Wzrosła frekwencja w centrach handlowych. "Szybciej niż klienci wróciły obroty"

We wrześniu frekwencja w centrach handlowych była już na poziomie 82 proc. wobec okresu przed pandemią - wynika z raportu firmy doradczej EY.

Jak wynika z raportu EY "Czy w pandemii centra są handlowe? Analiza obrotów, odwiedzalności i ich wzajemnych zależności w centrach handlowych w Polsce" przygotowanego przy współpracy z Mastercard i Top-Key, pod koniec wakacji odwiedzalność centrów handlowych była na poziomie 87 proc. frekwencji notowanej na początku roku.

"Dane z ostatniego tygodnia sierpnia pokazały wprawdzie zwiększoną aktywność kupujących przed rozpoczynającym się rokiem szkolnym, ale we wrześniu w obiektach handlowych frekwencja była już na poziomie 82 proc. w porównaniu z okresem sprzed pandemii" - czytamy w raporcie EY.

Autorzy raportu zauważyli, że jeszcze szybciej niż klienci, do centrów handlowych wróciły obroty – w sierpniu średnio były już na poziomie 90 proc. notowanych na początku roku.

Zdaniem EY wizyty w centrach handlowych wyglądają jednak inaczej niż przed pandemią.

"Nasza analiza wskazała na szereg trendów zarówno dotyczących zachowań klientów, jak i działalności centrów handlowych. Część z nich była tylko tymczasowa i spowodowana sytuacją lockdownu, ale część z nich ma szansę utrwalić się na dłużej. Jedno jest pewne, przyszłość obiektów handlowych zależna będzie nie tylko od zachowań konsumenckich i działań podejmowanych przez najemców i zarządców, ale również od wielu czynników od nich niezależnych, a dotyczących dalszego rozwoju sytuacji epidemicznej w kraju" 

powiedziała, cytowana w komunikacie, Anna Kicińska z EY.

Jak wynika z analizy EY, okres lockdownu był szczególnie dotkliwy dla centrów handlowych trzeciej i czwartej generacji, w których oprócz sklepów i punktów usługowych, istotną część przestrzeni zajmują kina, restauracje, kluby fitness, czy biura. Zdecydowanie lepiej w czasie lockdownu radziły sobie obiekty typu convenience, w których za obroty w znacznej mierze odpowiadają sklepy spożywcze.

"W trakcie lockdownu największy spadek obrotów dotyczył obiektów handlowych zlokalizowanych w dużych miastach regionalnych (w których liczba mieszkańców jest wyższa niż 200 tys.) oraz w Warszawie. Tu też dużo wolniej handel wracał do poziomów sprzed pandemii. Znacznie lepiej radziły sobie centra handlowe w miastach do 100 tys. mieszkańców, które po ponownym otwarciu w maju, notowały najszybszy wzrost obrotów" - czytamy.

Z analizy EY wynika, że w okresie lockdownu tzw. konwersja, czyli przełożenie wizyt w obiektach handlowych na realne zakupy, wzrosła o nawet 30 proc. w porównaniu z początkiem roku, jednak luzowanie obostrzeń w kolejnych miesiącach spowodowało jej obniżenie, co jest szczególnie widoczne w małych miastach.

Biorąc pod uwagę poszczególne branże, z oczywistych powodów, w najmniejszym stopniu skutki zamknięcia i ograniczenia w handlu odczuła branża spożywcza, choć część sprzedaży przeniosła się z super- i hipermarketów zlokalizowanych w centrach handlowych do małych sklepów osiedlowych. Znaczne wzrosty po okresie zamknięcia odnotowały m.in. sklepy meblowe

wskazano w raporcie EY.

Z raportu wynika, że najmocniej dotknięte zostały kina i gastronomia. Kina nadal borykają się z brakiem widzów i jednocześnie kinowych premier (w samym sierpniu obroty były tu na poziomie ok. 20 proc. w porównaniu z początkiem roku), a ich powrót jest konieczny, by nie tylko kina, ale całe centra handlowe mogły wrócić do czasów swojej dawnej świetności.

Jak wskazało EY, zmiany widać było w danych dotyczących czasu spędzanego w obiektach handlowych. "O ile przed lockdownem, średnio w centrach handlowych odwiedzający spędzali 60-70 minut, to w okresie największych obostrzeń było to już tylko 40-45 minut. Po zniesieniu ograniczeń klienci znów chętniej przebywają w centrach handlowych, spędzając tu nawet więcej czasu niż przed pandemią - średnio w sierpniu i wrześniu było to 75 minut" - czytamy.

Źródło

Skomentuj artykuł: