Po zmianach ustawowych zostały zwiększone nie tylko ceny energii elektrycznej i gazu, ale także próg podwyżek cen za ciepło. A te ostatnie podwyżki jeszcze nie nastąpiły – stanie się to pewnie jesienią, pod koniec obecnego roku. Wobec tego ceny ciepła będą stopniowo rosły, wraz z zatwierdzaniem przez cen poszczególnych, lokalnych jego producentów przez Urząd Regulacji Energetyki. Jest to czynnik, który podwyższy inflację w ostatnich miesiącach br., podobnie jak uwalniane całkowicie od 1 stycznia 2025 r. ceny nośników energii - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Aleksandra Świątkowska, ekonomista Banku Ochrony Środowiska SA.
Maciej Pawlak: Według tzw. szybkiego szacunku GUS inflacja w sierpniu 2024 r. w porównaniu z sierpniem ub. roku wyniosła 4,3%. Przy czym ceny nośników energii choć wzrosły w porównaniu z sierpniem ub.r. o 10,3%, w porównaniu z lipcem br. – tylko o 0,1%, zaś paliwa do prywatnych środków transportu staniały w tym czasie o 1,7%.
Aleksandra Świątkowska: Na roczny wskaźnik inflacji CPI najsilniej wpływała faktycznie zmiana cen nośników energii. Ale w praktyce te właśnie ceny skoczyły w górę najbardziej w lipcu, od momentu ich (częściowego) uwolnienia. W rezultacie w samym sierpniu w porównaniu z lipcem pozostały niemal niezmienione. One więc w odniesieniu do poziomu inflacji sierpniowej po prostu wciąż dalej „trzymają” inflację na podwyższonym poziomie. Ponadto co miesiąc inflacja liczona jest przy stałym założeniu, że proporcja: na co i ile pieniędzy nasze społeczeństwo wydaje, jest taka sama – wyliczana na podstawie corocznych badań.
Co to w praktyce oznacza?
Że to, ile zużywamy energii nie ma żadnego wpływu na wskaźnik inflacji. Bowiem liczona jest tu sama stawka, po jakiej płacimy za nośniki energii – nie ma znaczenia wartość jej konsumpcji. W odniesieniu do inflacji w sierpniu największym zaskoczeniem jest wpływ na nią cen żywności. Bo zazwyczaj właśnie w sierpniu dochodzi do sezonowych spadków cen żywności liczonych miesiąc do miesiąca. Tymczasem to właśnie żywność spowodowała lekki wzrost inflacji w sierpniu w stosunku do lipca. Choć oczywiście skok inflacji w lipcu i ówczesny wzrost nośników energii spowodowały, że inflacja urosła do powyżej 4%. Jednak w sierpniu zmiany cen nośników energii nie okazały się tak istotne.
Co się więc stało z cenami żywności?
Tu już w grę może wchodzić specyfika tegorocznego sezonu – warzywa i owoce przestały tanieć, tak, jak by mogły. A jednocześnie naszym zdaniem (zobaczymy czy to się potwierdzi) na poziom sierpniowej inflacji wpłynęły w istotny sposób ceny żywności przetworzonej. Powoli oddziałuje na ich poziom efekt kwietniowej podwyżki VAT. Widzimy to na przykładzie dość powoli podwyższanych cen artykułów żywnościowych w sieciach handlowych. Bo tak naprawdę roczna zmiana indeksu cen żywności liczonych rok do roku, która jeszcze w lipcu skoczyła do góry o 3,2%, w sierpniu skoczyła jeszcze bardziej - do 4,1%. To wobec tej grupy towarów odnotowano w sierpniu największy skok cen. Paliwa faktycznie trochę obniżały ostateczny poziom sierpniowej inflacji, nośniki energii (liczone w stosunku do lipca) pozostały praktycznie bez zmian, inflacja bazowa – podobnie. Wobec tego to żywność miała główny wpływ na poziom sierpniowej inflacji.
Jak bardzo inflacja może rosnąć do końca br.? Kiedy w najbliższych miesiącach może osiągnąć swój najwyższy pułap i na jakim poziomie?
Naszym zdaniem kolejne miesiące przyniosą jeszcze jej lekkie wzrosty. Pod koniec roku zapewne osiągnie poziom podchodzący pod 5%. Wśród głównych czynników wzrostu należy wymienić dwa: zapewne zwiększające się ceny nośników energii. I to nawet nie ze względu na ich zwiększające się zużycie. Bowiem po zmianach ustawowych zostały zwiększone nie tylko ceny energii elektrycznej i gazu, ale także próg podwyżek cen za ciepło. A te ostatnie podwyżki jeszcze nie nastąpiły – stanie się to pewnie jesienią, pod koniec obecnego roku. Wobec tego ceny ciepła będą stopniowo rosły, wraz z zatwierdzaniem przez cen poszczególnych, lokalnych jego producentów przez Urząd Regulacji Energetyki. Jest to czynnik, który podwyższy inflację w ostatnich miesiącach br., podobnie jak uwalniane całkowicie od 1 stycznia 2025 r. ceny nośników energii.
Co jeszcze wpłynie na zwiększenie inflacji do końca br.?
Na pewno inflacja bazowa, a więc liczona bez uwzględniania cen żywności i energii. Będzie to w tym przypadku wynikało jednak z efektu niskiej bazy z ostatnich miesięcy ub. roku. We wrześniu ub.r. część leków dla dzieci stała się bezpłatna i wówczas inflacja bazowa obniżyła się. A następnie co miesiąc, choć stosunkowo powoli, zaczęła rosnąć. A zatem, skoro ten powolny wzrost inflacji bazowej się utrzymuje, to – o ile obecnie sięga ona poziomu 3,7-3,8% - we wrześniu wyniesie już powyżej 4%. Na wzrost inflacji do końca roku będą więc miały wzrosty cen nośników energii, w tym ciepła oraz cen rozmaitych usług w miastach – w tym zwłaszcza przewozów transportu zbiorowego w komunikacji miejskiej, które były wcześniej odkładane w związku z tegorocznymi wyborami samorządowymi.
W II kwartale br. realny PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych 2023 r.) zwiększył się o 3,2% w porównaniu z 2 kwartałem roku poprzedniego. Zaś realny PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2015) był wyższy niż przed rokiem o 4,0%. Co stanowi obecnie główny czynnik wzrostu PKB, a co w największym stopniu osłabia jego wzrost?
Głównym czynnikiem wzrostu PKB jest spożycie – głównie gospodarstw domowych, których sytuacja się poprawiła wskutek podwyżek wynagrodzeń. A to powodowało, że pracującym zostawało do dyspozycji więcej środków na wydatki. Poziom PKB poprawiał także wzrost spożycia publicznego (instytucji rządowych i samorządowych). Łącznie obie kategorie spożycia podwyższały PKB o ponad 4%. Z kolei inwestycje miały neutralny wpływ na wzrost PKB – ani go nie podwyższając, ani obniżając. Same w sobie praktycznie nie rosną - bo w I kw. br. nastąpiło ich obniżenie w stosunku do I kwartału ub.r., a w II kwartale wzrosły tylko o 2,7% - jak na Polskę to słaby wynik. Ponadto z jednej strony zmniejsza się wielkość zapasów, co oczywiście zmniejsza wielkość PKB, ale z drugiej - powoduje to ograniczenie importu. Wobec tego efekt netto zmniejszania zapasów na wzrost PKB jest relatywnie niewielki.
Jednak eksport zaskoczył w pewnym stopniu pozytywnie, bo wzrósł w II kwartale o 3,4% rok do roku, choć to wciąż relatywnie słaby wynik.
Dlaczego poziom inwestycji nie rośnie wciąż zadowalająco?
Główny powód tego, że wzrost inwestycji jest relatywne słaby polega na kolejności wydatkowania środków unijnych. O ile obecnie odnotowujemy ich słaby wzrost, to można przypuszczać, że w związku ze spodziewanym istotnym napływem środków - m.in. z KPO - w końcu rozpędzą się nowe projekty inwestycyjne. Ale to w przyszłym roku. Wówczas inwestycje zaczną pozytywnie wpływać na rozwój PKB. Jednocześnie, z drugiej strony, panują słabe nastroje inwestycyjne przedsiębiorstw. Dane GUS dotyczące ich nakładów inwestycyjnych wskazały na pogorszenie sytuacji w tej dziedzinie. Trzeba w tym, przypadku poczekać na dokładniejsze dane, bo duża część tych przedsiębiorstw, to spółki publiczne, które w istotnym wymiarze korzystają ze środków unijnych: w tym największe spółki energetyczne, czy PKP. Przy czym w firmach prywatnych nastroje inwestycyjne także się pogorszyły. A to naszym zdaniem wiąże się z tym, że kolejny kwartał panują bardzo słabe nastroje w sektorze przemysłowym.
Ile może wynieść wzrost PKB za cały br.?
Będzie się wahać wokół 3%. W naszej ocenie już obecnie nie widać potencjału do dalszego wzrostu konsumpcji prywatnej, która do końca roku będzie się utrzymywać na poziomie 4,5%, ale nie wyżej. Zakładamy ponadto, że wzrost inwestycji odnotowany w II kwartale br. nie oznacza trwałego trendu ich wzrostu. W naszej ocenie skala rozpoczynanych w ostatnim czasie projektów inwestycyjnych jest po prostu jeszcze zbyt mała. Ponadto, jak mówiłam, nastroje w firmach są bardzo złe.
Według GUS w II kwartale br. odnotowano negatywny wpływ eksportu netto na tempo wzrostu gospodarczego naszego kraju, który wyniósł -0,8 p. proc. Wpływ na to ma w dużej mierze trwająca od dłuższego czasu stagnacja w gospodarce Niemiec – naszego największego partnera w handlu zagranicznym. Od kiedy można liczyć na to, że oddziaływanie eksportu, na wzrost naszego PKB zmieni się na dodatnie?
W zakresie eksportu dane są słabe, choć ostatnio się lekko poprawiły. Wciąż oczekujemy na poprawę. Same Niemcy, jako gospodarka eksportowa, odnotowują słabą sytuację w przemyśle oraz bardzo niskie wskaźniki koniunktury w przemyśle. Ponadto słabsze wyniki odnotowuje gospodarka Chin. Istnieją także obawy o spowolnienie w USA, a przy tym na świecie trwają rozmaite wojny handlowe. Generalnie jest wiele negatywnych tendencji w światowej gospodarce. Zakładając, że spowolnienie w Chinach się zakończy, w USA dojdzie do raczej łagodnego spowolnienia i nie dojdzie do zaostrzenia wojen handlowych na świecie, to wciąż liczymy na stopniową poprawę naszego eksportu, który obecnie stanowi główny czynnik ryzyka odnośnie perspektyw wzrostu naszej gospodarki. O ile jeszcze w I połowie br. wskaźniki globalnego rozwoju gospodarki poprawiały się, to już w połowie br. wszystkie te wskaźniki uległy pogorszeniu. Z drugiej strony inwestycje za granicą powinny zostać pobudzone już odnotowywanymi oraz dalej spodziewanymi spadkami stóp procentowych w poszczególnych krajach. Ale z drugiej strony, jak mówiłam, jest bardzo dużo czynników ryzyka związanych z geopolityką, toczonymi wojnami handlowymi na świecie oraz relatywnie słabnącymi Chinami i spowalniającymi Stanami Zjednoczonymi. Dlatego naszym zdaniem nie ma co liczyć na dynamiczne odbicie w naszym przemyśle, będzie ono przebiegać stopniowo. Stąd również jesteśmy ostrożni co do szacunków wzrostu naszego PKB - w naszej ocenie w II połowie br. odnotujemy jego wzrost na poziomie ok. 3%. A co do naszego handlu zagranicznego nie liczymy na jakąś znaczniejszą poprawę.