Węgiel elementem zielonej rewolucji?

W idealnym świecie wszyscy mieszkańcy Ziemi zdecydowaliby w pewnym momencie, że rezygnują z technologii emitujących CO2 do atmosfery i od teraz żyją ekologicznie. Idealny świat jednak nie istnieje, a funkcjonowanie tego, który znamy nadal w dużej mierze uzależnione jest od energii wytwarzanej z surowców kopalnych. Nie kwestionując zasadności transformacji energetycznej, faktem jest, że elementem energetycznego miksu jeszcze długo będzie pozostawał węgiel. Nagłe odejście od niego, może obniżyć emisyjność energetyki, ale jednocześnie mieć fatalne skutki ekonomiczne, zwłaszcza krótkoterminowo. Jak nie wylać dziecka z kąpielą i energetykę transformować w sposób zrównoważony zarówno ekologicznie, jak i ekonomicznie?

Miniony rok w krajowej energetyce upłynął pod znakiem spadków. Sektor wyprodukował nieco ponad 163 TWh energii elektrycznej, czyli o 6,58 proc. mniej niż rok wcześniej. O 3,44 proc. zmalało także zużycie energii. Rekordowy był też spadek produkcji energii z węgla (o 22 TWh), jednak surowiec ten nadal jest kluczowym elementem krajowego miksu energetycznego i odpowiada za 61 proc.  produkcji energii elektrycznej w Polsce (39,7 proc. węgiel kamienny, 21,3 proc. węgiel brunatny). 

- Mimo, że ilość energii produkowanej z OZE nadal rośnie, wyraźnie widać, że mimo sukcesywnej marginalizacji, jeszcze przez wiele lat węgiel będzie ważnym elementem naszego miksu energetycznego. W 2023 roku rodzime kopalnie wydobyły 48,4 mln t węgla kamiennego – w tym 36,4 mln t węgla energetycznego. Ponad 90 proc. tego wolumenu trafiło na rynek krajowy, głównie do elektrowni i elektrociepłowni. Import węgla do Polski osiągnął natomiast w 2023 r. poziom 16,9 mln ton. Jednocześnie na koniec roku mieliśmy ponad 13 mln ton zapasów krajowego surowca. Przy czym warto przypomnieć, że Chiny w grudniu 2023 roku wydobyły ok 414 mln ton węgla czyli tyle, ile cała Polska w ciągu ostatnich 7 lat, a w całym roku 2023 wydobycie w Chinach wyniosło ponad 4,66 mld ton czyli mniej więcej tyle, ile Polska od czasu gdy jeszcze I Sekretarzem KC PZPR był Edward Gierek - mówi Sławomir Wołyniec, prezes zarządu spółki V-Project SA.

Polski węgiel jak czarne złoto

Polska energetyka już teraz w dużej mierze odchodzi od polskiego węgla, ale nie od węgla w ogóle, bo zapotrzebowanie na surowiec z importu wciąż jest duże. Dlaczego, mimo dostępu do polskiego węgla sektor energetyczny chętnie korzysta z tego importowanego? Odpowiedzią jest cena. Wyzwania związane z wydobyciem, takie jak głębokość złóż czy kwestie technologiczne przekładają się na mniejszą efektywność polskich kopalń. W efekcie węgiel krajowy był w minionym roku wyraźnie droższy, niż ten importowany.

- Notowania indeksu cen węgla krajowego PSCMI1 (dla energetyki) od początku roku trzymały się na poziomie ok 30 PLN/GJ lub nieco powyżej. Jeśli chodzi o indeks PSCMI2 (dla ciepłownictwa) to widać było wyraźny spadek z blisko 45 PLN/GJ na nieco ponad 28 PLN/GJ. Trudno je jednak nawet porównywać z indeksem ARA, czyli węgla importowanego do portów Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia, który w I kwartale 2023 roku nieznacznie przekraczał 40 PLN/GJ, a na koniec roku wynosił już poniżej 20 PLN/GJ. Górnictwo odkrywkowe zawsze będzie bardziej konkurencyjne od górnictwa głębinowego - wyjaśnia Sławomir Wołyniec.

 Co więcej, importerzy korzystając z niedoboru węgla grubego dla odbiorców indywidualnych, odsiewają ze sprowadzanego surowca sortyment do sprzedaży detalicznej i sortyment drobny (najczęściej frakcji 0-10mm ) dla przemysłu. 

- Efekt jest taki, że importer sprzedaje węgiel indywidualnym odbiorco z wysoką marżą, a jednocześnie odbiorcom przemysłowym może zaoferować ceny dużo korzystniejsze niż za surowiec krajowy. Gdyby więc patrzeć krótkowzrocznie jedynie na kwestię kosztów surowca, bardziej opłacałoby się sprowadzać cały konieczny wolumen z miejsc, gdzie jego wydobycie jest dużo tańsze, niż utrzymywać wydobycie krajowe, ale jest to dość ryzykowne i nieodpowiedzialne, co pokazała sytuacja na krajowym rynku w IV kwartale 2022 roku, kiedy to za węgiel w polskim porcie trzeba było płacić nawet 80 PLN/GJ. Wydobycie krajowe na poziomie zabezpieczającym potrzeby Kraju to niezależność i bezpieczeństwo energetyki, ciepłownictwa i Polaków – dodaje Sławomir Wołyniec

2049 - rok ostatni

Energetykę w stronę niskoemisyjnej możemy transformować radykalnie np. zamykając wszystkie kopalnie. Bez wcześniejszego zabezpieczenia produkcji z OZE, atomu, wodoru, magazynów energii etc… byłoby to jednak działanie zbyt pochopne. Brak krajowego węgla oznaczałby konieczność zwiększenia importu. Zgodnie z założeniami rządowych dokumentów strategicznych na transformację mamy jeszcze trochę czasu. Odejście od wydobycia węgla na terenie Górnego Śląska, gdzie odbywa się 82 proc. produkcji surowca, ma nastąpić do 2049 roku, wcześniej wygaszone mają być kopalnie m.in. w Wielkopolsce. Oznacza to jednak konieczność podjęcia już teraz działań, które zapobiegną degradacji regionów górniczych, gdzie często od kopalni uzależnione są całe dzielnice. Zamknięcie wszystkich kopalń oznaczałoby bowiem konieczność przebranżowienia blisko 74 tysięcy pracowników górnictwa. Z rynku zniknąłby też krajowy surowiec. W tym kontekście szczególnie ważne jest, że węgiel z polskich kopalń trafia praktycznie w całości na rodzimy rynek. Jeśli nie kupią go elektrownie lub elektrociepłownie, to zostaje na zwałach. Pogodzenie interesów wszystkich stron to wyzwanie przed którym stają kolejne polskie rządy i władze samorządowe na Górnym Śląsku.

Wiatraki na morzu zaopatrzą nas w prąd, ale nie w ciepło

Według obliczeń serwisu wysokienapiecie.pl w ubiegłym roku po raz kolejny pobito w Polsce rekord wytworzenia energii elektrycznej z OZE. Portal oszacował, że ze źródeł odnawialnych wygenerowano ponad 40 TWh, czyli 27 proc. całej polskiej produkcji. Bez wątpienia OZE to kierunek, w którym zmierza nasza energetyka. Najpopularniejsze źródła, czyli wiatr i słońce, aby były opłacalne, trzeba jednak budować tam, gdzie wiatr i słońce stale zasilają instalacje. 

- W przypadku energii elektrycznej odległość nie ma znaczenia. Można ją przesyłać nawet na setki kilometrów od źródła. Inaczej jednak wygląda sytuacja z energią cieplną, którą trzeba wytwarzać na miejscu, ponieważ ubytek ciepła wraz z każdym kolejnym kilometrem przesyłu szybko rośnie. Oznacza to, że nie możemy zakładać, że z dnia na dzień zrezygnujemy z węgla. Możemy oczywiście wyobrazić sobie, że wszyscy będziemy ogrzewać się za pomocą elektryczności, np. pomp ciepła czy dzięki zaawansowanym systemom grzejników, ale to rozwiązania obecnie zdecydowanie droższe od ciepła systemowego. Co więcej wiązałoby się to z ogromnym poborem mocy w chłodne dni i jest to wątpliwe czy elektrownie by sobie z tym poradziły - mówi Sławomir Wołyniec.  

Węgiel elementem zielonej rewolucji

Patrząc na tempo modernizacji, szczególnie jeśli chodzi o sektor ciepłowniczy, warto do odchodzenia od węgla podejść z rozsądkiem. Stopniowe zmniejszanie jego udziału w miksie energetycznym na rzecz OZE, nie musi oznaczać całkowitej rezygnacji z tego surowca. W okresie przejściowym może być to podyktowane względami ekonomicznymi, ale długoterminowo węgiel może nadal odgrywać istotną rolę z punktu widzenia stabilizowania systemu energetycznego. Energia pozyskiwana z odnawialnych źródeł obciążona jest bowiem ryzykiem braku stabilności. Generacja z OZE czasem prowadzi do przeciążenia sieci, która nie jest do niej jeszcze w pełni przystosowana. Wyzwaniem pozostaje też magazynowanie powstałej w tej sposób energii. Dodatkową trudnością jest też to, że największa generacja np. z fotowoltaiki jest w pogodne letnie dni. Warto więc uwzględnić stabilizującą rolę energii pozyskiwanej ze spalania surowców kopalnych. Tym bardziej, że mimo iż emisje CO2 związane ze spalaniem węgla rzucają cień na to źródło energii, to wciąż powstają innowacyjne rozwiązania, takie jak technologie CCS (Carbon Capture and Storage), zgazowanie węgla, czy metoda "clean coal", które mają czynić spalanie tego surowca bardziej przyjaznym środowisku. Ich zastosowanie wydaje się swego rodzaju kompromisem na czas dochodzenia do w pełni zrównoważonych technologii wytwarzania energii.

Źródło

Skomentuj artykuł: