Bezprawne działania firm windykacyjnych? „Kowalski” już nie jest bezbronny

Firmy działające na polskim rynku wierzytelności zachowują się coraz bardziej agresywnie. Niektóre z nich stosują bezprawne metody, nakłaniając swoje „ofiary” do działania na własną szkodę. Jednak dzięki zmianom w przepisach, które ograniczyły możliwości dochodzenia „starych” długów „Kowalski” nie jest już bez szans. - W obrocie pozostają tysiące nakazów zapłaty, wydanych na podstawie poprzednio obowiązujących przepisów, które nigdy nie zostały doręczone pozwanym. W tej sytuacji nadal istnieje możliwość zaskarżenia takiego nakazu zapłaty, a jeśli dług jest przedawniony albo nieistniejący - możemy się od niego uwolnić - mówi w rozmowie z FilaryBiznesu.pl mecenas Lech Obara.

Firmy windykacyjne, najczęściej zajmują się odzyskiwaniem wierzytelności banków, firm telekomunikacyjnych, ubezpieczeniowych i leasingowych, czy też dystrybutorów energii.
Ich sposób działania jest podobny – kupują (czasem jedna od drugiej) długi osób fizycznych i firm, za kilka procent ich nominalnej wartości (w tzw. pakietach), a następnie przy zastosowaniu odpowiednich technik perswazji, nacisku, a ostatecznie drogi sądowej i komorników próbują wyegzekwować należności.

CZYTAJ WIĘCEJ: Socjotechniki, manipulacje i nękanie. Firmy windykacyjne na granicy prawa

Mechanizm jest prosty. Jeśli za wspomniany pakiet firma zapłaciła np. 10 proc. jego pierwotnej wartości, a następnie odzyskała z tego 20 proc., to jak łatwo wyliczyć, jej zysk wyniósł... 100 proc.

A może „dług” nigdy nie istniał?

Dla „zwykłego Kowalskiego” zderzenie z wyspecjalizowaną machiną windykacyjną jest często bardzo przykrym doświadczeniem i bez zatrudnienia profesjonalnego prawnika, nie daje mu szans na skuteczną obronę. Nie chodzi tu o obronę rozumianą, jako uchylenie się od spłaty długu - bo długi należy spłacać - ale o obronę przed bezprawiem, nękaniem, stalkingiem, a w ostateczności koniecznością zapłaty długu, który nigdy nie istniał, albo też uległ przedawnieniu.

Zdarza się, że firma windykacyjna nie posiada żadnych dowodów potwierdzających istnienie długu (wymieniając w pismach adresowanych do rzekomych wierzycieli jedynie numery i daty cesji wierzytelności), ale mimo to jej pozycja w sporze jest dominująca, żeby nie powiedzieć uprzywilejowana. 

Bywa, że handlarze długami nie posiadają aktualnego adresu zamieszkania, czy zameldowania rzekomego dłużnika, a jedynie pozostałe jego dane osobowe, jak PESEL, nr telefonu komórkowego oraz imię i nazwisko.

Jeszcze do niedawna, bo do 7 listopada 2019 r., „Kowalski” mógł się dowiedzieć o zajęciu wynagrodzenia za pracę dopiero od pracodawcy lub komornika. Mieliśmy wówczas do czynienia z tzw. fikcją doręczenia. Jeżeli więc nakaz zapłaty został wysłany przez E-sąd w Lublinie i dotarł na nieaktualny adres przed dniem 7 listopada 2019 r., to po upływie okresu przewidzianego na odebranie przesyłki oraz po dwukrotnej próbie doręczenia, w ciągu następnych 14 dni stawał się on prawomocny i odkręcenie całej sytuacji jest skomplikowane. 

Co prawda obecnie obowiązujące przepisy wyłączają możliwość uznania nakazu zapłaty za doręczony w trybie dwukrotnej awizacji, ale uznane za doręczone na starych przepisach nakazy zapłaty nadal pozostają w obrocie. Problem może dotyczyć tysięcy takich wcześniejszych orzeczeń E-sądu w Lublinie. 

W takiej sytuacji można starać się wprawdzie o przywrócenie terminu do zaskarżenia nakazu zapłaty, ewentualnie wniesienia sprzeciwu i wykazania, że nakaz zapłaty został wysłany na niewłaściwy adres, ale nie obejdzie się wówczas bez pomocy prawnika, a koszt pomocy prawnej nierzadko może przekroczyć wysokość spłaty nienależnego długu – często są to drobne długi w wysokości kilkudziesięciu, kilkuset złotych.

Udowodnij, że „nie jesteś wielbłądem”

Nakaz zapłaty wydawany przez E-sąd w Lublinie jest specyficznym rodzajem wyroku, który zapada na posiedzeniu bez udziału stron, wyłącznie na podstawie pozwu (np. firmy windykacyjnej), do którego firma windykacyjna nawet nie dołącza żadnych dokumentów. E-sąd nie bada prawdziwości, ani zasadności twierdzeń zawartych w pozwie. Dopiero po skutecznym wniesieniu sprzeciwu i zaskarżeniu nakazu zapłaty, firma windykacyjna przedstawia dokumenty. Mogą to być umowy pożyczki, kredytu, albo faktury, czy dowody wpłat. Jednak to na osobie która została pozwana ciąży obowiązek udowodnienia, że „nie jest wielbłądem” i na przykład dług nie istnieje albo w całości został spłacony.

Obecnie sytuacja wygląda nieco lepiej. Sąd ma obowiązek fizycznie doręczyć adresatowi pierwsze pismo – w tym wypadku pozew z nakazem zapłaty i nie funkcjonuje już tzw. „fikcja doręczenia”.

Wówczas, można wnieść od niego sprzeciw, wysyłając stosowne pismo za pośrednictwem poczty lub składając je osobiście w siedzibie sądu, w nieprzekraczalnym terminie 14 dni od daty doręczenia. Według obecnych przepisów – taki nakaz zapłaty traci moc, a E-sąd umarza postępowania. W takim wypadku firma windykacyjna ma trzy miesiące na wniesienie pozwu do sądu, w postępowaniu zwyczajnym, a jeśli tego nie zrobi – pozew do E-sądu nie przerywa biegu przedawnienia.

W wypadku gdyby E-sądowi nie udało się fizycznie doręczyć pozwanemu nakazu zapłaty, zostaje on uchylony, a postępowanie umorzone.

Tu należy podkreślić, że jeżeli powództwo zostało wytoczone przez firmę windykacyjną, istnieje duże prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z długiem przedawnionym lub z innych przyczyn nienależnym. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że firma windykacyjna, po wniesieniu sprzeciwu, nie zdecyduje się na kontynuowanie sprawy przed zwykłym sądem.

Patent na seniorów

Dla firm zajmujących się windykacją długów najłatwiejszym i najpewniejszym „klientem” – bo tak czasem perwersyjnie nazywają w swoich pismach ludzi od których chcą wyciągnąć pieniądze – jest emeryt. Dość powszechną cechą seniorów jest rzetelność w regulowaniu swoich rachunków, przy jednoczesnej dość słabej świadomości prawnej, a kolejnym niewątpliwym atutem – z punktu widzenia firm windykacyjnych - jest niewysychające źródełko dochodu w postaci stałego świadczenia emerytalnego.

Swoisty „patent” na seniorów stosuje wiele firm i to nie tylko windykacyjnych, ale także zwykłych przestępców. Zapewne wielu z nas zna przypadki, kiedy „omotana” ciocia, babcia, czy sąsiadka kupiła od oszustów „cudowne garnki”, albo „uzdrawiającą” pościel z wielbłądziej wełny za krocie. O przestępczym procederze „na wnuczka” już chyba nie trzeba nikomu przypominać.

Należy podkreślić, że do wszczęcia postępowania egzekucyjnego, niezbędny jest prawomocny wyrok sądowy zaopatrzony w klauzulę wykonalności. Firma windykacyjna nie może – jako taka - wszcząć postępowania egzekucyjnego i nie może wystawić tytułu egzekucyjnego. 
 

- Jeśli chodzi o działalność E-sądu, to z mojej wieloletniej praktyki widać naprawdę duże pozytywne zmiany przepisów. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy do czynienia z plagą niedoręczonych nakazów zapłaty, o których ludzie dowiadywali się od komornika, który wszczął postępowanie egzekucyjne. W takim wypadku, odkręcenie całej sytuacji było możliwe, jednak czasochłonne i często wymagało zaangażowania w sprawę prawnika. Obecnie nakaz z E-sądu, jeśli nie zostanie fizycznie doręczony pozwanemu, nie może stanowić podstawy do prowadzenia przez komornika postępowania egzekucyjnego 

 

mówi w rozmowie z FilaryBiznesu.pl mecenas Lech Obara z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów "Lech Obara i Współpracownicy.

- Wprowadzono również ograniczenia co do możliwości dochodzenia „starych” długów przed E-sądem. E-sąd w wypadku konsumentów, na wstępie bada również, czy dochodzone roszczenie nie jest przedawnione. Należy jednak pamiętać, że nadal w obrocie pozostają tysiące nakazów zapłaty, wydanych na podstawie poprzednio obowiązujących przepisów, a które nigdy nie zostały doręczone pozwanym. W tej sytuacji nadal istnieje możliwość zaskarżenia takiego nakazu zapłaty, a jeśli dług jest przedawniony albo nieistniejący- możemy się od niego uwolnić - dodaje prawnik.


Jutro podpowiemy naszym Czytelnikom, co zrobić, gdy otrzymamy pismo lub telefon z firmy windykacyjnej oraz jak bronić się przed bezprawnym nękaniem. Stosowanie wątpliwych moralnie i prawnie socjotechnik, manipulacji, a także stalking – to tylko niektóre z metod, które stosują działający na polskim rynku windykatorzy.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: