Socjotechniki, manipulacja i nękanie. Firmy windykacyjne na granicy prawa

- Musimy bardzo uważać, co mówimy w rozmowie z windykatorem, a przede wszystkim, co podpisujemy. Firmy windykacyjne bardzo często namawiają do zawarcia ugody, porozumienia, rozłożenia długu na raty. Zawarcie takiego porozumienia może zostać uznane za uznanie długu - mówi w rozmowie z FilaryBiznesu.pl mecenas Lech Obara.


Metoda kija i marchewki – czyli nękanie i manipulacja

Kontakt z firmą windykacyjną zaczyna się zwykle od otrzymania pisma, w którym znajduje się (często niezrozumiała i trudna do zweryfikowania) informacja o istnieniu długu. Rzekomy wierzyciel w przemyślany sposób uderza w czułe punkty, informując o możliwości zajęcia wynagrodzenia, emerytury, czy renty, a także ruchomości i nieruchomości. Żeby podkręcić atmosferę, windykatorzy piszą czasem o możliwości skierowania pod adres zamieszkania potencjalnego dłużnika tzw. „pracownika terenowego”, który – być może – mógłby wypytywać sąsiadów i tym samym narobić wstydu.  

CZYTAJ WIĘCEJ: Bezprawne działania firm windykacyjnych? "Kowalski" już nie jest bezbronny

Zdarza się, że windykatorzy nachodzą dłużnika w miejscu pracy i choć prawo im tego nie zabrania, to jednak nie mogą informować osób trzecich o zadłużeniu „kolegi z pracy”. Wystarczy jednak, żeby taki „pracownik terenowy” się przedstawił, a spekulacjom i podejrzliwym spojrzeniom nie będzie końca.

W pismach adresowanych do dłużnika pojawiają się też groźby skierowania sprawy do sądu, choć często nie wyrażane wprost, bo chodzi o to, żeby na serio nastraszyć, rozbudzając wyobraźnię. 

Potencjalna ofiara handlarzy długami może więc np. przeczytać, że „wierzyciel może podjąć kolejne kroki zmierzające do odzyskania należności”, nie precyzując konkretnych działań. Rzecz jasna w tego typu pisemkach nie pojawia się żadna informacja o prawach przysługujących rzekomemu lub faktycznemu dłużnikowi, a zamiast tego można się dowiedzieć, że firma windykacyjna chce „pomóc”.

- „Jesteśmy po Twojej stronie”, „dogadajmy się”, czy też „co zrobić, by skorzystać z oferty” – piszą w pojednawczym tonie handlarze długów. Zdarzają się też tzw. świąteczne promocje, kiedy można spłacić dług bez odsetek za zwłokę. Wszystko po to, żeby „zmiękczyć” rzekomego dłużnika, okazując mu zrozumienie, graniczące czasem ze współczuciem.  

Pod płaszczykiem oferty rzekomej „pomocy” w rozwikłaniu problemu finansowego, windykatorzy próbują jednak nakłonić adresata do wzięcia pełnej odpowiedzialności za dług, oferując „polubowne” załatwienie sprawy. Proponują ugodę, której podpisanie kończy się zwykle dla ich „ofiary” fatalnie. W przypadku, gdy chodzi o dług nieistniejący, sprawia ona, że staje się on długiem prawdziwym, bo podpisując tę ugodę, człowiek przyznał się, że jest „winny”. W przypadku długu przedawnionego, podpisanie ugody przerywa bieg przedawnienia i jest już wtedy „pozamiatane”. 

Jak wskazuje mecenas Lech Obara, firmy windykacyjne znajdują się pod ciągłą obserwacją Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Prezes UOKiK wielokrotnie wydawał decyzje, w których uznawał działanie firm windykacyjnych za naruszające zbiorowe interesów konsumentów i nakazywał zaniechania stosowania takich praktyk – przypomniał nasz rozmówca. 
 

- Mowa tu na przykład o używaniu w wezwaniach do zapłaty haseł napisanych wielkimi czerwonymi literami: „Jesteśmy wszędzie”, „Skuteczna egzekucja długów”, „Inni już to wiedzą” oraz posługiwaniu się wymownymi symbolami, takimi jak rysunek drapieżnego ptaka z rozłożonymi skrzydłami

- wylicza Lech Obara z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów "Lech Obara i Współpracownicy".

Warto tu zaznaczyć, że niewielu z nas przechowuje przez lata dowody wpłat, a okres przedawnienia większości roszczeń pieniężnych dochodzonych przed E-sądem wynosi 3 lata – chodzi tu o roszczenia przedsiębiorców, ewentualnie roszczenia okresowe (np. rachunki za prąd i inne media). W takiej sytuacji jest spore prawdopodobieństwo, że adresat wezwania do zapłaty nie będzie w stanie udowodnić, że windykowaną należność uiścił i właśnie na taką okoliczność prawo przewiduje instytucję przedawnienia.

Podsumowując – firmy windykacyjne nakłaniając do podpisania ugody, zwykle nakłaniają potencjalną „ofiarę” do działania na swoją szkodę.

Kolejny etap – telefony, telefony…

Kiedy pisemne wezwanie do spłaty długu nie przynosi skutku, rozpoczyna się następny etap działań egzekucyjnych. Firma windykacyjna (o ile jest w posiadaniu numeru dłużnika) zaczyna bombardować go telefonami. Bywa tez odwrotnie – wpierw telefony, a na okrasę mocne pismo, zawierające kluczowe frazy, mające wywołać odpowiednie wrażenie, czyli „egzekucja komornicza”, „zajęcie ruchomości i nieruchomości”, czy też „wizyta pracownika terenowego lub detektywa”.

Specjalnie wyszkoleni na tę okoliczność pracownicy, stosując przeróżne techniki manipulacji, nacisku, a nawet zastraszania, próbują dopiąć swego, dzwoniąc w różnych (nietypowych jak na załatwianie tego typu spraw) porach dnia.

Zdarza się, że próbują nawiązać kontakt wczesnym rankiem lub późnym wieczorem. Dni wolne od pracy też nie są rzadkością, a wszystko po to, by nie dać odetchnąć „ofierze”. Ma to, w założeniu windykatorów, skłonić ją do spłaty rzekomej należności, albo do podpisania ugody, która w przypadku nieistniejących lub przedawnionych długów, jest z ich punktu widzenia sukcesem. 

Pracownicy tzw. infolinii prezentują skrajnie różne postawy – rozmowę zaczynają zwykle w stosunkowo miłym i pojednawczym tonie, oferując „pomoc” w rozwiązaniu problemu, a kiedy to nie skutkuje, zaczynają grozić. Często bywają aroganccy, czy wręcz napastliwi, a żadne oświadczenia, typu: „nie jestem nikomu nic winien”, albo „proszę skierować sprawę do sądu” nie zniechęcają ich.

Działają planowo, stosując korporacyjną taktykę, a każda tego typu rozmowa poprzedzona jest informacją o jej nagrywaniu, a następnie zdalną identyfikacją delikwenta i tu jest haczyk. Jeżeli osoba będąca przedmiotem tych działań, potwierdzi (podając np. swoją datę urodzenia itp.) swoją tożsamość, każde jej następne słowo może być wykorzystane przeciwko niej. 
 

- Musimy bardzo uważać, co mówimy w rozmowie z windykatorem, a przede wszystkim, co podpisujemy. Firmy windykacyjne bardzo często namawiają do zawarcia ugody, porozumienia, rozłożenia długu na raty. Zawarcie takiego porozumienia może zostać uznane za uznanie długu – które przerywa bieg przedawnienia. Po przerwaniu biegu przedawnienia, biegnie ono na nowo, co oznacza, że będziemy musieli czekać kolejny raz na jego upływ.

 

przestrzega mecenas Lech Obara.

Początkowo sympatyczna pogawędka może zaowocować złożeniem deklaracji, która zaważy na tym, czy dług nieistniejący stanie się długiem realnym, trudnym do odkręcenia. I na to liczą firmy windykacyjne. 

- Cienka granica pomiędzy działaniami windykacyjnymi a działaniem przestępczym może być łatwo przekroczona przez firmy windykacyjne. Firmy windykacyjne, często klasyfikują swoją działalność jako „miękką” bądź „twardą” windykację. Miękka windykacja polega na stosowaniu socjotechnik, manipulowaniu dłużnikiem po to, by sam dokonał zapłaty długu. Jednak gdy działania firmy windykacyjnej przybierają intensywny, uciążliwy charakter, naruszają prywatność i w związku z tym budzą w dłużniku poczucie zagrożenia – mogą zostać zakwalifikowane jako przestępstwo tzw. stalkingu. 
 

zauważa prawnik.

- W takiej sytuacji, pokrzywdzony powinien zawiadomić organy ścigania, przedstawiając dowody na uciążliwość i uporczywość działań windykacyjnych i złożyć wniosek o ściganie przestępstwa z art. 190a Kodeksu karnego, zagrożonego karą pozbawienia wolności nawet do 8 lat. Odnośnie „twardej” windykacji, jeśli windykatorzy nam grożą, wywołują poczucie zagrożenia zdrowia i życia naszego bądź osób nam bliskich, możemy mieć do czynienia z przestępstwem z art. 191 § 2 Kodeksu karnego zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat 5. Również w takim przypadku należy zawiadomić o takim procederze prokuraturę i przedstawić dowody przestępstwa, np. nagrania rozmów z windykatorami - dodaje ekspert.

Co zrobić, kiedy otrzymamy pismo od firmy windykacyjnej?

Przede wszystkim unikajmy długów, archiwizujmy dowody wpłat, pisma procesowe, wezwania do zapłaty, przedsądowe itp., a jeśli mimo tego przydarzy nam się wątpliwa „przygoda” z firmą windykacyjną – bądźmy asertywni i konsekwentnie nie dajmy się wciągnąć w pseudodialog, bo możemy za to słono zapłacić. W skrajnych przypadkach, można zwrócić się o pomoc do miejskich lub powiatowych rzeczników konsumentów czy organizacji pozarządowych - Federacji Konsumentów, Stowarzyszenia Konsumentów Polskich itp. lub bezpośrednio do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Warto również skorzystać z pomocy prawnika, który przeanalizuje sprawę i wyjaśni nam, czy dochodzony dług jest przedawniony i jakie działania możemy podjąć w sprawie. W tym celu możemy udać się do wybranej kancelarii bądź skorzystać z nieodpłatnej pomocy prawnej. Mapa punktów świadczących bezpłatną pomoc prawną znajduje się na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości.
 

- Do mojej kancelarii przychodzi bardzo wiele osób, które zostały dotknięte działalnością firm windykacyjnych. W ogromnej części tego rodzaju spraw, udało nam się doprowadzić je do szczęśliwego finału, nawet gdy sprawa była zaawansowana, a dług już egzekwował komornik. Najczęściej sam dług był już przedawniony, a nakaz zapłaty nie został doręczony pozwanemu na właściwy adres. Dlatego nie należy się nigdy poddawać i w razie wątpliwości skonsultować sprawę z prawnikiem. Dzięki temu możemy ustrzec się od spłaty długu, przedawnionego lub nieistniejącego.
 

przekonuje mec. Lech Obara.

O podstawowych zasadach postępowania w przypadku kontaktu z firmą windykacyjną UOKiK informuje na swojej stronie internetowej uokik.gov.pl.

Po pierwsze: jeśli firma windykacyjna nie jest właścicielem długu, warto skontaktować się bezpośrednio z wierzycielem, który może zaproponować rozłożenie spłaty na korzystniejsze raty, wydłużyć okres kredytowania, czy też umorzyć część odsetek karnych i opłat windykacyjnych. Firma windykacyjna ma obowiązek przekazać nam dane wierzyciela, w którego imieniu do nas występuje;  

Po drugie: sprawdźmy, czy roszczenie wierzyciela nie przedawniło się. Termin przedawnienia wynosi 10 lat lub 3 lata – w przypadku świadczeń okresowych (np. rachunki za telefon) od dnia w którym upłynął termin zapłaty. O przedawnieniu powinniśmy poinformować pisemnie windykatora. Jeżeli ten nie zgodzi się z naszym stanowiskiem, może skierować sprawę do sądu, który oceni czy roszczenie jest przedawnione. Obecnie w sprawach przeciwko konsumentom, Sąd z urzędu bada czy dochodzone roszczenie nie jest przedawnione;

Po trzecie: tylko sąd może określić koszty postępowania egzekucyjnego i nakazać wyjawienie majątku, a jedynie komornik na podstawie prawomocnego wyroku sądu może zająć majątek dłużnika.

UOKiK stale analizuje działania firm windykacyjnych. Bada między innymi, czy procedura prowadzenia rozmów z klientami zalegającymi z płatnością nie narusza dobrych obyczajów. 

W przypadku, gdy powzięliśmy informację o nielegalnym pozyskiwaniu przez firmę windykacyjną danych dotyczących naszego majątku z internetu (np. z portali społecznościowych), albo od rodziny, znajomych, sąsiadów, czy też w miejscu naszego zatrudnienia, możemy się zwrócić ze skargą do Urzędu Ochrony Danych Osobowych, na podstawie przepisów RODO.

Jak wskazują prawnicy, przetwarzanie tego typu danych przez windykatorów (nieposiadających tytułu wykonawczego w stosunku do przedawnionego lub nieistniejącego długu) jest niezgodne z przepisami o ochronie danych osobowych.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: