Kolejne miesiące mogą przynieść poprawę w sektorze firm obsługujących nieruchomości komercyjne, choćby z tego względu, że od marca zniesionych zostało wiele obostrzeń covidowych w Polsce. Niemniej jednak nowe zagrożenia dla całej polskiej gospodarki jak rosnąca inflacja, wysokie ceny energii czy wojna na Ukrainie, mogą wpłynąć negatywnie także na sytuację ekonomiczną zarządców.
Choć boleśnie odczuli oni negatywne skutki pandemii, to wydaje się, że większość z nich najgorsze ma już za sobą. Łączne zadłużenie sektora spada do poziomu sprzed dwóch lat. Jest to więc sygnał, że firmy zajmujące się obsługą nieruchomości komercyjnych powoli wychodzą na prostą. Pandemiczne obostrzenia pogorszyły jednak trudną sytuację finansową tych firm, które już wcześniej sygnalizowały problemy z wypłacalnością.
Ponad 2,2 tys. z nich wciąż ma problem z uregulowaniem zobowiązań wobec swoich kontrahentów.
Rynek nieruchomości komercyjnych jako pierwszy odczuł negatywne skutki pandemii. W marcu 2020 r., z dnia na dzień, niemal wszystkie biura, centra handlowe i hotele musiały wprowadzić w życie natychmiastowe zalecenia sanitarne. Obowiązkiem zarówno zarządców nieruchomości, jak i najemców, stało się zapewnienie bezpieczeństwa zdrowia nie tylko swoich pracowników, ale też wszystkich użytkowników obiektów.
- To naturalnie znalazło swoje odbicie w wydatkach. Według badania Krajowego Rejestru Długów (KRD) z grudnia 2020 r., trzy czwarte polskich przedsiębiorców poniosło w związku z pandemią dodatkowe koszty. Dla 91 proc. z nich stanowiły one do 25 proc. wydatków firmowych i zostały przeznaczone głównie na środki i czynności sanitarne, jak: maseczki, przyłbice, rękawiczki, płyny do dezynfekcji rąk, odkażania pomieszczeń i tym podobne
Dla zarządców nieruchomości sporym wyzwaniem była więc w tym czasie optymalizacja kosztów: renegocjacja umów i podpisywanie tzw. aneksów covidowych, racjonalizacja wydatków związanych z funkcjonowaniem obiektów, takich jak np. zużycie mediów czy dostosowywanie wentylacji i klimatyzacji, a także reorganizacja pracy służb porządkowych w obiektach. Jak pokazują dane KRD, łączne zadłużenie firm związanych z obsługą nieruchomości w zakresie wynajmu i zarządzania, wynosi 146,3 mln zł. Ale jeszcze niedawno osiągało rekordowe wartości.
Wybuch pandemii miał kluczowy wpływ na wzrost zadłużenia w tym sektorze.
- Do roku 2020 sytuacja była w miarę unormowana. Zadłużenie zarządców nieruchomości utrzymywało się na stałym poziomie około 130 mln zł. W 2020 r. nastąpił gwałtowny skok zadłużenia z 131,9 mln zł do 157,9 mln zł, a obecnie obserwujemy, że powoli zmierza ono do poziomu sprzed pandemii
Do KRD wpisanych jest 2211 zadłużonych zarządców nieruchomości. Średnie zadłużenie jednego zarządcy to 66 209 zł. Większość, bo 66 proc. wszystkich dłużników, stanowią spółki prawa handlowego. Należy do nich 83 proc. całego zadłużenia w tym sektorze. Ponad 1/3, czyli 34 proc. zadłużonych, to jednoosobowe działalności gospodarcze. Mają do oddania 24,3 mln zł (17 proc. łącznego zadłużenia).
Największymi wierzycielami zarządców nieruchomości są instytucje finansowe: przede wszystkim banki i firmy ubezpieczeniowe. - Zarządcy nieruchomości sami borykają się z niesolidnymi płatnikami. Niemal trzy czwarte całego swojego zadłużenia mogliby spłacić, gdyby tylko ich dłużnicy uregulowali przeterminowane należności. A są im winni ponad 105,7 mln zł. To bardzo jaskrawy przykład tego, jak problemy jednych firm mogą wpływać na finanse innych przedsiębiorstw. Napędzają zjawisko zatorów płatniczych, finalnie doprowadzając do długów - wyjaśnia Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy, partnera KRD.