Reforma podatkowa - albo weto! Przewodniczący PE zagroził odrzuceniem unijnego budżetu

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli zagroził odrzuceniem unijnego budżetu wieloletniego, jeżeli nie będzie zgody na reformę podatkową UE. PE chce większego budżetu, niż postulują płatnicy netto i Komisja Europejska.

Podczas debaty z członkami Komitetu Regionów w Parlamencie Europejskim Sassoli podkreślił, że PE podtrzymuje swoją pozycję negocjacyjną odnośnie do budżetu UE na lata 2021-2027. Według PE, obecny limit wydatków Unii Europejskiej powinien zostać zwiększony z 1 proc. dochodu narodowego brutto UE (DNB) do 1,3 proc. DNB.

„Pamiętajmy, że Parlament Europejski musi zatwierdzić Wieloletnie Ramy Finansowe. Nie udzielimy tej zgody bez równoczesnego porozumienia w sprawie reformy systemu zasobów własnych UE" – powiedział Sassoli.

Zdaniem szefa PE, wprowadzenie nowych rodzajów zasobów własnych, czyli dodatkowych dochodów do unijnego budżetu poza składką państw członkowskich, jest kluczowe, aby zachęcić kraje UE do realizowania politycznych priorytetów Unii. W tym kontekście wymienił, zapowiedziany przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, Nowy Zielony Ład. Sassoli sprecyzował, że mówiąc o nowych zasobach, ma na myśli dochody z europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji, opłatę za niepoddane recyklingowi odpady opakowaniowe z tworzyw sztucznych czy też graniczny podatek węglowy.

Skutkiem weta PE byłyby opóźnienia w uruchomieniu programów unijnych.

„Ta propozycja, 1,3 proc. DNB, to nie jest prowokacja, jak niektórzy uważają, to stanowisko opiera się na ocenie od góry do dołu poziomu finansowania, który jest konieczny dla realizowania programu wydatków europejskich" - przekonywał szef PE.

Według Sassolego, najbliższe tygodnie będą kluczowe w tych negocjacjach i pozwolą Parlamentowi Europejskiemu na jasne wyłożenie postulatów. „Chcemy przedstawić takie propozycje, by Nowy Zielony Ład oraz Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji miały odpowiednie zaplecze finansowe" - zapowiedział.

W ocenie szefa PE, od wyniku negocjacji zależy to, jak będzie wyglądała UE w ciągu najbliższych siedmiu lat. "To nie jest debata dla handlowców, tylko dla polityków, potrzebna tutaj jest bowiem wizja Europy. Dlatego też czeka nas trudny okres; wiele propozycji, które się pojawiają, dla Parlamentu Europejskiego są nie do przyjęcia" – zaznaczył.

Zdaniem szefa PE, poniżej koniecznego poziomu jest nowa fińska propozycja mandatu negocjacyjnego, zakładająca budżet na poziomie 1,07 proc. DNB. „Musimy zaangażować się w realizację programu przyszłej Europy, a nie w kopiowanie obecnego stanu rzeczy, dlatego też Parlament Europejski wielokrotnie powtarzał, że budżet musi być ambitny" – mówił Sassoli.

Powiedział też, że PE nie może się zgodzić na to, by została osłabiona polityka spójności, gdyż doprowadzi to do powstania „Europy nierównowagi" i „Europy nierówności".

Negocjacje w sprawie wieloletnich ram finansowych, czyli długoterminowego budżetu UE, ruszają w momencie prezentacji wniosków ustawodawczych przez Komisję Europejską.

Kolejny etap to techniczne i polityczne dyskusje w Radzie UE, w której zasiadają ministrowie z krajów członkowskich. Rada UE, określając swoje stanowisko, kieruje się politycznymi wytycznymi od szefów państw i rządów zebranych w Radzie Europejskiej. Do zakończenia negocjacji konieczna jest zgoda PE.

Negocjacje są trudne, gdyż każda ze stron proponuje inny poziom składki członkowskiej. Najwyższych transferów - w wysokości 1,3 proc. połączonego dochodu narodowego brutto – domaga się PE. Z reguły najmniej do unijnej kasy chcą dokładać państwa będące płatnikami netto.

W poniedziałek poinformowano, że prezydencja fińska przygotowała nowy projekt wieloletniego budżetu UE, proponując, by na lata 2021-2027 przeznaczono 1,07 proc. DNB. Polska jest niezadowolona z takiego obrotu spraw, gdyż bliżej nam do propozycji Parlamentu Europejskiego.

Źródło

Skomentuj artykuł: