Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando ocenia, że lokalizacja drugiej elektrowni jądrowej powinna brać pod uwagę potrzeby sieci energetycznej. Powinien być sygnał z PSE, gdzie potrzebne jest takie źródło - powiedział Bando.
Jak zaznaczył Bando w poniedziałek na posiedzeniu Komitetu ds. Energii i Polityki Klimatycznej KIG, decyzje co do lokalizacji pierwszej elektrowni są ostateczne. Natomiast miejsce drugiej powinno brać pod uwagę potrzeby sieci.
„Istotny powinien być sygnał z PSE (operator przesyłowy), gdzie potrzebne jest odpowiednie źródło”
- powiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Chodzi o to, aby lokalizacja wynikała nie tylko z woli inwestora, ale była miejscem uzgodnionym ze względu na rozpływy energii w systemie - wyjaśnił.
Jak dodał, „jasno mówi partnerom amerykańskim, że o drugiej lokalizacji będziemy mogli mówić po policzeniu rzeczywistych zdolności generacyjnych i ustaleniu potrzeby miejsca”.
Pierwszą elektrownię jądrową w ramach rządowego Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) ma wybudować na Pomorzu konsorcjum Westinghouse-Bechtel. PPEJ przewiduje budowę dwóch elektrowni jądrowych. Amerykańskie firmy liczą, że zostaną wskazane także do budowy drugiej.
Jak podkreślił Bando, nikt nie ma wątpliwości, że źródła takie, jak jądrowe są potrzebne, ponieważ nie ma w tej chwili technologii opartej na OZE, która dawałaby wystarczającą liczbę godzin pracy w roku. „Musimy się wspierać technologią jądrową” - zaznaczył.
Obecna wersja PPEJ z 2020 r. zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW. Budowa pierwszej - na Pomorzu - miałaby się zacząć w 2026 r., pierwszy blok miałby ruszyć w 2033 r., a kolejne dwa w ciągu następnych trzech lat. Zatwierdzenie wyboru lokalizacji pod drugą miałoby nastąpić w 2028 r., a budowa miałaby się rozpocząć w 2032 r. Ministerstwo klimatu zapowiada zaktualizowanie PPEJ w 2024 r.