Najwięcej mieszkań w historii - tyle deweloperzy budują, oddają do użytkowania czy planują na przyszłość - takie są efekty podsumowania przygotowanego przez GUS. - Wyraźnie wzrosła też liczba domów, którą Polacy zaczęli budować na własne potrzeby – komentuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Jak podkreśla, w zaledwie rok od rozpoczęcia epidemii koniunktura w budownictwie mieszkaniowym jest najlepsza w historii. W każdym z obszarów badanych przez GUS mamy do czynienia z biciem rekordów. Nie przeszkodziła w tym nawet trzecia fala zachorowań - jej efektów próżno szukać w najnowszej publikacji urzędu.
- Warto podkreślić, że aż tak dobrych danych na temat budowania bloków w Polsce, trudno było się spodziewać - uważa analityk. - Oczywiście w niewielkim stopniu mogło to już wynikać z faktu, że ponad rok temu zamknięto urzędy, czy biura sprzedaży deweloperów. W danych za marzec 2020 r. wpływ pierwszego lockdownu był jednak wciąż relatywnie niewielki. Dopiero w kwietniu i maju doszło do poważnego zahamowania rozpoczynania nowych budów. Wciąż w marcu 2020 r. roku regres był niewielki. Dziś, gdy urzędy działają w normalniejszym trybie, mogliśmy spodziewać się dokonań lepszych niż rok temu. Skala poprawy znacznie przewyższa jednak oczekiwania
- Okazuje się, że w samym tylko marcu br. deweloperzy zaczęli budować ponad 17,8 tys. mieszkań - podkreśla. - To o prawie 63% więcej niż przed rokiem. Już sama ta dynamika jest imponująca, ale i tak nie oddaje w pełni tego co działo się przed miesiącem. Trzeba podkreślić, że w całej historii rodzimego budownictwa nie było miesiąca, w który deweloperzy zaczęliby budować aż tak dużo lokali.
Zdaniem eksperta powodem jest to, że Polacy są bardzo chętni do kupowania mieszkań.
- W efekcie oferty deweloperów szybko są przebierane i niezbędne jest uruchamianie kolejnych projektów, aby zaspokoić popyt zgłaszany przez rodaków. Chętnych nie brakuje ze względu na najtańsze kredyty w historii czy niemal nieoprocentowane lokaty skłaniające do poszukiwania bardziej zyskownych inwestycji. Swoje „trzy grosze” dorzuca też wzmożona inflacja. To przed nią wiele osób chce uchronić kapitał, do czego często wykorzystujemy nieruchomości uznawane za bezpieczną przystań. Wszystko to nie byłoby możliwe, gdyby pomimo niesprzyjających okoliczności nie utrzymała się przyzwoita sytuacja na rynku pracy. Popyt jest tak duży, że coraz częściej słyszy się o rosnących cenach - zwraca uwagę ekspert.
Jego zdaniem rekord niewiele mniejszego kalibru padł w przypadku danych na temat pozwoleń na budowę. W samym tylko marcu deweloperzy dostali decyzje, które pozwalają budować prawie 23,3 tys. mieszkań. To o 68% więcej niż przed rokiem. Jest to drugi najlepszy wynik w historii.
- Dobre dane zanotowaliśmy też w przypadku mieszkań oddawanych do użytkowania – twierdzi ekspert. - Zawdzięczamy to temu, że deweloperzy skończyli budowę prawie 10,8 tysięcy nowych lokali. To o 5,5% mniej niż przed rokiem. Ponadto w samym tylko marcu rodacy zaczęli budować prawie 12 tysięcy domów. To o ponad 62% więcej niż przed rokiem. Częściowo wzrost ten może wynikać z faktu, że inwestorzy indywidualni już w marcu 2020 r. zaczęli się wyraźnie wstrzymywać z rozpoczynaniem nowych budów. Wspomniany dynamiczny wzrost po części wynika więc z efektu niskiej bazy. To jednak nie wszystko. Najnowsze dane mówią bowiem o tym, że marzec 2021 r. był okresem, w którym Polacy zaczęli budować na własne potrzeby najwięcej domów w historii - uważa Bartosz Turek.