Zmiany na rynku deweloperskim. Cenimy mieszkania z dużym balkonem lub ogródkiem

Kryzys wywołany pandemią spowodował głębokie zmiany na rynku mieszkaniowym. I nie chodzi tylko o spadek popytu, który dopiero teraz się odradza. Chodzi przede wszystkim o sposób projektowania i sprzedawania domów i mieszkań oraz ich finansowania. Do niedawna większość transakcji wspierana była kredytem. W wyniku kryzysu, banki przykręciły kurek z pieniędzmi, choć od pewnego czasu znów liberalizują warunki. Problem w tym, że te ułatwienia są wprowadzane powoli, a więc dojście do sytuacji sprzed epidemii może zająć wiele miesięcy.  

Dużo szybciej reagują deweloperzy. Jak już informowaliśmy, w pierwszej kolejności zmienili system sprzedaży kładąc większy nacisk na zdalny kontakt z klientami. To się udało - każdą ofertę można dziś dokładnie prześledzić w internecie, zdalnie można też porozmawiać z doradcą i negocjować zakup. Jednak - co zaskakujące - pandemia zmieniła też podejście do projektowania, bo klienci zaczęli zwracać uwagę na takie elementy jak taras czy ogród - dające możliwości wytchnienia np. podczas kwarantanny.

Klienci zawsze cenili sobie mieszkania o funkcjonalnym układzie z dużym balkonem lub tarasem, czy ogródkiem

podkreśla Paweł Ruszczak, p.o. prezesa Develii w sondzie branżowej przeprowadzonej przez portal Dompress.pl.

Przygotowując inwestycje, dużo uwagi poświęcamy fazie projektowania, której celem jest wypracowanie najbardziej optymalnych rozwiązań. Dążymy do tego, aby mieszkania, które oferujemy miały możliwie najlepszy układ funkcjonalno-przestrzenny, dający duże możliwości aranżacyjne. W nowej rzeczywistości, kiedy praca z domu stała się powszechna jest to szczególnie ważne. Wiele osób ma teraz potrzebę, by przekształcić pokój dzienny, który dotychczas był przede wszystkim miejscem odpoczynku, w wygodne miejsce pracy. Projektujemy mieszkania w ten sposób, aby były maksymalnie doświetlone, a zdecydowana większość lokali posiadała duży balkon lub taras. Ponadto, staramy się zapewnić mieszkańcom atrakcyjny obszar rekreacyjny wokół osiedla

dodaje.

Małgorzata Ostrowska, członek zarządu i dyrektor Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction Holding S.A. przyznaje, że pod wpływem pandemii wybory klientów nieco się zmieniają.

Potrzebują dodatkowej przestrzeni do pracy zdalnej, preferują mieszkania z balkonem, czy ogródkiem, bo zależy im na większym kontakcie z przyrodą. Mieszkania w naszych inwestycjach mają zróżnicowane metraże, a pomieszczenia są zaprojektowane tak, by mogły pełnić dowolne funkcje i, w zależności od potrzeb klienta, służyć jako gabinet, pokój do pracy zdalnej, do nauki dla dzieci lub jako pokój gościnny. Wszędzie tam, gdzie jest to możliwe do mieszkań przylegają ogródki, tarasy lub przestronne balkony, aby można było ustawić na nich meble grodowe

zaznacza.

Janusz Miller, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Home Invest  też zauważa, że klienci coraz większą uwagę zwracają na powierzchnię przynależną do mieszkań, czyli wielkość balkonu lub tarasu, a także ogródków usytuowanych na parterze

Dlatego staramy się, by przy nowych inwestycjach tego typu powierzchnie były w miarę możliwości jak największe. Dodatkowo obserwujemy zapotrzebowanie klientów na aranżację większej ilości pomieszczeń bez znaczącego zwiększania metraży samych mieszkań. Biorąc pod uwagę sytuację związaną z pandemią, przydatny jest dodatkowy pokój do pracy zdalnej lub nauki online dla dziecka

wyjaśnia.

Wszyscy deweloperzy bacznie obserwują trendy panujące na rynku i badają ba bieżąco potrzeby klientów.

Mieszkanie z ogródkiem czy większym tarasem w zielonej lokalizacji na obrzeżach miasta, tak w naszej opinii koronawirus zmienił preferencje Polaków

twierdzi Wojciech Chotkowski, prezes zarządu Aria Development.

Izolacja i zamknięcie w domach sprawiły, że przekonaliśmy się, jak ważna jest dla nas przestrzeń i przebywanie w otoczeniu zieleni. Nadal istnieje duże zapotrzebowanie na mniejsze mieszkania w związku z tym, że banki zaostrzyły politykę kredytową i nie każdy klient może sobie pozwolić na lokal o większym metrażu

dodaje.

Polityka banków powoli się jednak zmienia. Niższy wkład własny, akceptowanie dochodów z prowadzonej działalności gospodarczej i coraz łagodniejsze podchodzenie do zarobków z umów śmieciowych - to tylko kilka przykładów w tym zakresie. Powodem jest m.in. dobra sytuacja polskiej gospodarki.

Napływające dane gospodarcze o skali recesji, poziomie bezrobocia, zatrudnienia, wynagrodzeń, konsumpcji czy postrzeganiu sytuacji ekonomicznej przez samych Polaków pokazują, że jak dotychczas całkiem dobrze radzimy sobie z gospodarczymi skutkami epidemii. W dużej mierze jest to zasługa pompowania w gospodarkę bardzo dużych pieniędzy w wyniku działania rządowych tarcz czy prowadzenia przez bank centralny ekspansywnej polityki monetarnej. W efekcie, bardzo pesymistyczne prognozy formułowane jeszcze kilka miesięcy temu, coraz częściej ustępują ostrożnemu optymizmowi

uważa Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Jednak jego zdaniem, do banków takie spojrzenie na rzeczywistość dociera szczególnie powoli.

W sumie wiele osób to cieszy, bo przecież banki stoją na straży depozytów milionów Polaków i nie powinny szastać pieniędzmi na prawo i lewo. Z drugiej strony od kilku miesięcy osoby, które w normalnych warunkach zaciągałyby kredyt na zakup pierwszego w życiu mieszkania, nie mają szans na hipotekę. W ten sposób co najmniej kilkadziesiąt tysięcy młodych Polaków nie może dziś zamieszkać na swoim. Są w ten sposób wypychani na rynek najmu lub muszą prolongować swoje plany odnośnie wyprowadzki z rodzinnego domu czy założenia własnej rodziny. Jest to przestrzeń do działania dla rządu

zaznacza Turek.

Z analiz HRE Investments wynika, że wiele banków już zaczęło liberalizację polityki kredytowej. Bank ING zdecydował, że będzie akceptował wnioski kredytowe od osób posiadających wkład własny na poziomie 20%. Jeszcze miesiąc temu minimalnym wymaganiem było w tym wypadku 30% wkładu.

Świadczy to może o tym, że bank uznał, że wyraźnie spadło prawdopodobieństwo spadków cen na rynku mieszkaniowym w Polsce

uważa Turek.

Tylko jedna instytucja (BOŚ) wymaga od potencjalnych kredytobiorców 30-proc. wkładu własnego. W zamian ma za to bardzo preferencyjną ofertę dla osób budujących domy o wysokiej charakterystyce energetycznej.

Źródło

Skomentuj artykuł: