Związkowcy blokują wysyłkę węgla z kopalń PGG

Związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej, domagający się m.in. rekompensaty dla górników za przepracowane weekendy oraz wzrostu funduszu płac, rozpoczęli we wtorek blokadę wysyłki węgla z kopalń do elektrowni. Akcja ma potrwać dwie doby. PGG zaprosiła związki na rozmowy 10 stycznia.

Grupa zapewnia, że chce kontynuować rozmowy ze związkami z udziałem mediatora, który został we wtorek wyznaczony - jest nim radca prawny Malwina Strecker. Mediacje z jej udziałem mają rozpocząć się 10 stycznia o 11.00. Związki deklarują natomiast gotowość do podjęcia rozmów już teraz – jak mówią, stroną sporu jest zarząd PGG, jednak by podjął on konstruktywne negocjacje, potrzebne jest – ocenili związkowcy – "mrugnięcie okiem z Ministerstwa Aktywów Państwowych".

Według nieoficjalnych informacji koszt realizacji związkowych postulatów płacowych to ok. 130-140 mln zł; związkowcy mówią o kwocie ok. 70 mln zł. Od 21 grudnia w PGG obowiązuje pogotowie strajkowe, trwają też przygotowania do referendum na temat strajku. W razie braku porozumienia związkowcy planują kolejne akcje po 10 stycznia.

"Ostatecznością jest zjazd na dół i strajk na dole" - powiedział szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek.

O rozpoczęciu zapowiedzianej 29 grudnia akcji protestacyjnej związkowcy poinformowali podczas porannego briefingu prasowego w Rudzie Śląskiej, na zablokowanym torowisku w pobliżu tamtejszej kopalni Halemba. Przy należących do kopalni torach, przy bramie wyjazdowej, ustawiono związkowe flagi i przenośną wiatę, rozwinięto też transparent informujący o pogotowiu strajkowym.

"Hejtuje się górników, że po raz kolejny czegoś żądają. My niczego nie żądamy; my chcemy, żeby ktoś docenił naszą ciężką pracę" – powiedział Bogusław Hutek.

"W XXI wieku o trochę godności musimy zawalczyć na torach (...). Determinacja jest bardzo wysoka" – mówił lider Związku Zawodowego Pracowników Dołowych Jerzy Demski, oceniając, iż górnicy są gotowi do bardziej radykalnych protestów.

"Ten protest to akt naszej desperacji. Nic więcej nie chcemy, jak tylko żeby górnik zarobił godnie w soboty i niedziele, kiedy trzeba dodatkowo wydobywać węgiel" - dodał Rafał Jedwabny z Sierpnia'80.

W akcji w Halembie uczestniczy kilkadziesiąt osób. Do górników dotarli również przedstawiciele Agrounii z jej liderem Michałem Kołodziejczakiem, którzy przywieźli chleb i kiełbasę. Żywność od rolników ma też trafić do protestujących w innych kopalniach.

"Przyjechaliśmy ze szczerym pozdrowieniem i wsparciem dla naszych braci górników, którzy ciężko pracują pod ziemią (...). Wiemy, że oni dzisiaj reprezentują interes wszystkich Polaków" – mówił Kołodziejczak.

Szef górniczej "S" podziękował Agrounii za wsparcie, zastrzegł jednak, że protest na torach służy załatwieniu "własnych, górniczych spraw". "Na politykę pewnie przyjdzie jeszcze czas" - powiedział Hutek.

Po rozpoczęciu blokady z kopalni Halemba wyjeżdżał pociąg, który jednak został wycofany na teren zakładu. W dni robocze z kopalń PGG wyjeżdża średnio 35-40 pociągów z węglem na dobę.

Jak poinformowano, równolegle do akcji przy Halembie blokady rozpoczęły się także w pobliżu innych kopalń największej górniczej spółki. Protest ma być prowadzony albo w formie blokady torów w pobliżu bocznic kolejowych kopalń, albo blokady załadunku węgla do wagonów. Nie będzie blokowana sprzedaż węgla dla indywidualnych odbiorców ani załadunek surowca na ciężarówki.

Przedstawiciele PGG potwierdzają fakt rozpoczęcia blokady na razie w ośmiu kopalniach, m.in. w ruchach górniczych Halemba, Bielszowice, Jankowice, Ziemowit, Wesoła i Sośnica. Spółka na bieżąco monitoruje sytuację – do centrali PGG spływają meldunki od koordynatorów wysyłki węgla w poszczególnych kopalniach. Grupa podkreśla, że nie unika rozmów ze stroną społeczną i liczy na ich kontynuację.

"Rozmowy prowadzone są w trybie sporu zbiorowego – obecnie został wyznaczony mediator. Kolejny etap to rozmowy z jego udziałem, zaplanowane na 10 stycznia" – zapewnił rzecznik PGG Tomasz Głogowski.

Po raz pierwszy związkowcy blokowali wysyłkę węgla z kopalń między 21 a 23 grudnia, w każdej z kopalń PGG przez jedną dobę. Protest rozpoczęto wówczas po fiasku rozmów z zarządem firmy i podpisaniu protokołu rozbieżności. Decyzję o kolejnej akcji podjęto 29 grudnia, dzień po kolejnym spotkaniu, z udziałem wiceministra aktywów Piotra Pyzika – również te rozmowy nie przyniosły porozumienia.

Blokady prowadzone są na torach należących do kopalń, którymi jeżdżą wyłącznie pociągi z węglem – akcja nie utrudnia ruchu innych pociągów. W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele PGG przyznają, że protest w takiej formie jest nielegalny, jednak Grupa nie zwróciła się o interwencję do policji.

Decyzję o akcji protestacyjnej podjął sztab protestacyjno-strajkowy, w skład którego - obok Solidarności - wchodzą reprezentanci Związku Zawodowego Górników w Polsce, Związku Zawodowego Kadra, Związku Zawodowego Pracowników Dołowych i Wolnego Związku Zawodowego Sierpień'80.

Związkowcy domagają się wypłacenia górnikom rekompensaty pieniężnej za przepracowane weekendy lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi. Chcą też rozmawiać o wysokości średniego wynagrodzenia w PGG oraz o podniesieniu uzgodnionego w umowie społecznej dla górnictwa 3,8-procentowego wskaźnika wzrostu płac.

"Od kilku miesięcy z powodu trwającego w całej Europie kryzysu energetycznego i niedoboru surowców energetycznych, górnicy pracują w nadgodzinach i w weekendy, co pozwala uniknąć przerw w dostawie energii i ciepła. Fundusz płac w PGG nie został jednak zwiększony o dodatkowe środki na wynagrodzenie za ponadnormatywną pracę" - argumentują związkowcy w swoim komunikacie.

Jak nieoficjalnie dowiedzieli się dziennikarze w PGG, łączny koszt związkowych roszczeń szacowany, związany z postulowanym (w związku z żądaną rekompensatą) zwiększeniem średniego wynagrodzenia w PGG do 8,2 tys. zł brutto (wobec 7829 zł obecnie) szacowany jest na ok. 130-140 mln zł. Związkowcy mówią o ok. 70 mln zł.

"To wartość dwudniowej sprzedaży PGG; to tej firmy nie wywróci" – ocenił Bogusław Hutek.

Przedstawiciele zarządu PGG argumentowali w ostatnich tygodniach, iż obecnie, kiedy trwają procedury związane z tworzeniem systemu publicznego wsparcia dla górnictwa i jego notyfikacją w Komisji Europejskiej, spółka nie ma możliwości uruchomienia dodatkowych środków na wypłaty.

Po ubiegłotygodniowych, zakończonych fiaskiem, rozmowach, wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik podkreślał, iż obecnie najważniejsze dla górnictwa jest zakończenie procesu legislacyjnego nowelizacji tzw. ustawy górniczej, ustanawiającej system wsparcia dla górnictwa i zapewniającej spółkom węglowym płynność finansową.

17 grudnia Sejm uchwalił nowelizację tzw. ustawy górniczej, zakładającą wdrożenie wartego 28,8 mld zł (do 2031 r.) systemu wsparcia dla kopalń węgla kamiennego. Ustawa precyzuje m.in. zasady udzielania publicznego wsparcia w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, przewiduje zawieszenie spłaty i docelowe umorzenie części zobowiązań górniczych firm wobec ZUS i PFR oraz określa możliwości podwyższania ich kapitału za pomocą emisji skarbowych papierów wartościowych. Przyjęte w ustawie rozwiązania wymagają notyfikacji Komisji Europejskiej. We wtorek ustawą zajmie się senacka komisja. W styczniu ma też zostać złożony formalny wniosek notyfikacyjny do KE.

Źródło

Skomentuj artykuł: