Po ogłoszeniu przez TSUE niezwykle korzystnego dla Frankowiczów wyroku w sprawie C-520/21 o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, przedstawiciele sektora bankowego ogłosili, że banki będą konstruowały pozwy o waloryzację przeciwko kredytobiorcom.
Ich zdaniem wyrok TSUE nie obejmował tej kwestii, a takie żądanie, jako uzasadnione prawnie, miałoby zrekompensować bankom, uwikłanym w problem frankowy, brak wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, które przecież zostało jednoznacznie zakwestionowane przez TSUE. Zresztą w wielu sprawach, w których reprezentuję kredytobiorców, pełnomocnicy banków zaczęli modyfikować powództwa i jako roszczenie ewentualne zgłaszają właśnie roszczenie o dokonanie sądowej waloryzacji - podkreśla w komentarzu Karolina Pilawska - adwokat, wspólnik w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.
Czym zatem jest waloryzacja sądowa i czy rzeczywiście banki mają podstawy, aby występować z takim żądaniem przeciwko Frankowiczom?
- Zanim przejdę do analizy wskazanego wyroku TSUE pod kątem instytucji waloryzacji sądowej, zacznę od rozważenia aspektów stricte prawnych takich roszczeń banków – pisze dalej ekspertka.
Jej zdaniem waloryzacja sądowa, najprościej rzecz ujmując polega na tym, że sąd w wyroku dokonuje zmiany wysokości świadczenia pieniężnego. W polskim porządku prawnym zasadą jest, że zobowiązanie pieniężne wykonujemy poprzez zapłatę takiej samej kwoty, na jaką opiewał dług w chwili jego powstania (zasada nominalizmu). Przeciwieństwem tej zasady jest waloryzacja sądowa, której dopuszczalność jest uzależniona od wystąpienia szeregu przesłanek. Przede wszystkim musi dość do istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza z naciskiem na stwierdzenie „istotna zmiana”, czyli nie każda. Po drugie, za dokonaniem waloryzacji muszą przemawiać interesy stron i zasady współżycia społecznego. Po trzecie – jeżeli z żądaniem waloryzacji występuje przedsiębiorca, to takie żądanie nie może pozostawać w związku z prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą. Czy zatem w świetle tych przesłanek banki mogą liczyć na korzystne dla siebie rozstrzygnięcia? W mojej ocenie nie.
Pilawska dodaje: - Przede wszystkim w kontekście przesłanki pierwszej, czyli istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza, mimo wysokiej inflacji, trudno uznać, że mamy z nią do czynienia. Analizując tego rodzaju roszczenia banków na pierwszy plan wysuwa się jedna okoliczność, a mianowicie żądanie dokonania waloryzacji w związku z istotną zmianą siły nabywczej pieniądza, ale w okresie od uruchomienia kredytu lub poszczególnych transz do momentu zgłoszenia roszczenia o waloryzację, czyli średnio jest to plus minus 15 lat. Z mojego punktu widzenia wskazywanie takiego okresu jest błędne. Wydaje się, że żądanie waloryzacji można liczyć najwcześniej od doręczenia odpisu pozwu (albo wezwania do zapłaty) do banku, kiedy to bank powziął wiedzę o kwestionowaniu umowy przez kredytobiorcę, względnie – analizując aktualną linię orzeczniczą – od momentu złożenia oświadczenia przez kredytobiorcę o świadomości skutków nieważności jego umowy kredytu (chociaż to koncepcja wyjątkowo ułomna, to jest stosowana w praktyce przez polskie sądy w ślad za uchwałą Sadu Najwyższego z 7 maja 2021 roku, III C 6/21, w której przedstawiono koncepcję tzw. bezskuteczności zawieszonej).
Według ekspertki nie może być tak, że dla kredytobiorcy – konsumenta odsetki ustawowe za czas opóźnienia naliczają się od złożenia takiego oświadczenia (a nie od momentu doręczenia odpisu pozwu), a dla banku jako przedsiębiorcy waloryzacja może być naliczana od momentu udostępniania kwoty kredytu.
Orzekając o waloryzacji sąd rozważa interesy stron i nada, czy dokonanie waloryzacji świadczenia nie będzie sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. I tutaj znowu wracamy do początku problemu frankowego, czyli faktu, że to banki będące przecież autorami wadliwych umów kredytowych wkomponowały w ich treść niedozwolone postanowienia umowne, które rażąco naruszały interesy kredytobiorców i wystawiały ich na nieograniczone ryzyko kursowe. Czy zatem dokonanie takiej waloryzacji pomimo nieuczciwego działania banku jako przedsiębiorcy naruszałoby zasady współżycia społecznego? Odpowiedź wydaje się oczywista, szczególnie, że na zasady współżycia społecznego może powoływać się strona, która sama ma „czyste ręce”.
- Ostatnia przesłanka, która w mojej ocenie nie zostanie spełniona przez banki, to przesłanka niepozostawania żądania o dokonanie waloryzacji w związku z prowadzoną przez bank działalnością gospodarczą – uważa Pilawska.
(…)Podsumowując, nie można czerpać korzyści finansowych ze swojego bezprawnego działania i teraz sektor bankowy zbiera „żniwo” swojego postępowania wobec klientów sprzed ponad dekady – stwierdza na zakończenie mec. Karolina Pilawska.