Polska lepiej radzi sobie z aktywizacją ukraińskich uchodźców niż Niemcy, które biją na alarm z powodu braku rąk do pracy, wynika z badań. Problemem w aktywizacji zawodowej uchodźców z Ukrainy w Niemczech jest często nieznajomość bądź niewystarczająca znajomość języka a także długie procedury i bariery biurokratyczne.
W czwartek w Berlinie zaprezentowano raport z badań dotyczących aktywizacji zawodowej ukraińskich uchodźców z Polski i Niemiec, opracowany przez platformę migracyjną EWL Group, która zajmuje się pośrednictwem pracy dla obcokrajowców, oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Sporządzono go na podstawie wywiadów, przeprowadzonych z uchodźcami w Polsce i w Niemczech.
„Uchodźcy z Ukrainy pokazali, że potrzebują wędki, a nie ryby. Większość nie chce żyć na koszt goszczących je społeczeństw, ale pracuje czy planuje podjęcie pracy” – twierdzi prezes EWL Group Andrzej Korkus. Z dokumentu wynika, że Polska lepiej poradziła sobie z wyzwaniem aktywizacji zawodowej uchodźców z Ukrainy niż Niemcy, choć to w tym drugim kraju liczba wakatów jest wielokrotnie wyższa, a pracodawcy w niemal wszystkich sektorach skarżą się na brak rąk do pracy.
Według danych UNHCR od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę do Polski wjechało 5,95 mln uchodźców, a do Niemiec około 1 mln. W ponad 90 procentach są to kobiety. Tymczasową ochronę w Polsce otrzymało 1,36 mln osób, a w Niemczech - 655 tysięcy. Jak wskazuje Korkus, od wybuchu wojny pracę w Polsce znalazło około 430 tysięcy uchodźców z Ukrainy, czyli około dwóch trzecich liczby uchodźców w wieku produkcyjnym (stanowiącej 670 tysięcy osób). W przypadku Niemiec autorom badania trudno było uzyskać oficjalne dane o zatrudnieniu uchodźców ukraińskich w całym kraju, jednak instytut badań gospodarczych Ifo z Monachium szacuje, że liczba ta to około 160 tysięcy osób.
Z przeprowadzonych przez autorów wywiadów wynika, że Polskę uchodźcy z Ukrainy wybierają przede wszystkim dlatego, że jest to największy sąsiedni kraj na Zachodzie i najbliższy im kulturowo oraz językowo. Do Niemiec kierują się zaś często z powodów, związanych z ich aspiracjami: wskazują, że jest to najbardziej rozwinięte gospodarczo państwo w Europie.
W Niemczech 60 proc. ukraińskich uchodźców, z którymi ankieterzy przeprowadzili wywiady, miało wyższe wykształcenie. W Polsce było to 46 proc.
Jednocześnie ponad połowa (55 proc. w Niemczech i 53 proc. w Polsce) nie zna języka kraju goszczącego, bądź zna go słabo, co zmniejsza ich szanse na rynku pracy. W obu krajach jednak większość ankietowanych uchodźców zadeklarowała, że uczy się języka kraju pobytu bądź planuje podjęcie nauki.
W Niemczech to właśnie słaba znajomość języka jest jedną z głównych obaw uchodźców, związanych z pobytem za granicą – zaraz po trosce o bliskich, którzy pozostali w Ukrainie.
W obu krajach uchodźcy z Ukrainy pracują przede wszystkim w sektorze hotelarstwa i gastronomii (około 30 proc.), w usługach, handlu i produkcji przemysłowej. W Niemczech stosunkowo wielu (10 proc.) znalazło zatrudnienie w sektorze opieki nad osobami starszymi i pomocy domowej. Według raportu średnie miesięczne zarobki uchodźców, zatrudnionych w Niemczech to 1467 euro netto, zaś w Polsce – 541 euro netto. Badania pokazały, że wielu ukraińskich uchodźców, którzy znajdują zatrudnienie, wykonuje pracę poniżej swoich kwalifikacji.
Zdaniem autorów raportu deregulacja niektórych zawodów, przyspieszenie i uproszczenie procedur związanych z pobytem i podejmowaniem pracy przez uchodźców z Ukrainy w Niemczech mogą pomóc w ich aktywizacji zawodowej, co należy do kluczowych form wsparcia uciekających przed wojną Ukraińców. Im szybciej pozwoli im się pracować, tym szybciej będą w stanie sami się utrzymywać - przekonują eksperci.