Rybacki dla filarybiznesu.pl: Podwyższanie kwoty wolnej poprawia sytuację finansową MŚP

Sytuacja przemysłu jest nieco bardziej skomplikowana. Z jednej strony prognozy jej dotyczące są bardzo pesymistyczne, i to już od dłuższego czasu. Mimo to większość z nich wskazuje na to, że aktywność w przemyśle będzie się poprawiała, że w tym roku zobaczymy wzrost produkcji przemysłowej. To jest też tak, że przedsiębiorcy oceniają sytuację przez pryzmat poprzednich wydarzeń. Występowały przecież problemy m.in. z niedoborami rozmaitych komponentów, miało miejsce coś w rodzaju syndromu oblężenia. Obecnie jednak prognozy są raczej bardziej optymistyczne, niż wskazywałyby badania koniunktury - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla filarybiznesu.pl Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym.

Maciej Pawlak: Podwyższenie kwoty wolnej od podatku z obecnych 30 tys. zł do obiecanych w kampanii wyborczej przez PO 60 tys. zł może zmniejszyć dochody własne samorządów, a jednocześnie zwiększyć wydatki budżetu państwa – napisał wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na interpelację poselską. Jak bardzo krok ten, zmniejszający obciążenia podatkowe społeczeństwa, przyczyniłby się pozytywnie do wzrostu gospodarczego i sytuacji finansowej nie tylko gospodarstw domowych, ale zwłaszcza jednoosobowych działalności gospodarczych (jdg), mikro- i małych przedsiębiorstw?

Jakub Rybacki: Obecnie w budżecie naszego państwa powstał spory deficyt. To zresztą problem, z którym boryka się każde państwo UE w związku z kryzysem energetycznym. Trzeba było jakoś nań reagować. W konsekwencji powiększało to budżetowy deficyt. Wobec tego, miejsca na zwiększanie wydatków budżetowych jest mało. Co do zasady, na takie formy kwoty wolnej od podatku trzeba patrzeć systemowo. Bowiem zwykle dużym zmianom towarzyszą wahania innych parametrów, tj. np. wysokość składek zdrowotnych, cen nieruchomości. To są więc bardziej skomplikowane powiązania. Z drugiej strony podwyższanie kwoty wolnej pozostawia więcej miejsca na wydatki gospodarstw domowych. Chociaż trzeba przy tym pamiętać, że jest to instrument, który wbrew pozorom nie faworyzuje mniej zamożnych gospodarstw, działa bardzo powszechnie. Na przykład, jeśli porównamy, co jest większym impulsem gospodarczym: obniżanie kwoty wolnej, transfery socjalne typu „program 500+”, czy specjalnie dedykowane programy dla mniej zamożnych gospodarstw, to pewnie zwiększaniu zamożności sprzyjają przede wszystkim transfery socjalne związane z programami 500+.

Jednak wobec jdg czy sektora MŚP, takie podwyższanie kwoty wolnej od podatku ma także istotny wpływ poprawiający ich sytuację finansową...

Na pewno dla MŚP podwyższanie kwoty wolnej jest takim impulsem. Przy czym należy zważyć dwie racje: z jednej strony państwo próbuje obniżać podatki, lub uczynić je bardziej znośnymi dla podatników. Z drugiej jednak strony ważne jest zapewnienie odpowiedniego poziomu działań socjalnych przez państwo, a ponadto np. działań powiązanych bezpośrednio z sytuacją na Ukrainie, zwłaszcza zwiększenia wydatków na zbrojenia. To są istotne potrzeby, które muszą zostać sfinansowane przez państwo.

W styczniowych wynikach GUS koniunktury w przemyśle, budownictwie, handlu i usługach firmy z większości tych branż gospodarki oceniają koniunkturę lepiej lub podobnie jak przed miesiącem. Przy czym najlepiej ocenia ją branża finansowo-ubezpieczeniowa oraz IT. Z kolei najbardziej pesymistyczne oceny formułują podmioty z branży hotelarsko-gastronomicznej i przemysłowej. Sytuacja ta wygląda podobnie praktycznie od początku kryzysu pandemicznego. Kiedy oceny firm polepszą się na tyle, by można było wreszcie mówić o pokonaniu kryzysu obecnej dekady w naszej gospodarce?

W branży HORECA, tj. hotelarstwie, działalności restauracyjnej, prowadzeniu cateringu itd., prawdopodobnie poprawa nastąpi szybko. Obserwując tę branżę przez ostatni rok, gdy z jednej strony rosły wynagrodzenia społeczeństwa, a także inflacja, widać, że przeważał w niej jeszcze szybszy wzrost cen. W takich warunkach, gdy społeczeństwo jest mniej zamożne, ogranicza wydatki na tego typu usługi. Zaś obecnie mamy odwrotne tendencje: inflacja spadła, a wynagrodzenia dalej są stosunkowo dynamicznie rosnące. Moim zdaniem sytuacja ta sprawi, że pewnie społeczeństwo częściej będzie korzystało z usług, także restauracyjnych. Także częściej będzie sobie pozwalało na wyjazdy. Zatem poprawa zarobków konsumentów powinna stanowić czynnik napędzający aktywność tego sektora. Taką tendencję powinniśmy pewnie dostrzec w nadchodzących miesiącach.

I to jeszcze nawet w tym roku?

Tak. O ile w ubiegłym roku konsumpcja spadała średnio o 0,7% w skali całego roku, obecne prognozy wskazują na to, że nastąpi wzrost w granicach od 3 do 4,5% według najbardziej optymistycznych analityków.

A co z branżą przemysłową?

Sytuacja przemysłu jest nieco bardziej skomplikowana. Z jednej strony prognozy jej dotyczące są bardzo pesymistyczne, i to już od dłuższego czasu. Mimo to większość z nich wskazuje na to, że aktywność w przemyśle będzie się poprawiała, że w tym roku zobaczymy wzrost produkcji przemysłowej. To jest też tak, że przedsiębiorcy oceniają sytuację przez pryzmat poprzednich wydarzeń. Występowały przecież problemy m.in. z niedoborami rozmaitych komponentów, miało miejsce coś w rodzaju syndromu oblężenia. Obecnie jednak prognozy są raczej bardziej optymistyczne, niż wskazywałyby badania koniunktury. Zatem przemysł będzie zapewne rosnąć wolniej, niż to miało miejsce w latach 2015-2022. Obecnie, wraz z „zadyszką” gospodarką Niemiec, rozwój branży przemysłowej pewnie będzie trochę wolniejszy. Niemniej jednak zauważalne tempo wzrostu powinniśmy zachować.

Wobec tego na znaczniejsze tempo wzrostu przemysłu poczekamy dłużej, niż w przypadku branży HORECA?

Przemysł w 2024 roku też będzie na plusie. Choć o ile obecne trendy konsumenckie spowodują w br. wzrost branży HORECA o ok. 3-4%, to w przypadku przemysłu będzie to pewnie 2-3%. Podejrzewam jednocześnie, że w przemyśle badania koniunktury będą pokazywały jeszcze przez jakiś czas, że jest źle, ale jego rzeczywista sytuacja wcale nie musi być zła.

Według GUS produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) przedsiębiorstw w grudniu 2023 r. była wyższa o 14,0% w porównaniu z grudniem 2022 r. oraz wyższa o 28,7% w stosunku do listopada 2023. Z kolei w całym 2023 r. dynamika produkcji budowlano-montażowej zwiększyła się r/r o 5,0%, zwłaszcza w budowie obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 11,3%). A jednocześnie dynamika produkcji zmniejszyła się w zakresie wznoszenia budynków – o 1,3%. Czy w budownictwie można mówić o stałym trendzie koniunktury, zwłaszcza, gdy zacznie przybywać na rynku nowych budynków mieszkalnych?

Obecnie bardzo słabo wyglądają wyniki segmentu budownictwa mieszkaniowego. Ale ta sytuacja ulegnie poprawie od przyszłego roku, nastąpią naprawdę istotne wzrosty. Natomiast obecnie produkcję budowlaną napędzają inwestycje infrastrukturalne bardzo szerokiej gamy - budowa dróg, obiektów i linii kolejowych, rozmaitych obiektów użyteczności publicznej, dostarczających infrastrukturę, typu media energetyczne czy kanalizacyjne. Natomiast w przyszłym roku nastąpi okres przejściowy pomiędzy dwoma perspektywami finansowymi UE w odniesieniu do polityki spójności. Taka sytuacja ostatni raz miała miejsce w 2013 roku - wówczas wiązało się to z dużym spadkiem liczby realizowanych inwestycji, część z nich po prostu wygasła z końcem ówczesnej perspektywy. To także zapewne będzie miało miejsce na przełomie 2024/2025 r. Bedzie problem z „rozruszaniem” nowych projektów, procedurami przetargowymi z tym związanymi. W końcu jednak, z biegiem czasu, realizacja tych przedsięwzięć ulegnie przyspieszeniu. Przyszły rok może jednak jeszcze okazać się w całej branży budowlanej nieco słabszy. Co prawda w grę wchodzi napłynięcie oczekiwanych środków z KPO, jednak mocne efekty gospodarcze z tego tytułu możemy zacząć odczuwać dopiero w 2025 roku. Ale napływające unijne środki z KPO czy Funduszu Spójności powinny w większej skali, wpłynąć na poprawę koniunktury w tej branży.

Według danych GUS przeciętne miesięczne zarobki w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2023 r. wyniosły 8032,96 zł brutto, podczas, gdy w grudniu 2022 - 7329,96 zł (w grudniu 2021 r. - 6644,39 zł; grudniu 2015 - 4515,28 zł). W ciągu całego ub. roku wzrosły więc zatem o ponad 9,6%, tj. wyraźnie powyżej poziomu grudniowej inflacji (6,2%). Czy płace będą dalej rosnąć powyżej inflacji także w 2024 roku?

Na pewno. Z jednej strony dojdzie do podwyżki płacy minimalnej, z drugiej - wciąż zakłady pracy podwyższają wynagrodzenia, już na nieco mniejszym poziomie niż jeszcze pół roku temu, w dodatku podwyżki te są trochę rzadsze niż rok wcześniej. Spowolnienie gospodarcze, które odczuwamy także w Polsce (choć nie tak bardzo jak np. w Niemczech) też nieco ogranicza możliwości podwyższania wynagrodzeń. Niemniej jednak wydaje się, że w I kwartale br. tempo wzrostu płac pozostanie wysokie, pewnie będzie przekraczało średnio 10%. A jednocześnie inflacja będzie dobiegać do górnej granicy celu inflacyjnego NBP (tj. do poziomu 3,5%). Jest to zjawisko, które choć w pewnym stopniu rekompensuje utratę zamożności w okresie wysokiej inflacji. I pewnie taka sytuacja może przynieść pozytywny impuls naszej gospodarce.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: