Frankowicze „zawieszani”, bo… sądy czekają na uchwałę SN, a SN na TSUE

Opowieść o sądowych bataliach frankowiczów z bankami trwa od lat. I nie widać jej końca. Przełomem miała być długo wyczekiwana uchwała Sądu Najwyższego, która powinna „uporządkować” sytuację, ale ciągle jest odkładana. Bo teraz SN czeka na stanowisko Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Natomiast w sądach przybywa postanowień o zawieszeniu postępowań z udziałem frankowiczów. 

W redakcyjnych archiwach znaleźć można - liczone już w tysiącach - teksty o frankowiczach. Nie tylko o źródle problemów osób, które przed laty zdecydowały się wziąć kredyt we frankach szwajcarskich, co okazało się źródłem gigantycznych kłopotów finansowych. Niektórzy mają (po uregulowaniu znacznej ilość rat) do spłacenia więcej niż wzięli kredytu. 

Poważnym kłopotem jest również galimatias prawny w rozstrzyganiu przez sądy takich spraw. To także niekończąca się epopeja. Znamienny jest komunikat, który znaleźliśmy na stronie Rzecznika Finansowego, który lipcu br. poinformował, że „już po raz 25 zwrócił się do Sądu Najwyższego o podjęcie uchwały mającej rozstrzygnąć rozbieżności w orzecznictwie”.

I to jest obecnie kluczowe. Ekonomiści, prawnicy, ale przede wszystkim kredytobiorcy nie ukrywają, że wyjściem z impasu byłaby uchwała Sądu Najwyższego. W tym są zgodni niemal wszyscy. Problem w tym, że takiego orzeczenia nie ma i nie wiadomo kiedy będzie.

„Spodziewano się, że 2 września br. Izba Cywilna SN wyda orzeczenie merytoryczne ws. pytań Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego odnoszących się do kwestii spornych związanych z kredytami frankowymi. Zamiast zajęcia stanowiska, które jest istotne dla kilkuset tysięcy kredytobiorców oraz banków, zwrócono się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z kolejnymi pytaniami prejudycjalnymi”

przypomniał serwis MondayNews.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Lepsza ugoda niż sprawa sądowa

Z kolei na 8 listopada 2021 r. zaplanowano posiedzenie siedmioosobowego składu SN mającego odpowiedzieć na pytanie: „Czy w przypadku uznania za nieważną umowy kredytu udzielonego w walucie polskiej, indeksowanego do waluty obcej, spłaconego przez kredytobiorców, kwotę ewentualnego wzbogacenia kredytodawcy należy wyliczyć uwzględniając wyłącznie nominalną wysokość rat kredytu, czy też należy uwzględnić oprocentowanie rat według stopy referencyjnej właściwej dla kredytów indeksowanych do waluty obcej albo właściwej dla kredytów złotowych”. Ani posiedzenia, ani uchwały jednak nie będzie. Bo zmienił się… sędzia sprawozdawca.

„Jak informuje Sąd Najwyższy, w wyniku dokonanej weryfikacji stwierdzono, że począwszy od sprawy III CZP 46/21 (pytanie Rzecznika Finansowego w sprawie przedawnienia roszczeń w razie wypowiedzenia umowy kredytowej) sprawy były przydzielane niezgodnie z zasadami wskazanymi w regulaminie Sądu Najwyższego, tj. niezgodnie z alfabetyczną listą sędziów. Dotyczy to również wymienionej wyżej sprawy III CZP 54/21”

wyjaśniał serwis prawo.pl.

I znowu frankowicze muszą czekać…

Tymczasem w sądach okręgowych, do których trafiają ich sprawy, zapanował swoisty „wielogłos”, bo sędziowie w różny sposób interpretują istniejący stan prawny. Oczywiście, zapadają wyroki, czy odbywają się kolejne rozprawy w rozpoczętych procesach, ale nie brakuje innych decyzji. Szczególnie mocno dolegliwe dla niezadowolonych klientów banków jest zawieszanie postępowań do czasu uzyskania odpowiedzi z TSUE, a to częsta praktyka, choć obecnie trudno nawet w przybliżeniu oszacować, jak długo potrwa zwłoka

Dziennikarze serwisu MondayNews sprawdzili bieżącą sytuację w poszczególnych sądach – z ich analizy wynika wprawdzie, że w skali kraju i ilości spraw, zawieszana jest nieznaczna część, ale w niektórych regionach, to niemalże stała praktyka, a zawieszony został istotny odsetek wszystkich postępowań dotyczących tego konkretnego problemu, czyli kredytów udzielonych we frankach szwajcarskich. I wszędzie argumentacja jest taka sama – oczekiwanie na rozstrzygnięcie wątpliwości przez Sąd Najwyższy, który z kolei czeka na odpowiedź z TSUE. 

Przykładowo: w Sądzie Okręgowym w Sieradzu było (stan z połowy września) zarejestrowanych i nierozpoznanych 148 spraw przeciwko bankom dotyczących kredytów w CHF, a w 31 sprawach wydano postanowienia o zawieszeniu postepowania. 

Co na to prawnicy? Nie sa oni zgodni w opinii, choć co do jednego nie mają wątpliwości – upływający czas nie działa na korzyść „słabszej” strony postępowań, czyli kredytobiorców.

- Zawieszanie postępowań w sprawach kredytowych do czasu wydania rozstrzygnięcia przez SN, w mojej ocenie, nie ma żadnej podstawy prawnej. Przede wszystkim odpowiedzi na pytania zadane przez Pierwszą Prezes znajdują się w dotychczasowym orzecznictwie Sądu Najwyższego i TSUE. Ponadto Sąd Najwyższy wskazywał niejednokrotnie, że na sądzie spoczywa obowiązek samodzielnego merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy, a oczekiwanie na uchwałę, choćby dotyczyła tego samego problemu, który wyłonił się w rozpoznawanej sprawie, nie stanowi podstawy do zawieszenia postępowania

stwierdziła adwokat Milena Mocarska z Kancelarii MBM Legal.

Natomiast radca prawny Barbara Garlacz przekonuje, że zawieszanie postępowań nie jest uzasadnione prawnie. 

„Stanowiska SN i tak wkrótce stracą na znaczeniu, gdyż większość tych spraw nie trafi już do Sądu Najwyższego, który będzie odmawiał przyjmowania skarg kasacyjnych. Decydujące znaczenie będzie miało stanowisko sądów II instancji, dlatego te mogą je wyrażać, nie czekając na uchwałę SN. Zdaniem eksperta, zawieszanie tych spraw jest wynikiem tendencji sądów do bezczynności aniżeli ciężkiej pracy” – komentuje w mocny sposób MondayNews.

„Zawieszenie postępowania w sprawach kredytów frankowych należy w chwili obecnej uznać za działanie wbrew zasadzie szybkości postępowania opisanej w art. 6 k.p.c. W ostatnim czasie bardzo często potwierdza to Sąd Apelacyjny w Warszawie, uwzględniając kolejne skargi na przewlekłość postępowania w tego typu sprawach” – podkreśla adwokat Jacek Mikołajonek z Kancelarii MBM Legal.

Natomiast w piątek (29.10) „Rzeczpospolita” alarmowała, że banki coraz częściej wysyłają pozwy, w których domagają się od klientów kapitału i opłaty za korzystanie z niego. Nawet w przypadku braku prawomocnego wyroku. Po co? Ma to być sposób na przerwania biegu przedawnienia roszczeń.

Źródło

Skomentuj artykuł: