W Chinach rośnie rynek roślinnych zamienników mięsa. Wzrost napędza z jednej strony epidemia afrykańskiego pomoru świń (ASF), a z drugiej - związana z buddyzmem tradycja kulinarna, w której wegetariańskie imitacje mięsa jadło się już 1000 lat temu.
Chiny należą do największych, światowych konsumentów produktów zwierzęcych, a wieprzowina pozostaje nieodłącznym elementem codziennego jadłospisu setek milionów Chińczyków. Eksperci zwracają jednak uwagę na wzrost zainteresowania dietą wegetariańską, w tym produktami, które – choć zrobione z roślin – wyglądem, smakiem i konsystencją mają w założeniu przypominać mięso.
Na rosnący chiński rynek z nadzieją spoglądają amerykańscy producenci zamienników, w tym Impossible Foods i Beyond Meat. Zdaniem komentatorów czekają ich tam jednak ciężkie zmagania z lokalnymi konkurentami, którzy – jak sądzą niektórzy - kontynuują tradycje sięgające nawet 1000 lat wstecz.
Według państwowego dziennika „China Daily” w kronikach z czasów dynastii Tang (618-907) opisano mnichów raczących się jedzeniem przyrządzonym z tofu i określanym w tych zapiskach jako „wegetariańskie mięso”.
Wytwarzane obecnie w USA roślinne substytuty mięsa do hamburgerów nie są więc zasadniczo niczym nowym – przekonuje gazeta.
W dużych chińskich miastach otwiera się coraz więcej wegetariańskich restauracji, z których część inspirowana jest tradycją buddyjską. Te serwują często potrawy wyglądem przypominające pieczone lub gotowane kurczaki, kaczki, kiełbasę czy owoce morza, ale wykonane z soi lub innych roślinnych zamienników. Komentatorzy zwracają uwagę, że buddyjscy mnisi przyrządzają takie dania już od stuleci.
Tradycyjne wegetariańskie receptury, z których najstarsze sięgają czasów dynastii Song (960-1279), uczyły, jak robić „ryby” z tofu czy „krewetki” z dziwidła lub taro
- podkreślił w rozmowie z dziennikiem „South China Morning Post” starszy menedżer ds. marketingu z chińskiej firmy Qishan Food, Zhou Qiyu.
Przedsiębiorstwo z siedzibą w Shenzhen działa w branży „wegetariańskiego mięsa” od 1993 roku. Jego założyciel Yu Zhaode jest buddystą i z powodów religijnych nie je mięsa, ani nawet warzyw o intensywnym zapachu, takich jak czosnek, cebula czy szczypior. Firma wytwarza ponad 300 różnych produktów, w tym roślinne zamienniki hamburgerów, kiełbasy i bekonu – pisze „SCMP”.
Na rynku pojawiają się jednak również nowi lokalni konkurenci, tacy jak Zhenmeat, który wykorzystał „mięso” z białka pozyskanego z grochu do produkcji ciastek księżycowych, którymi Chińczycy tradycyjnie zajadają się w Święto Środka Jesieni. Według cytowanego przez CNN raportu amerykańskiej organizacji promującej roślinne alternatywy dla mięsa, Good Food Institute (GFI), w 2018 roku chiński rynek substytutów wart był 910 mln dolarów, o 14,2 proc. więcej niż rok wcześniej.
Zdaniem ekspertów z firmy Fintch Solutions popyt na substytuty rośnie między innymi w związku z epidemią ASF.
Badacz z organizacji praw zwierząt Animal Ethics Yau Shun Chow również odnotowuje wpływ ASF, ale podkreśla przy tym, że istnieją też inne powody ograniczania spożycia mięsa, w tym względy zdrowotne i chęć zmniejszenia negatywnego wpływu na środowisko.
Na łamach chińskiego magazynu internetowego Sixth Tone ekspert przewiduje nadejście „bezmięsnej rewolucji” i przytacza wyniki badań rynku, według których chińscy konsumenci są bardziej otwarci na roślinne substytuty mięsa niż Amerykanie.
Otwartość chińskich konsumentów może mieć duże znaczenie dla całego świata. Według prognoz firmy CB Insights konsumpcja białka w Chinach będzie rosła o 3-4 proc. rocznie, a w 2025 roku kraj ten będzie odpowiadał za 35 proc. globalnego zapotrzebowania – pisze Chow i zastanawia się, ile z tego zapotrzebowania będzie pokrywane ze źródeł zwierzęcych.
Chińskie władze zachęcały mieszkańców do redukcji spożycia mięsa jeszcze przed epidemią ASF. W 2016 roku ministerstwo zdrowia zaleciło zmniejszenie konsumpcji o 50 proc., a eksperci oceniali, że mogłoby to nie tylko pozytywnie wpłynąć na stan zdrowia Chińczyków, ale również znacznie zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych.
Chińczycy coraz częściej odwracają się od mięsa i wybierają dania oparte na owocach, warzywach i zbożach ze względów zdrowotnych – ocenił w październiku japoński dziennik „Nikkei Asian Review”, cytując między innymi dane firm zajmujących się dostawą posiłków. Według gazety wiele osób decyduje się na zmianę diety, widząc rosnące w chińskim społeczeństwie wskaźniki nadwagi czy zwiększający się odsetek osób z cukrzycą.
Komentator „China Daily” ocenia jednak, że imitacje mięsa nie są równie zdrowe, jak jedzenie samych owoców czy warzyw, ponieważ w procesie ich gotowania stosuje się duże ilości oleju. Choć mają wysoką zawartość białka, są również bardzo kaloryczne – przekonuje chiński dziennik.