W czerwcu tegoroczny szczyt inflacji w okolicach 12%

W lutym wyraźnie wzrosła odsezonowana sprzedaż detaliczna. Zadecydował o tym wzrost sprzedaży m.in. paliw, farmaceutyków, kosmetyków oraz żywności, co świadczy m.in. o wpływie popytu związanego z napływem obywateli Ukrainy. Dwa miliony uchodźców to zwiększenie liczby konsumentów o ok. 5%. Mimo widocznego pogorszenia nastrojów i silnego wzrostu cen, redukującego siłę nabywczą dochodów, popyt konsumpcyjny będzie dalej wspierany przez dobrą sytuacje na rynku pracy, obniżkę podatków pośrednich w ramach Tarcz Antyinflacyjnych czy obniżkę pierwszej stawki PIT do 12% i wypłatę 14-stej emerytury - stwierdza w kwietniowym komentarzu gospodarczym Paweł Durjasz, główny ekonomista PZU.

Prognozujemy, że inflacja CPI (przy założeniu przedłużenia „tarcz” do końca 2022 r.) wyniesie w średniorocznie ok. 10,5%, osiągając w czerwcu szczyt w okolicach 12% r/r. Wydaje się, że stopy procentowe będą podnoszone przynajmniej do czerwca. Podstawowa stopa NBP może sięgnąć 6%, choć wszystko zależy od wzrostu inflacji - uważa główny ekonomista PZU.

W jego przekonaniu pierwsze dane o aktywności gospodarczej z marca potwierdziły, że wzrost PKB w I kwartale 2022 r. może przekroczyć nawet 7% r/r (ok. 1% kw/kw).

- Zapowiadał się zatem kolejny rok ze wzrostem PKB ok. 5%, gdyby nie wojna w Ukrainie – podkreśla główny ekonomista PZU. - Przyczyniła się ona do zerwania łańcuchów dostaw, problemy z dostawami mogą pojawić się także wskutek wprowadzenia restrykcji sanitarnych w Chinach. Na osłabienie dynamiki produkcji przemysłowej może wpływać także silny wzrost cen energii. W marcu odnotowano jednak kolejny silny wzrost odsezonowanej produkcji sprzedanej przemysłu (2,1% m/m), pomimo spadku produkcji w przemyśle motoryzacyjnym wskutek zakłóceń dostaw z Ukrainy. Tym razem pomógł silny wzrost produkcji energii. W lutym produkcja budowlano-montażowa obniżyła się o 6% m/m (odsezonowana), do czego mógł przyczynić się m.in. powrót pracowników z Ukrainy do ich kraju w związku z wojną. Jej dynamika po silnym styczniowym wzroście jest jednak nadal bardzo wysoka (21,2% r/r).

Durjasz przypomina, że w lutym po raz drugi z rzędu wyraźnie wzrosła przy tym odsezonowana sprzedaż detaliczna. - Zadecydował o tym wzrost sprzedaży w takich grupach, jak paliwa, farmaceutyki i kosmetyki oraz żywność, co świadczy m.in. o wpływie popytu związanego z napływem uchodźców z Ukrainy. Sprzedaż samochodów i artykułów RTV AGD zmniejszyła się r/r - to efekt problemów z dostawami, ale też reakcja na silny wzrost cen i niepewność - dodaje.

- Wojna w Ukrainie i silny wzrost cen, redukujący siłę nabywczą dochodów, przyczyniły się w marcu do tąpnięcia wskaźników koniunktury konsumenckiej GUS - zwraca uwagę ekspert. - Wskaźnik bieżący spadł do najniższego poziomu w historii miesięcznej częstotliwości badania (od stycznia 2004 r.), z kolei wskaźnik wyprzedzający był najniższy od maja 2020 r. Oba te wskaźniki nieco w kwietniu wzrosły, ale pozostają na bardzo niskim poziomie. Najsilniej w ciągu ostatnich dwóch miesięcy pogorszyły się oceny przyszłej sytuacji finansowej respondentów i przyszłej sytuacji gospodarczej. Skokowo wzrosły przy tym oczekiwania inflacyjne. Takie wyniki wskazują na możliwość silnego wyhamowania konsumpcji, zwłaszcza że mimo dynamicznego wzrostu wynagrodzeń realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej może być bliski zera. Wsparciem konsumpcji pozostaje jednak sytuacja na rynku pracy. Zatrudnienie rośnie, odsezonowana stopa bezrobocia systematycznie spada, kreując presję na wzrost płac.

- W marcu dynamika przeciętnego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach sięgnęła 12,4% r/r. – podkreśla Durjasz. - Popyt konsumpcyjny będzie wspierany przez rozluźnienie polityki fiskalnej – obniżkę podatków pośrednich w ramach Tarcz Antyinflacyjnych czy obniżkę pierwszej stawki PIT do 12%, co może zwiększyć dochody pozostające do dyspozycji gospodarstw domowych o kilkanaście miliardów zł rocznie. Wypłacona zostanie także 14-sta emerytura.

- Dojdą do tego także wydatki związane z utrzymaniem uchodźców - stwierdza ekspert. - Dwa miliony uchodźców z Ukrainy oznacza zwiększenie liczby konsumentów o ok. 5%. Biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje się, że w 2022 r. konsumpcja prywatna wzrośnie o przyzwoite ok. 4% i dopiero w kolejnym roku jej dynamika obniży się wyraźnie poniżej 3%.

Wojna w Ukrainie spowodowała mocne przyspieszenie wzrostu cen w marcu. Inflacja CPI wzrosła z 8,5% r/r do 11% r/r, a względem lutego ceny konsumpcji wzrosły aż o 3,3% - czego nie notowano od lat 90. XX w.

Durjasz podkreśla, że w warunkach drożejącej na światowych rynkach ropy i silnego osłabienia złotego, ceny paliw wzrosły aż o 28,1% m/m, ceny nośników energii o 4,7% m/m (opał, gaz), a ceny żywności o 2,4% m/m. Wzrosła jednak również inflacja netto z wyłączeniem cen żywności i energii - o 1% m/m, w skali roku podnosząc się do 6,9% r/r z 6,7% r/r w lutym.

- Prognozujemy, że inflacja CPI (przy założeniu przedłużenia „tarcz” do końca 2022 r.) wyniesie w średniorocznie ok. 10,5%, osiągając w czerwcu szczyt w okolicach 12% r/r. – szacuje. - O wysokości inflacji zadecyduje jednak przebieg wojny w Ukrainie i decyzje związane z dostawami ropy i gazu z Rosji. Przy założeniu wygaśnięcia „tarcz” z końcem 2022 r., inflacja w 2023 r. może wynieść średniorocznie ok. 9,2% (jeśli tarcze zostaną przedłużone o kolejny rok - ok. 6,5%). Nasza prognoza inflacji zakłada obniżkę cen ropy naftowej w II poł. roku 2022 do ok. 90 USD za baryłkę i pewne umocnienie złotego. Oceniamy, że obniżenie inflacji poniżej górnej granicy dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego (3,5%) będzie możliwe dopiero pod koniec 2024 r.

Durjasz przypomina, że RPP zareagowała na marcowy odczyt inflacji podwyżką podstawowej stopy NBP o 1 pkt. proc. - do 4,5%. - Wydaje się, że stopy procentowe będą podnoszone przynajmniej do czerwca, równolegle ze wzrostem inflacji. Podstawowa stopa NBP może sięgnąć 6%, choć wszystko zależy od wzrostu inflacji. Zakładamy, że od II poł. 2023 r. stopy NBP mogą być obniżane. Ważnym czynnikiem decydującym o wysokości stóp procentowych będzie także kurs złotego, w kontekście zacieśnienia polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych i w strefie euro - stwierdza na zakończenie główny ekonomista PZU.

Źródło

Skomentuj artykuł: