydobycie o 1 do 2 mln ton węgla - ocenił wicepremier Jacek Sasin.

Sasin wyjaśnił, że rząd chce zwiększyć wydobycie w polskich kopalniach. Przyznał jednocześnie, że nie jest to proste, gdyż wymaga to czasu, inwestycji i nakładów

- Przez wiele lat polskie górnictwo było gałęzią przemysłu przeznaczoną do wygaszenia, likwidacji, w związku z czym tych inwestycji nie było. Trudno inwestować w przemysł, który ma być zwijany. Dzisiaj musimy ten trend odwrócić - wskazał.

Wicepremier zaznaczył, że 2049 rok jako data wygaszenia produkcji w kopalniach węgla "jest absolutnie aktualna".

- Natomiast na pewno ten harmonogram będzie przebiegał inaczej. Dzisiaj nie możemy zamykać kopalń, kiedy mamy niedobór węgla i dopiero w momencie, kiedy uzupełnimy, czy zastąpimy węgiel skutecznie innymi metodami wytwarzania energii, wtedy możemy realnie ten proces zamykania kopalń realizować

powiedział.

Szef MAP zwrócił również uwagę na import węgla, który będzie droższy od surowca, który był pozyskiwany z Rosji.

- Tutaj chcemy dokonać pewnych działań, aby z polskich kopalń, które produkują relatywnie taniej w stosunku do tego co możemy pozyskać za granicą, żeby ten węgiel trafiał w pierwszej kolejności do odbiorców indywidualnych, by ten wzrost cen był jak najmniej odczuwalny, natomiast import żeby uzupełniał zapotrzebowanie energetyki - podsumował. 

Źródło

Skomentuj artykuł: