Z perspektywy deweloperów mijający rok można nazwać rokiem prosperity

Polsce nie grozi na razie kryzys na rynku mieszkaniowym. Nadal brakuje bowiem nawet miliona lokali do zaspokojenia popytu, a chętnych do kupowania nie brakuje, bo zakup mieszkania, którego cena w ostatnich latach rośnie średnio o 10 proc. rocznie, wydaje się być najlepszym sposobem na ucieczkę przed inflacją.

- Mimo wzrostu cen mieszkań, zainteresowanie klientów ciągle jest bardzo duże, zarówno wśród osób poszukujących mieszkania dla zaspokojenia własnych potrzeb lokalowych, jak i klientów inwestycyjnych

– przyznaje Mirosław Kujawski, członek zarządu Develia S.A. - W przypadku inwestorów motorem zakupu nie jest już sama stopa zwrotu, ponieważ jej poziom spada, ale chęć ucieczki przed inflacją, która w przyszłym roku ma wynieść 3,5 proc. – zaznacza. 

Według wskazań analityków, 30 proc. lokali z rynku pierwotnego kupowanych jest inwestycyjnie. Dlatego już - z perspektywy deweloperów - rok 2019 można nazwać rokiem prosperity. Analitycy przewidują, że w tym roku padnie rekord, jeśli chodzi o ilość wybudowanych mieszkań.

- Na rynku mieszkaniowym można było w mijającym roku zaobserwować znaczące wzrosty cen mieszkań, zarówno nowych, jak i używanych

przyznaje Janusz Miller, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Home Invest.

Nie zniechęciło to jednak nabywców, o czym świadczą imponujące w licznych przypadkach wyniki sprzedaży. Dodatkowo, duży dostęp do kredytów hipotecznych, wzrost wynagrodzeń i stabilizacja stóp procentowych sprzyjały zawieraniu transakcji na rynku mieszkaniowym - dodaje.

Zdaniem deweloperów, popyt na mieszkania nie spadnie w najbliższych miesiącach.

- Dobiegający końca rok potwierdził, że rynek mieszkaniowy nie tylko jest stabilny, ale wciąż znajduje się w fazie wysokiej aktywności – uważa Zbigniew Juroszek, prezes Atal.

- Od strony popytowej sytuacja w segmencie mieszkaniowym jest zdrowa, a sytuacja w branży korzystna dla dobrze wyspecjalizowanych spółek. Dowodzą tego bardzo dobre wyniki sprzedażowe, do końca listopada br. zakontraktowaliśmy 2887 lokali. Tylko w kwietniu br. podpisaliśmy 348 umów deweloperskich, co jest miesięcznym rekordem sprzedaży w historii firmy - podkreśla.

Jego zdaniem, podjęciu decyzji o zakupie nieruchomości u dewelopera sprzyjają olbrzymie braki lokalowe, spadek bezrobocia oraz niskie stopy procentowe.

- Poza, wysokim popytem na mieszkania, dominujący wpływ na sektor nieruchomości mają rosnące aspiracje życiowe społeczeństwa

 

zaznacza Juroszek.

Polacy po prostu stali się w ostatnich latach zamożniejsi, szukają więc większych mieszkań, bardziej komfortowych oraz w lepszym, otoczeniu.

-  Zarówno deweloperzy, jak i klienci zaczęli patrzeć na osiedla mieszkaniowe długoterminowo – uważa Aleksandra Goller, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w spółce mieszkaniowej Skanska.

- Mają to być miejsca do życia na lata, które będzie można mądrze zmieniać, nie tylko wraz z upływem czasu, ale także wiekiem i poziomem sprawności zamieszkujących w nich ludzi 

dodaje. To, jej zdaniem, kierunek przyszłości, który determinuje projekty deweloperów. 

- Rynek mieszkaniowy napędzała w tym roku dobra sytuacja na rynku pracy i rosnące wynagrodzenia. Niskie stopy procentowe zachęcały w tym roku Polaków, zarówno do kupowania mieszkań na własne potrzeby, jak też inwestowania w mieszkania na wynajem – uważa Małgorzata Ostrowska, członek zarządu i dyrektor Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction Holding S.A.

Natomiast Zuzanna Należyta, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic zauważa, że głównym czynnikiem wpływającymi na stały, wysoki poziom popytu jest bardzo dobra sytuacja gospodarcza, determinująca niezmiennie pozytywne nastroje wśród nabywców, zarówno tych decydujących się na zakup mieszkań na własne potrzeby, jak i lokujących nadwyżki kapitału na rynku nieruchomości.

- Dalszy wzrost cen mieszkań był natomiast skutkiem rosnących cen wykonawstwa i materiałów budowlanych oraz ogólnych kosztów obsługi inwestycji - dodaje.

Pojawiły się bowiem również poważne problemy w budowlance. Wpływ na rynek deweloperski ma nie tylko zainteresowanie kupujących, ale i aktualna sytuacja w miastach, m.in. ubiegłoroczne wybory samorządowe, co przekłada się na przebieg procesów administracyjnych.

- Branża zmaga się z brakiem decyzyjności, przeciągającymi się postępowaniami w urzędach i przerostem biurokracji. Wpływa to negatywnie na tempo prowadzania inwestycji i ma swoje przełożenie na koszty oraz poziom oferty – komentuje prezes Atala.

Monika Perekitko, członek zarządu Matexi Polska też uważa, że kluczowym czynnikiem hamującym rynek są przedłużające się procedury administracyjne, spowalniające możliwość wprowadzenia kolejnych projektów na rynek. Problemem są też zmniejszające się zasoby gruntów, wzrost kosztów pracy oraz cen materiałów budowlanych.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: