Wokół dopingu krążą miliony dolarów. Dlatego tak trudno z nim walczyć

Słynny amerykański kolarz Lance Armstrong, który w programie Oprah Winfrey potwierdził stosowanie dopingu we wszystkich siedmiu  wygranych (z rzędu!) wyścigach Tour de France, przyznał, że nie byłoby to w ogóle możliwe bez „wspomagania”. Ta historia była wielokrotnie przytaczana podczas kongresu Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), który odbył się w Katowicach, jako swego rodzaju ostrzeżenie – że pokusa stosowania niedozwolonych środków jest ogromna, bo można dzięki dopingowi osiągać szczyty, a przy tym wielkie zyski. Zyskują przy tym nie tylko ci, którzy doping stosują, ale także promotorzy i sponsorzy mistrzów „ze wspomaganiem”, a najbardziej – oszuści i przestępcy krążący wokół amatorskiego i zawodowego sportu.

- Wokół sportu krążą ogromne pieniądze, które ludzie starają się cały czas pomnażać. Jedni robią to uczciwie, ale są i tacy, którzy stosują chwyty niedozwolone, bo te dają wielkie przebicie – tak jak nieuczciwie zdobyta informacja na giełdzie – podkreśla Adrian Ostrowski, analityk finansowy.

Jego zdaniem, trzeba mieć niezwykle mocny i prawy charakter, by oprzeć się pokusie łatwego sukcesu, choć często kończy się to dramatycznie. Przykładem jest były prezes IAAF Lamine Diacku. To znana postać w świecie sportu - w latach 50. ubiegłego wieku uprawiał lekkoatletykę, był skoczkiem w dal. Później pracował w administracji państwowej, m.in. sprawując urząd burmistrza Dakaru, pełnił także mandat członka parlamentu Senegalu. Ojciec aż piętnaściorga dzieci był jednak cały czas w potrzebie finansowej. Gdy po śmierci Włocha Primo Nebiolo, został wybrany przewodniczącym IAAF uwikłał się w ciemne sprawki i został aresztowany za korupcję oraz ukrywanie przypadków dopingu w sporcie. Sprawa dotyczyła głównie letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie z 2012 r. Teraz Diack, został postawiony przed sądem pod zarzutem korupcji i prania pieniędzy.

"Diack jest oskarżany o udział w spisku mającym na celu ukrycie w zamian za pieniądze pozytywnych testów narkotykowych przez rosyjskich sportowców. W spisku uczestniczył także rosyjski szef lekkoatletyki i skarbnik IAAF Valentin Balakhnichev, były trener Rosji na średnim dystansie Aleksiej Mielnikow, były adiutant Diacka, Habib Cissé oraz były szef antydopingowy IAAF, Gabriel Dollé. Wszyscy staną przed sądem pod tymi samymi zarzutami, wraz z synem Diacka, Papą Massatą Diack, byłym dyrektorem marketingowym IAAF, któremu w 2016 r. zakazano dożywotnio nawet zbliżania się do lekkiej atletyki"

 

donosi The Guardian.

Oskarżeni zaprzeczają zarzutom. Ale eksperci przy okazji pokazują kwoty, jakie krążą w szarej strefie sportu.

Liliya Shobukhova, zwyciężczyni maratonu londyńskiego w 2010 r., miała zapłacić aż 600 000 USD w zamian za zatuszowanie naruszeń biologicznego paszportu sportowca, co pozwoliło jej wziąć udział w igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 r.

Według prokuratorów Diack i jego syn, który nadzoruje firmę konsultingową o nazwie Black Tidings, poprosili sportowców, bezpośrednio lub pośrednio, o łączną kwotę 3,45 mln euro w zamian za ukrycie pozytywnych testów antydopingowych.

- To tylko wierzchołek góry lodowej, takich przypadków na niższych szczeblach sportu są tysiące, bo za nimi idą wielkie pieniądze na farmaceutyki i inne substancję wspierające wyczynowy sportu – uważa Ostrowski. Jego zdaniem, najgorzej jest nie tylko w byłych krajach ZSRR, ale przede wszystkim w Afryce.

– Około 10 proc. medalistów z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro pochodziło z krajów, które w sposób lekceważący podchodziły do polityki antydopingowej bądź jej w ogóle nie prowadziły. Doping jest współczesnym nowotworem, który toczy sport globalny, więc na pewno wyzwań nie braknie

uważa Witold Bańka, który od stycznia będzie kierować Światową Agencją Antydopingową.

Wśród głównych punktów swojego programu Bańka umieścił m.in. stworzenie funduszu solidarnościowego, który będzie służył pomocy słabszym państwom w prowadzeniu ich polityki antydopingowej.

– WADA ma dzisiaj budżet na poziomie mniejszym niż 40 mln dolarów. To jest absolutnie rzecz niedopuszczalna, żeby globalny regulator, który ma walczyć z dopingiem na całym świecie, miał taki budżet – ocenił Bańka.

Szacuje się, że wokół dopingu krążą środki nawet 100 razy większe. Niedozwolone substancje potrafią bowiem zmaksymalizować parametry fizyczne każdego człowieka - zarówno profesjonalnego sportowca, jak i amatora. Głównym zadaniem środków dopingujących jest wyeliminowanie uczucia zmęczenia, podniesienie wytrzymałości organizmu i zmniejszenie progu bólu. Niestety, odbywa się to kosztem zdrowia.

– Doping sprawia, że stajemy się bardziej agresywni – tłumaczy Zbigniew Zasępa, fizjoterapeuta z Katowic. A możliwe są również dużo bardziej niebezpieczne skutki - bezsenność, a nawet padaczka.

- Niewykluczone są również zespoły maniakalne i urojenia, a lekarze mówią także o psychozie – tłumaczy. Doping ma także wpływ na organy wewnętrzne - może dojść do przerostu mięśnia sercowego, co prowadzi do tragedii np. u kolarzy oraz uszkodzenia wątroby. Zbliżony wpływ na zdrowie mają sterydy, które notorycznie stosują kulturyści a nawet amatorzy – stąd wzrost agresji np. wśród kibiców niektórych sportów, zwłaszcza na stadionach, a nawet na ulicy – zaznacza.

Niestety, w Polsce nikt nie bada sportowców amatorów, czy zażywają np. sterydy anaboliczne. Jednak z badań przeprowadzonych w Danii i Holandii wynika, że około 30 proc. osób korzystających z klubów fitness i siłowni stosuje sterydy. U nas skala może być podobna, zwłaszcza, że kwitnie nielegalny rynek takich substancji – o czym można przekonać się przeglądając oferty w internecie.

Pokusa sukcesu dzięki dopingowi jest jednak wielka. Wspomniany na wstępie Armstrong na kontraktach reklamowych zarobił w czasie swojej kariery ok. 120 mln dolarów. Amerykańscy analitycy wyliczyli, że gdyby w 2012 r. nie zdyskwalifikowano go i nie odebrano wszystkich siedmiu tytułów w Tour de France i brązowego medalu olimpijskiego z Sydney, z kontraktów reklamowych mógłby zarabiać teraz nawet 20 mln rocznie. Dzięki pięknej historii o pokonanej chorobie i heroicznym powrocie do sportu, w ciągu dekady wyciągnąłby więc być może nawet 200 mln. Trudno walczyć z marzeniem o takiej fortunie mając budżet na walkę z dopingiem na świecie na poziomie 40 mln USD!

Źródło
Tagi

Skomentuj artykuł: