Branża transportowa w okresie wojny

Jak pokazują ostatnie statystyki - 40% firm w Polsce uważa, że wojna może być pośrednim lub bezpośrednim zagrożeniem dla ich bieżącego funkcjonowania. 28% firm już teraz odczuwa skutki wojny przez np. komplikacje w dostawie surowców lub produktów. Najbardziej zagrożenie odczuwa sektor budowlany i TSL – wskaźniku lęku przekraczają tu 50%. Jak mówią eksperci branży zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie to oczywista prawidłowość. Logistyka jest zawsze pierwszym sektorem gospodarki, który „przechwytuje” z międzynarodowego rynku zmiany, tendencje i komplikacje. Tak samo było jeszcze w 2019 roku, gdy wybuchała pandemia COVID-19.
 

Transport to krwioobieg gospodarki. Właśnie obserwujemy bardzo poważne trzęsienie ziemi w tym sektorze. Odejścia pracowników, poważne komplikacje logistyczne wynikające z całkowitego wycięcia Rosji, Ukrainy i Białorusi z europejskiego rynku czy galopująca inflacja i wzrost cen paliw. Nie ma szans, by przedsiębiorcy w Polsce nie odczuli tych turbulencji. Scenariusz optymistyczny zakłada, że branża sobie poradzi bez problemów. W sektorze pesymistycznym możliwe są opóźnienia dostaw, co szczególnie mocno odczuje sektor e-commerce, wzrost cen przewozów i frachtów oraz poważne komplikacje wynikające z braków kadrowych. Północna Izba Gospodarcza jest w bieżącym kontakcie z firmami zajmującymi się transportem, spedycją i logistyką. Jest duży niepokój i rysowanie scenariuszy awaryjnych. To będzie trudny czas – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Sektor TSL: duża niepewność, ale nie ma jeszcze powodów do paniki

Prezes Grupy CSL Laura Hołowacz jednym tchem wymienia komplikacje i zagrożenia, które przynosi wojna. Jak mówi to czas niepewności, a ta powoduje, że przedsiębiorcy działają w bardzo ograniczony sposób.

- Niepewność cen surowców, drastyczny wzrost cen ropy, komplikacje na rynku automotive, wiele firm rezygnujących z rynku rosyjskiego, poważne rotacje na rynku pracy, możliwe zerwanie łańcuchów dostaw. Wojna to zawsze gospodarcze zło. Europa jest bardzo blisko kooperującym ze sobą organizmem gospodarczym. Rosyjska agresja powoduje, że przestajemy być pewni tego, czy dalsze funkcjonowanie w dotychczasowej formule będzie możliwe. Przedsiębiorcy czują się teraz jak na początku pandemii. Nie wiadomo co nas czeka i jak dalej działać – mówi Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL.

- My solidaryzujemy się z Ukrainą. Uważamy, że objęcie Rosji sankcjami jest działaniem koniecznym. Nie należy wpadać w panikę, bo rynek TSL nie ma jeszcze do tego podstaw. Oczywiste jest to, że jeżeli główną destynacją danej firmy była Rosja, Białoruś czy Ukraina to sytuacja takiej firmy jest trudna. Rynek jest jednak na tyle elastyczny, że sprawnie działająca firma szybko znajdzie sobie klientów w innej części Europy – mówi Prezes Laura Hołowacz.
 

Jak mówi Jerzy Gębski z firmy Enterprise Logistics najpoważniejszym problemem jest teraz kwestia kadrowa.

– Z wielu firm odeszła nawet połowa kierowców. Wrócili oni na Ukrainę walczyć o ojczyznę, opiekować się swoimi rodzinami lub po prostu w obliczu tego bestialstwa nie byli w stanie dobrze wykonywać swojej pracy. Firmy transportowe odwołują kursy lub starają się ratować zatrudnianymi szybko kierowcami. To wielkie wyzwanie, które będzie mieć poważne konsekwencje dla kosztów w całej branży. Nie możemy zapominać także o wysokich wzrostach cen paliw czy pakiecie mobilności, który również odbija się na sytuacji finansowej firm transportowych – mówi Jerzy Gębski.

Eksperci: zapaść personalna jest bardziej niż pewna, ale branża TSL od dawna cierpi na braki kadrowe

Również Rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu Justyna Osuch-Mallett przyznaje, że to sektor TSL może być tym, który najmocniej odczuje gospodarcze skutki rosyjskiej agresji na Ukrainę.  Przedsiębiorcy są gotowi na trudności i zdaje się, że postawieni w obliczu arcytrudnej sytuacji nie traktują obecnych komplikacji jako czegoś, z czym nie można sobie poradzić.

- Branża logistyczna bardzo mocno cierpiała na braki kadrowe od dawna, więc nie jest to jakaś nowość. Na pewno zmianą jest skala, bo zapaść personalna jest tutaj bardziej niż pewna – mówi prof. Osuch-Mallett.

– Myślę, że branża TSL sobie poradzi. W sytuacji wojennej, jak w każdej sytuacji kryzysowej, są osoby, które tracą i są beneficjenci. Mamy szansę być beneficjentem w takim kontekście, że Polska przestawała być atrakcyjna inwestycyjnie, gdy okazywało się, że nie mamy już taniej siły roboczej, to wszystko przesuwało się na wschód. Teraz takie przesunięcia będą niemożliwe, stąd nie wykluczona jest fala dużych inwestycji w Polsce nawet o charakterze globalnym – dodaje ekspertka.

Źródło

Skomentuj artykuł: