W pandemii rozmawiamy o podwyżkach

W ostatnim roku niemal 3 na 4 ankietowanych nie zainicjowało rozmowy z pracodawcą o podwyżce. Natomiast na dyskusje o lepszych warunkach płacowych zdecydowały się głównie osoby w wieku 30-39 lat, z miesięcznymi dochodami rzędu 5000-6999 zł netto. Na 10 pracowników, którzy zrobili ten krok, prawie 4 uzyskało podwyżkę. Z kolei przeszło 82% respondentów przyznaje, że w tym okresie ich szefowie sami nie wyszli z propozycją podniesienia wynagrodzenia.

Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w drugiej połowie czerwca br. przez UCE RESEARCH i SYNO Poland na próbie ponad 1100 dorosłych Polaków, w ciągu ostatnich 12 miesięcy 73,2% badanych nie podjęło z własnej inicjatywy rozmowy ze swoim pracodawcą o podwyżce. Z kolei tylko 21,4% zdecydowało się porozmawiać o lepszych warunkach finansowych.

Trudno powiedzieć, na ile pandemia ma wpływ na ww. wyniki. W wybranych branżach, które były do tej pory objęte głębokim lockdownem, istnieje teraz raczej problem braku rąk do pracy niż niewystarczającej przestrzeni do rozmowy o podwyżkach wynagrodzeń. Ponadto płace w Polsce rosną mimo pandemii. Pracodawcy sami chętnie podnoszą pensje, bo o wykwalifikowanego pracownika jest coraz trudniej

komentuje Jakub Bińkowski, członek zarządu i dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Patrząc na wiek respondentów, o podwyżki starały się głównie osoby mające 30-39 lat – 34,6%. Natomiast na drugim końcu zestawieniu widzimy ankietowanych w wieku 60 i więcej lat – 5,3%.

Trzydziestolatkowie to pracownicy, którzy wciąż zdobywają doświadczenie zawodowe i szybko nabywają nowe kompetencje. Ponadto nie osiągnęli jeszcze szczytowego poziomu swoich zarobków, dlatego decydują się na rozmowy o podwyżkach. Natomiast osoby po 60-tce są zazwyczaj blisko zakończenia pracy. Ich płace też mogą się zmieniać, ale efekty takiego cyklu kariery nie są już widoczne. Samo doświadczenie zawodowe nie jest premiowane podwyżkami

mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Uwzględniając miesięczne dochody netto badanych, o podwyżki starały się przede wszystkim osoby uzyskujące 5000-6999 zł – 34,1%. Na kolejnym miejscu znaleźli się respondenci, którzy wskazali kwotę 7000-8999 zł – 33,9%.

Ten rozkład sugeruje, że rozmowy o podwyżkach inicjowały z reguły osoby zarabiające nieco powyżej przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Być może wpływ na to ma pewne poczucie komfortu ekonomicznego i bezpieczeństwa na rynku pracy. Pracownicy lepiej wykwalifikowani w większości sektorów raczej nie mają problemu ze znalezieniem nowego miejsca zatrudnienia

zaznacza ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Osoby, które zainicjowały rozmowy o lepszych warunkach płacowych, podzieliły się też wiedzą o ich efektach. I tak 37,6% ankietowanych udało się załatwić podwyżkę. Natomiast 31,4% respondentów przyznaje, że w trakcie dyskusji nic nie ustalono. Z kolei w 21,2% przypadków szefostwo prosiło o odłożenie rozmowy na lepsze czasy.

Widać zatem, że pracownicy niezbyt często inicjowali tego typu rozmowy. A jak już decydowali się na ten krok, to tylko część z nich uzyskała wyższe wynagrodzenia. Wiadomo, że pewne firmy dobrze radziły sobie w pandemii, bo wzrósł popyt na ich usługi. To oczywiście stwarzało dobre warunki do tego, żeby porozmawiać na temat podniesienia płac. Ci pracodawcy najczęściej nie sprzeciwiali się podwyżkom, zgadzali się na propozycje pracowników

zaznacza główny ekonomista FPP.

Jak stwierdza Jakub Bińkowski, wysoki odsetek rozmów o podwyżce zakończył się sukcesem zatrudnionych. Świadczy to o tym, że sytuacja na rynku pracy jest dla pracowników generalnie korzystna. Mamy bardzo niską stopę bezrobocia, spowodowaną m.in. malejącą liczbą osób w wieku produkcyjnym, co w dłuższej perspektywie oznacza spory problem demograficzny. Do tego dochodzą dynamicznie rosnące wynagrodzenia i warunki sprzyjające raczej rywalizacji o pracownika, szczególnie w niektórych sektorach.

Tu jednak mówimy o ostatnich dwunastu miesiącach, a więc o czasie naznaczonym pandemią i dużą niepewnością. W takich warunkach pracownicy są nastawieni przede wszystkim na utrzymanie zatrudnienia. Natomiast sytuacja się poprawia. Ostatnie 2 miesiące to znoszenie obostrzeń i ożywienie gospodarki. Kolejny rok będzie wyglądał już inaczej. Firmy wchodzą w okres odrabiania strat, w wielu z nich skutki pandemii są już mniej odczuwalne

dodaje Łukasz Kozłowski.

Do tego 82,5% Polaków przyznaje, że ich szefostwo z własnej inicjatywy nie podjęło w ostatnim roku rozmowy o podwyżce. Z kolei 12,1% badanych doświadczyło takiej sytuacji, a 5,4% ankietowanych nie pamięta tego.

Widać więc, że pracownicy i szefowie inicjowali temat podwyżek z różną częstotliwością. Podejrzewam, że w przypadku pracodawców były to głównie podmioty z branż, które nie odczuły zbyt mocno wpływu pandemii. Podnoszenie poziomu wynagrodzeń, wciąż na warunkach pandemicznych, mogło być po prostu warunkiem utrzymania personelu w firmie i zapewnienia odpowiedniego poziomu satysfakcji

podsumowuje główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Źródło

Skomentuj artykuł: